Obowiązkowe chipowanie psów na Podkarpaciu

Na pomysł wpadli samorządowcy z zachodniej Polski. Chcą w całym kraju wprowadzić obowiązek znakowania psów.

Propozycja już budzi kontrowersje. Chociaż zdaniem pracowników schronisk zmniejszyłaby liczbę bezpańskich zwierząt, nie jest zabiegiem najtańszym.

Chipowanie psów nie boli

Polega na wszczepieniu pod skórę elektronicznego mikroczipa. Urządzenie to zawiera 15 - cyfrowy numer, któremu odpowiadają dane zapisane w elektronicznej bazie. W takim psim dowodzie osobistym znajdziemy przede wszystkim informację, kto jest jego właścicielem. Dane odczytuje się za pomocą specjalnego czytnika.

- Chip wszczepia się w skórę szyi za pomocą strzykawki. Zabieg jest szybki i bezbolesny, choć kosztowny. Trzeba zapłacić od 50 do 100 zł - wyjaśnia Beata Sochacka, weterynarz z Lecznicy dla Zwierząt Jamnik w Rzeszowie.

Jej zdaniem to właśnie pieniądze będą głównym hamulcem wprowadzenia takiego obowiązku.

- Mimo, że coraz więcej osób przychodzi i chipuje pieski, wciąż nie jest to zjawisko masowe. Nie wszyscy będą chcieli znakować psy, bo to kosztuje - przyznaje.

Potrzebny jest jeden system

Pomysł podoba się Halinie Derwisz, szefowej rzeszowskiego schroniska "Kundelek":

- Już od kilku lat zastanawiamy się, jak zmniejszyć liczbę bezdomnych zwierząt. Schroniska pękają w szwach, a warunki w nich nie zawsze są komfortowe. System jest potrzebny, ale musi być taki sam w całym kraju. Żeby nie okazało się, że na przykład na Podkarpaciu psy są czipowane, w Małopolsce mają tatuaże, a na Śląsku noszą specjalne zawieszki - zwraca uwagę.

Zdaniem pani Małgorzaty, właścicielki beagle chipowanie to dobre rozwiązanie. - Jeśli pies ucieknie łatwiej będzie znaleźć właściciela. Poza tym wyjeżdżając za granicę i tak trzeba psa zachipować. Takie są wymogi - przypomina.