Po jednej stronie barykady jest warszawski założyciel zielonogórskiej uczelni - Wyższa Szkoła Handlu i Finansów Międzynarodowych im. Fryderyka Skarbka. Po drugiej - prof. Grażyna Bartkowiak, rektor zielonogórskiej szkoły od jej powstania (2002 r.), którą od kilku miesięcy władze warszawskiej placówki próbują usunąć ze stanowiska.
Zarządzanie nieruchomościami w tajemnicy?
Lista zarzutów Warszawy wobec prof. Bartkowiak jest długa. Najcięższy dotyczy fałszowania dokumentów. Uczelnia organizowała podyplomowe studia z zarządzania nieruchomościami, a ponieważ sama nie miała uprawnień do kształcenia na studiach magisterskich, robiła to pod szyldem warszawskiej założycielki.
Jarosław Podolski, prorektor stołecznej uczelni: - Byliśmy przekonani, że w tym roku tego nie robili, tymczasem zajęcia cały czas trwały, a my nie dostaliśmy z tego ani złotówki. Mało tego, tylko my mamy uprawnienia do wystawienia świadectw dla studentów. Nie wydawaliśmy ich, a 105 studentów otrzymało dokumenty. To były lewe świadectwa.
Warszawa zarzuca również, że prof. Bartkowiak niedostatecznie dbała o rozwój uczelni. - Miała starać się o studia magisterskie, rozpoczynać nowe kierunki, a bywała na uczelni tylko jeden dzień w tygodniu - mówi Podolski, który ma też zastrzeżenia do tego, że rektor zaangażowała się w remont budynku, który uczelnia dzierżawi od miasta. - Płaciła za remont nie swojego budynku - podkreśla.
Rektor Bartkowiak odpiera zarzuty i twierdzi, że dysponowała wszelkimi zgodami. - Jeśli chodzi o świadectwa, to są legalne, jest na nich podpis byłego rektora warszawskiej uczelni - zapewnia. Fakt nieprzelewania czesnego miał być według niej dużo wcześniej uzgodniony z władzami uczelni.
A w ogóle to Warszawa twierdzi, że Bartkowiak nie jest rektorem, bo na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu złożyła oświadczenie, że to ta uczelnia jest jej podstawowym miejscem pracy. Sama profesor uważa, że to jeszcze nie oznacza, że straciła stanowisko.
Konstytucja w opałach - ochroniarze na uczelni
Kilka dni temu, kiedy na uczelni zjawiła się reprezentacja z Warszawy, konflikt osiągnął apogeum. Według Bartkowiak, "delegacja" wbrew prawu przywłaszczyła sobie dokumenty szkoły. - Agresorzy stosując presję psychologiczną wymusili wydanie dokumentów, które później wynieśli - twierdzi.
Po tej wizycie przez kilka dni szkoły strzegła wynajęta agencja ochrony, która nikogo nie wpuszczała do budynku.
- To naruszenie konstytucyjnej zasady autonomii uczelni - komentuje Podolski, który złożył doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa fałszowania dokumentów. Swoje doniesienie za najście do prokuratury złożyła również prof. Bartkowiak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?