Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy ktoś mógł umrzeć z powodu kłótni o szlaban przy Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze? Wyjaśni to policja! (zdjęcia)

Mariusz Kapała, Maciej Dobrowolski
Po aferze zamontowano mechanizm, który służy do natychmiastowego otwarcia szlabanu dla karetek wyjeżdżających wjazdem.
Po aferze zamontowano mechanizm, który służy do natychmiastowego otwarcia szlabanu dla karetek wyjeżdżających wjazdem. Mariusz Kapała / GL
Awantura o złamany szlaban rozgrzała do czerwoności zielonogórzan. Czy jednak z powodu opóźnienia wyjazdu karetki do pacjentki zagrożone było jej życie i zdrowie? Tę kwestię wyjaśniać będzie teraz policja i prokuratura.

Afera dotycząca szpitalnego szlabanu zbulwersowała w styczniu mieszkańców miasta. Sytuacja była o tyle kontrowersyjna, że ambulans z zespołem ratowniczym wyjechał do kobiety z zawałem. Na szczęście pacjentka przeżyła. Choć wydawało się, że awantura powoli ucichła, to jednak okazuje się, że to jeszcze nie koniec.

- Policja z polecenia prokuratury rejonowej już w lutym wszczęła postępowanie w tej sprawie. Sprawdzamy całe zdarzenie pod kątem narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Śledztwo trwa - poinformowała nas podinsp. Małgorzata Barska, z zespołu prasowego miejskiej komendy.

Jak cała kwestia wygląda z perspektywy prokuratury? - Jakiś czas temu wpłynęło do nas anonimowe zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Badamy czy w związku z sytuacją związaną z odmową przez pracowników ochrony otwarcia szlabanu nie doszło do zagrożenia życia i zdrowia pacjentki, do której jechała karetka - mówi prokurator Zbigniew Fąfera rzecznik prokuratury okręgowej. - W chwili obecnej w tej sprawie przesłuchiwani są świadkowie. Prawdopodobnie w najbliższym czasie powołany zostanie biegły, bądź też nawet zespól biegłych. Ich zadaniem, na podstawie zgromadzonych materiałów dowodowych, będzie określenie czy faktycznie istniało bezpośrednie niebezpieczeństwo.

Na jakim etapie jest śledztwo?

Ochroniarz, który feralnego dnia obsługiwał wjazd na teren szpitala ma być dopiero przesłuchany. W programie przygotowanym przez stację TVN, mężczyzna przedstawił swoją wersję wydarzeń, wedle której nie miał możliwości uniesienia szlabanu. Już wcześniej próbowaliśmy porozmawiać z portierem, ale dowiedzieliśmy się od rodziny, że ma dość medialnego szumu. Ze względu na stres i całe zamieszenie zrezygnował z pracy.

Wiemy, że funkcjonariusze rozmawiali już z Robertem Górskim, który jechał ambulansem. Lekarz a zarazem radny, po wydarzeniach 15 stycznia utrzymywał, że istnieje nagranie z karetki, na którymi nie widać, żeby ochroniarz wyszedł z portierni, próbował podnieść szlaban ręcznie albo użył domofonu.

Paweł Klepka, prezes Green Parking (operator odpowiadający za organizację ruchu przy szpitalu) poinformował nas, że współpracownik jego firmy również spotkał się już z policją.

-Jestem spokojny o to postępowanie, bowiem zawsze działamy zgodnie z przepisami. Z naszej strony nie było żadnych uchybień. Poczekajmy na wyniki śledztwa, bowiem wciąż do wyjaśnienia jest wiele elementów dotyczących postępowania lekarza Roberta Górskiego - tłumaczy P. Klepka. - Jako doświadczeni operatorzy ruchu przy placówkach medycznych nigdy nie mieliśmy żadnych problemów. Organizujemy całość tak, jak życzy sobie tego szpital. Z tego powodu po wydarzeniach związanych ze złamaniem szlabanu, w ciągu trzech dni wprowadziliśmy modyfikacje umożliwiające wyjazd w spornym miejscu. Nadal jednak uważam, że takie rozwiązanie stwarza zagrożenie dla ewentualnej kolizji. Obsługujemy pięć szpitali, bardzo rzadko w taki sposób umożliwia się wyjazd ambulansom.

Jak zaczęła się awantura o szpitalny szlaban?

15 stycznia ekipa ambulansu z lekarzem Robertem Górskim podjechała na sygnałach pod szlaban wjazdowy Szpitala Uniwersyteckiego. Doktor prosił portiera o otwarcie szlabanu. Liczył się czas. Portier nie otworzył, a lekarz w końcu wyłamał szlaban.

Po opublikowaniu w mediach tej historii w sieci zawrzało. Na portiera, pracownika firmy ochroniarskiej posypały się gromy ze strony internautów. Liczne komentarze na Facebooku były bardzo nieprzychylne. Należy także odnotować, że pojawiły się również głosy krytyki po adresem Roberta Górskiego, którego niektórzy oskarżali o zbyt pochopne działanie. Paweł Klepka, prezes Green Parking, firmy która zarządza wjazdem do szpitala, stwierdził, że radny promuje własną osobę w roku wyborczym. Po całym incydencie tak zmodyfikowano organizację ruchu, aby podobna sytuacja już więcej się nie powtórzyła.

W kwestii incydentu przy szpitalnym szlabanie na razie nie postawiono nikomu zarzutów, postępowanie jest jednak rozwojowe. Warto zaznaczyć, że śledztwo policji może również zakończyć się umorzeniem. Do tematu wrócimy.

Przeczytaj też: **Tragedia w Gorzowie. 7-latka wpadła do studzienki**

Zobacz też wideo: Dwuletnia dziewczynka wpadła do studzienki kanalizacyjnej. W ostatniej chwili została wyciągnięta przez matkę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska