Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy klub żużlowy mógłby być domem uciech? I kim byłby wtedy prezes tego klubu? Krzysztof Mrozek kontra Grigorij Łaguta

Redakcja
Szymon Kozica, dziennikarz "Gazety Lubuskiej"
Szymon Kozica, dziennikarz "Gazety Lubuskiej" Mariusz Kapała
Prezes Krzysztof Mrozek powiedział, że Grigorij Łaguta „uprawia najstarszy zawód świata”. Jak wobec tego powinien nazwać ROW Rybnik, w którym Łaguta miał kontrakt? I jak powinien nazwać szefa tego klubu, czyli samego siebie?

Zadzwonił kibic z Zielonej Góry. Podobnie jak ja uśmiecha się z politowaniem, kiedy słyszy, jakie to oburzenie w żużlowym środowisku wywołała wolta Grigorija Łaguty, który nagle przestał kochać ROW Rybnik, a zapałał miłością do Motoru Lublin. Pisałem o tym przed tygodniem. Kibic trzeźwo patrzy na świat i na sport, więc doskonale wie, że liczą się pieniądze, a nie sentymenty, zwłaszcza w przypadku zawodników zagranicznych, bo wychowanków jeszcze można podejrzewać o lokalny patriotyzm. Wie też, że przyłapani na dopingu (jak Łaguta właśnie) najczęściej udają Bogu ducha winne ofiary jakiejś koszmarnej pomyłki. Ale jedni potrafią podkulić ogon i posypać głowę popiołem, a drudzy - wspierani przez prezesów - wojują z wiatrakami, aż sobie guza nie nabiją. Kibic, owszem, żyje tymi perypetiami, lecz chciałby już usłyszeć warkot motocykli i poczuć znajomą woń unoszącą się nad torem.

WIDEO: Największe transfery w PGE Ekstralidze

Każdy chciałby... Trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość, a w oczekiwaniu na pierwsze próbne galopy można śledzić serial „ROW Rybnik, czyli niewiarygodne przygody żużlowca Grigorija Łaguty i prezesa Krzysztofa Mrozka”. Ponieważ każdy poważny serial składa się z sezonów, tu doczekaliśmy się sezonu drugiego. Pierwszy nosił tytuł „Połączenie sił” i rozpoczął się w czerwcu 2017. Niestrudzony żużlowiec i nieustraszony prezes walczyli ze „złem”, które miało ukarać przyłapanego na dopingu Łagutę. Skończyło się na 21-miesięcznej dyskwalifikacji, a wcześniej ROW spadł z ekstraligi do pierwszej ligi. Teraz trwa sezon drugi, zatytułowany jest „Niespodziewane rozstanie”. Poczciwy prezes myślał, że żużlowiec, pragnąc odkupić swoje winy, po upływie kary pozostanie w Rybniku i będzie jeździł - tu są dwie różne wersje - za darmo albo za dużo niższe stawki. Przebiegły żużlowiec tak jednak nie myślał i poszukał sobie innego klubu. 7 lutego dowiedzieliśmy się, że Łaguta trafi do Lublina. Na 11 lutego Mrozek zwołał konferencję prasową. Mógł nauczyć się kilku chwytów gitarowych i zaśpiewać: „Tak bardzo się starałem, a ty teraz nie chcesz mnie...”. Ale tak nie zrobił, bo Mrozek to jest macho, który - jak trzeba - barwami wojennymi lico swe przyozdobi. „Jak silny macho, taki co ma czołg...”. I na tej konferencji zaprezentował się niczym porzucony kochanek (nawiasem mówiąc, owocem tego związku miał być powrót drużyny do ekstraligi). Zbluzgał Łagutę, jak katiusza wyrzucał z siebie wyrazy powszechnie uznawane za obelżywe. Dodał, że wyszarpie od żużlowca co najmniej 2,5 miliona złotych odszkodowania.

WIDEO: Żużel w sztuce. Podoba Wam się?

Szczególnie zaintrygowała mnie jedna wypowiedź Mrozka. Nie, nie chodzi o słowa „perfidna ruska świnia”, którymi - nota bene - już dawno powinna się zająć prokuratura, bo podpadają pod kilka paragrafów. Chodzi mi o to, że według prezesa Łaguta „uprawia najstarszy zawód świata”. Mówiąc to, Mrozek nieźle się odsłonił. Idźmy tym tropem - osoby, które uprawiają najstarszy zawód świata, często świadczą swoje usługi w pewnych domach, nazwijmy je domami uciech. Jak wobec tego prezes powinien nazwać ROW Rybnik, w którym Łaguta miał kontrakt? I jak powinien nazwać szefa tego klubu, czyli samego siebie? Dziękuję, nie mam więcej pytań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska