Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy kamery w firmach i instytucjach strzegą naszego bezpieczeństwa?

Piotr Jędzura 68 324 88 25 [email protected]
To zapis z kamery podczas napadu z czerwca na oddział Getinbank przy ul. Kupieckiej w Zielonej Górze. Na zdjęciu poszukiwany bandyta. (fot. zapis z kamery)
To zapis z kamery podczas napadu z czerwca na oddział Getinbank przy ul. Kupieckiej w Zielonej Górze. Na zdjęciu poszukiwany bandyta. (fot. zapis z kamery)
Zamaskowany bandyta rabuje pieniądze z banku i ucieka. Wydaje się, że policja przejrzy zapis z monitoringu i rabuś trafi za kratki. Nic bardziej złudnego. Wiele kamer w bankach i na stacjach benzynowych to... atrapy.

Kiedy przed laty wprowadzano kamery do banków, sklepów, stacji benzynowych mówiono o nadziei, że odstraszą złodziei. Dziś nie jest już tajemnicą nawet dla przestępców, że monitoring w wielu przypadkach nie sprawdza się. I to nie z winy sprzętu, ale dlatego, że szefowie firm, szukając oszczędności, "zapominają” o inwestowaniu w bezpieczeństwo. Tajemnicą poliszynela jest, że wiele kamer zamontowanych w bankach i na stacjach benzynowych to zabawki. Ich obraz w najlepszym przypadku jest średniej jakości. W najgorszym to jedynie pudełka, zwykłe atrapy.

Fatalne przykłady

W ubiegły roku zielonogórzanin dał się naciąć na zakup złotych "krugerandów”. Zapłacił oszustom 25 tys. zł za monety pomalowane złotą farbą. Z policjantami pojechał do jednego z banków w centrum miasta w nadziei, że zainstalowana tam kamera uwieczniła oszustów, którzy wcześniej przyszli tam z nim po gotówkę. Pomylił się. Bohaterowie wydarzeń byli nie do rozpoznania. Zapis nadawał się do kosza.

Na jedną ze stacji benzynowych w powiecie żagańskim podjechał samochód osobowy. Jego kierowca zatankował i odjechał ani myśląc o zapłacie za paliwo. Ale na stacji są przecież kamery monitorujące całą okolicę... Tylko teoretycznie.

- Zapis pozwoliłby nam łatwo zidentyfikować kradnącego paliwo - mówi proszący o anonimowość policjant. - Wiele razy to się sprawdziło. Ale nie tym razem.

Kolejny przykład. Mężczyznę, który atakował łomem kobiety w Zielonej Górze, prawdopodobnie nagrała jedna z kamer zamontowanych przy bankomacie. Prawdopodobnie, bo nie dość, że sprawca był zamaskowany, to zarejestrowany obraz był tragicznej jakości.

Przed kilkoma laty do jednego z banku przy centrum miasta wszedł mężczyzna. - To jest napad, dawaj kasę - krzyczał do kasjerki. Zabrał pieniądze i uciekł. W banku były kamery. Okazało się jednak, że tylko jedna funkcjonowała, reszta to zwykłe atrapy. Szefostwo banku wtedy nie chciało o tym mówić. Zasłaniano się tajemnicą.

 

Kamery sa, tylko gdzie?

Firmy nie chcą rozmawiać o monitoringu. Banki anonimowo zapewnią, że mają w swoich placówkach kamery. - Gdybym opowiedział o naszym systemie, to zdradziłbym szczegóły dotyczące bezpieczeństwa - mówi pracownik jednego z największych banków w kraju. Dodaje, że nie wszystkie kamery muszą działać. Wystarczy jedna, konkretna i sprawa będzie załatwiona.

O kamery z nagrywaniem obrazu pytamy na jednej ze stacji benzynowych w Zielonej Górze.

- No, przecież są - mówi obsługa. Po chwili, oczywiście zastrzegając sobie anonimowość, dodaje, że służą jedynie do obserwacji okolicy i na dodatek obrazu nie rejestrują. Obsługa wyjaśnia, że to przecież problem wielu stacji benzynowych w całym kraju. - Szefom nie chce się wykładać pieniędzy na nowoczesny sprzęt - mówią pracownicy.

Andrzej Znamirowski z zielonogórskiej firmy zajmującej się zabezpieczeniami zapewnia, że złodzieje rozpoznają atrapy. - Tam, gdzie działają profesjonalne urządzenia liczba kradzieży spada - zapewnia. Wyposażenie stacji benzynowej w dobrej jakości kamerę z nagrywaniem to wydatek rzędu około dwóch tysięcy złotych. - Po co sprzęt, który nie działa? - dziwi się A. Znamirowski.

Brak monitoringu utrudnia pracę policji. - Zdarza się, że nagranie z kamer jest tak słabe, że nawet nasi specjaliści od obrazu nie są w stanie go odczytać - informuje mł. asp. Lidia Kowalska z zespołu prasowego zielonogórskiej policji. Bywa, że jedziemy na miejsce napadu i zastajemy jedynie atrapy kamer. Tak było podczas jednego z ostatnich napadów rabunkowych w Zielonej Górze.

Inaczej w supermarketach

Supermarkety dbają i dysponują sprzętem wysokiej klasy. Idąc po jednym z nich w Zielonej Górze, podnosimy głowę do góry. Dostrzeżemy rynny przecinające sklep w kilku miejscach wzdłuż i w szerz. Właśnie w nich, z dużą szybkością jeżdżą kamery.

Doskonałej jakości obraz pozwala robić zbliżenia na ręce. Nagrywa w wysokiej rozdzielczości. Tak dobrej, że widać szczegóły twarzy. I to się sprawdza. Osoba obsługująca system dostrzeże złodzieja i przekaże jego opis oraz miejsce w sklepie ochronie. Ta zatrzyma złodzieja, a nagranie jest doskonałym dowodem.

- Tylko wysokiej jakości sprzęt jest w stanie konkurować ze złodziejami - mówi nam ochroniarz jednego z supermarketów w mieście. Wielu z nich już wie, że kamery w marketach "wypatrzą” kradzież. - Dlatego zawodowcy unikają kradzieży w marketach. Zatrzymujemy młodzież oraz tych, którzy kradną nieporadnie, nie zdając sobie sprawy z istnienia dobrych kamer - mówi ochroniarz, który chce pozostać anonimowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska