W czasie sesji rady miejskiej w Skwierzynie obecni na sali mieszkańcy mogą pytać burmistrza Tomasza Watrosa o różne sprawy. I często z tego korzystają. Np. podczas ostatniej sesji jeden z mieszkańców poskarżył się na fatalny stan ul. Garncarskiej. M.in. na wystające studzienki, o które można uszkodzić podwozie samochodu. Pod koniec posiedzenia kierownik referatu inwestycji Zbigniew Moraczyński odpowiedział mu w imieniu burmistrza, że gminna spółka nawiezie tam ziemi i podniesie poziom drogi. Natomiast jej remont zależy od wcześniejszej modernizacji ul. Mostowej, która podlega władzom województwa.
Błaha z pozoru sprawa jest najlepszym przykładem, że sesje mogą być platformą kontaktów między władzami i mieszkańcami. Od kilku tygodni są także areną sporów na ten temat. Zaczęło się w grudniu, kiedy jedna z mieszkanek chciała zadać pytanie radnym. Przewodniczący Stanisław Rucki nie udzielił jej jednak głosu. Pisaliśmy o tym 10 stycznia w artykule "Wyborcy mogą pytać, władza ma odpowiadać". Przypominamy, że zdaniem S. Ruckiego, mieszkańcy mogą zadawać pytania tylko T.Watrosowi. Powołuje się na par. 36 statutu, na podstawie którego radni składają interpelacje i zapytania burmistrzowi.
Tymczasem kierowniczka wydziału organizacyjnego w Urzędzie Miejskim Marta Piekarska zwraca uwagę na fakt, że par. 35 zakłada zadawanie pytań przez mieszkańców. Choć nie precyzuje, komu mają być zadawane. Stanowisko szefa rady wywołało sporo emocji w mieście. Niektórzy zarzucali mu nawet próbę "kneblowania ust" obywatelom. Sprawa niczym bumerang wróciła na ostatnim posiedzeniu. Czworo radnych - Jacek Tul, Beata Piekarska, Wiesława Waśko i Rafał Waloszczyk - skrytykowało w nim stanowisko S. Ruckiego. - Nie twierdzę, że przewodniczący łamie prawo. Odnosimy się jednak do aspektów moralnego i społecznego. Umożliwianie mieszkańcom wypowiedzi jest jedną z form kontaktów radnych z obywatelami - mówił na sesji J. Tul.
Szef gminnego parlamentu ripostował, że radni mogą w rozmaity sposób utrzymywać więzi z mieszkańcami. Np. zainteresowani mogą do nich dzwonić, gdyż numery ich telefonów są opublikowane na stronie internetowej gminy. Mogą też przychodzić ze swoimi sprawami na posiedzenia komisji, a nawet składać obywatelskie projekty uchwał. Wiceprzewodniczący Włodzimierz Dubiec zapewniał, że mieszkańcy bez żadnych problemów mogą się z nim kontaktować w okresie między sesjami. - Takie oświadczenie będą rodzić kontroświadczenia - mówił.
Radni przytaczali różne, często sprzeczne ze sobą opinie prawne. Po trwającej pół godziny debacie dziewięciu z nich głosowało za odrzuceniem oświadczenia, natomiast za jego przyjęciem było czworo autorów. Zdaniem przewodniczącego, przepisy są jednoznaczne. - Nikomu nie zamykamy ust. Zgadzam się na merytoryczne pytania dotyczące konkretnych spraw związanych z radą. Zgodnie z paragrafem 37 statutu, zapytania mieszkańców powinny dotyczyć bieżących spraw gminy. Na przykład informacji na temat faktycznego stanu danej sprawy. W takich sytuacjach najbardziej kompetentną osobą, jeśli chodzi o odpowiedzi jest burmistrz, albo jego pracownicy. Radni nie muszą mieć szczegółowej wiedzy o każdej inwestycji, czy kulisach decyzji administracyjnej - twierdzi.
W posiedzeniu uczestniczyło kilkanaście osób. Jeden z mieszkańców był wyraźnie zdegustowany polemiką między rajcami. Na koniec wyznał, że na następną sesję przygotuje zestaw pytań do radnych. Zamierza przepytać ich o oświadczenia majątkowe. A zwłaszcza posiadane przez nich samochody i nieruchomości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?