Zadzwonił kibic z Zielonej Góry. Podobnie jak ja uśmiecha się z politowaniem, kiedy słyszy, jakie to oburzenie w żużlowym środowisku wywołała wolta Grigorija Łaguty, który nagle przestał kochać ROW Rybnik, a zapałał miłością do Motoru Lublin. Pisałem o tym przed tygodniem. Kibic trzeźwo patrzy na świat i na sport, więc doskonale wie, że liczą się pieniądze, a nie sentymenty, zwłaszcza w przypadku zawodników zagranicznych, bo wychowanków jeszcze można podejrzewać o lokalny patriotyzm. Wie też, że przyłapani na dopingu (jak Łaguta właśnie) najczęściej udają Bogu ducha winne ofiary jakiejś koszmarnej pomyłki. Ale jedni potrafią podkulić ogon i posypać głowę popiołem, a drudzy - wspierani przez prezesów - wojują z wiatrakami, aż sobie guza nie nabiją. Kibic, owszem, żyje tymi perypetiami, lecz chciałby już usłyszeć warkot motocykli i poczuć znajomą woń unoszącą się nad torem.
WIDEO: Największe transfery w PGE Ekstralidze
Każdy chciałby... Trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość, a w oczekiwaniu na pierwsze próbne galopy można śledzić serial „ROW Rybnik, czyli niewiarygodne przygody żużlowca Grigorija Łaguty i prezesa Krzysztofa Mrozka”. Ponieważ każdy poważny serial składa się z sezonów, tu doczekaliśmy się sezonu drugiego. Pierwszy nosił tytuł „Połączenie sił” i rozpoczął się w czerwcu 2017. Niestrudzony żużlowiec i nieustraszony prezes walczyli ze „złem”, które miało ukarać przyłapanego na dopingu Łagutę. Skończyło się na 21-miesięcznej dyskwalifikacji, a wcześniej ROW spadł z ekstraligi do pierwszej ligi. Teraz trwa sezon drugi, zatytułowany jest „Niespodziewane rozstanie”. Poczciwy prezes myślał, że żużlowiec, pragnąc odkupić swoje winy, po upływie kary pozostanie w Rybniku i będzie jeździł - tu są dwie różne wersje - za darmo albo za dużo niższe stawki. Przebiegły żużlowiec tak jednak nie myślał i poszukał sobie innego klubu. 7 lutego dowiedzieliśmy się, że Łaguta trafi do Lublina. Na 11 lutego Mrozek zwołał konferencję prasową. Mógł nauczyć się kilku chwytów gitarowych i zaśpiewać: „Tak bardzo się starałem, a ty teraz nie chcesz mnie...”. Ale tak nie zrobił, bo Mrozek to jest macho, który - jak trzeba - barwami wojennymi lico swe przyozdobi. „Jak silny macho, taki co ma czołg...”. I na tej konferencji zaprezentował się niczym porzucony kochanek (nawiasem mówiąc, owocem tego związku miał być powrót drużyny do ekstraligi). Zbluzgał Łagutę, jak katiusza wyrzucał z siebie wyrazy powszechnie uznawane za obelżywe. Dodał, że wyszarpie od żużlowca co najmniej 2,5 miliona złotych odszkodowania.
WIDEO: Żużel w sztuce. Podoba Wam się?
Szczególnie zaintrygowała mnie jedna wypowiedź Mrozka. Nie, nie chodzi o słowa „perfidna ruska świnia”, którymi - nota bene - już dawno powinna się zająć prokuratura, bo podpadają pod kilka paragrafów. Chodzi mi o to, że według prezesa Łaguta „uprawia najstarszy zawód świata”. Mówiąc to, Mrozek nieźle się odsłonił. Idźmy tym tropem - osoby, które uprawiają najstarszy zawód świata, często świadczą swoje usługi w pewnych domach, nazwijmy je domami uciech. Jak wobec tego prezes powinien nazwać ROW Rybnik, w którym Łaguta miał kontrakt? I jak powinien nazwać szefa tego klubu, czyli samego siebie? Dziękuję, nie mam więcej pytań.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?