Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy ktoś nas wkręca ze zbieraniem nakrętek?

Krzysztof Korsak 0 95 722 57 72 [email protected]
Natalia Olkiewicz i Oskar Szawala zebrali najwięcej nakrętek w przedszkolu przy ul. Głowackiego. Dla nich to fajna zabawa, choć oczywiście dzieciaki liczą, że komuś w ten sposób pomogą.
Natalia Olkiewicz i Oskar Szawala zebrali najwięcej nakrętek w przedszkolu przy ul. Głowackiego. Dla nich to fajna zabawa, choć oczywiście dzieciaki liczą, że komuś w ten sposób pomogą. fot. Kazimierz Ligocki
"Zbieramy na wózek rehabilitacyjny. Zbieraj z nami" - pudełka z takimi napisami stoją w przedszkolu, szkole, ale i siłowni. Ludzie dobrego serca mają wrzucać do nich nakrętki, ale nikt nie wie, komu to ma służyć. Spróbowałem to sprawdzić.

Na siłownię chodzę trzy razy w tygodniu. Za każdym mam ze sobą półtoralitrową wodę. Po jej wypiciu odkręcałam (już tego nie robię) plastikową nakrętkę, wrzucałem do pudełka, a butelkę do śmietnika. Aż w końcu zaczęło mnie to zastanawiać. - Na kogo właściwie jest ta zbiórka? - zapytałem panie na recepcji.

- A nie wiem. Jakiś pan, co chodził do nas na siłownię, przyszedł i zapytał, czy możemy zbierać. Przychodzi do nas co jakiś czas i odbiera nakrętki - mówiły panie.

Codziennie pudełko wypełnia się przynajmniej kilkudziesięcioma plastikowymi nakrętkami po Żywcu, Nałęczowiance, Kropli Beskidu i innych wodach. Wrzucają zgrabne dziewczyny i 120-kilowe chłopy. - Jest napisane, żeby pomagać, to pomagam. Nie interesowałem się, czy to ściema czy nie, bo nie mam na to czasu - mówi Marcin Forster z Gorzowa. Do redakcji zadzwoniła pani Teresa, która mówiła, że nazbierała trochę nakrętek, ale nie wie, co z nimi zrobić. Skąd dowiedziała się o "akcji"? - Słyszałam, jak to się mówi, na mieście - tłumaczyła.

Z kolei ja słyszałem "na mieście", że w akcję zbieranie nakrętek włączyły się gorzowskie przedszkola. Dyrektorka jednego z przedszkoli w centrum miasta powiedziała mi, że zbierali nakrętki w zeszłym roku. Miały iść na wózek dla niepełnosprawnego dziecka. Jakiego? Nie wie. Widziała go tylko na jednej ze stron internetowych. Jakiej? Nie wie.

W tym roku w akcji zbierania nakrętek bierze udział przedszkole przy ul. Głowackiego. - Co rusz pomagamy w różnych akcjach, ale nie wiem dokładnie, dla kogo są zbierane akurat nakrętki - mówiła Marzanna Joniec i przekazała numer telefonu do nauczycielki ze szkoły podstawowej nr 5 przy al. Konstytucji, od której dowiedziała się o akcji. Ta z kolei odesłała mnie do swojej koleżanki. Koleżanka do kolejnej koleżanki. A ta powiedziała, że nakrętki zbiera dla sąsiadki, której koleżanka jest koordynatorem całej akcji. Miała oddzwonić po kilku dniach z numerem telefonu do niej, ale tego nie zrobiła. Zadzwoniliśmy także na policję. Ta nigdy nie słyszała o "akcji nakrętkowej".

Do zbierania nakrętek namawia nasz dziennikarz obywatelski z www.mmgorzow.pl Andrzej Sibera. Pisze, że o akcji wie od mamy, mama wie od gorzowskiej aktorki, aktorka wie od pani z bufetu w Wyższej Szkole Biznesu przy ul. Myśliborskiej. "O zbieranie nakrętek poprosiła mnie jedna ze studentek WSB. Nie powiedziała, dla kogo, ale to nieważne. Bez zastanowienia zgodziłam się" - cytuje panią z bufetu. Kobieta już raz brała udział w podobnej akcji kilka lat temu - zbierania etykiet od herbat Lipton. Firma w oficjalnym oświadczeniu odcięła się od tej zbiórki. Co się stało z zebranymi etykietami? Nie wiadomo.

Zadzwoniłem jeszcze do kilku firm zajmujących się recyklingiem, osób zajmujących się niepełnosprawnymi, stowarzyszeń. Prawie każdy słyszał o akcji zbierania nakrętek, ale nikt nie potrafił wskazać konkretnej osoby, która nadzoruje zbiórkę albo dostanie dzięki temu wózek inwalidzki czy pieniądze.

Sprawdziłem także w internecie. Jedyny godny uwagi trop zaprowadził mnie na stronę www.zakretki.info. Tu akcję prowadzi krakowski Uniwersytet Rolniczy, który zbiera na niepełnosprawnego chłopczyka spod Krakowa. - Znamy tę osobę, mamy dokumenty świadczące o jej niepełnosprawności, ale rodzice nie życzą sobie upowszechniania jej wizerunku - mówi nam koordynatorka akcji Aneta Pruś. Uczelnia ma podpisaną umowę z firmą recyklingową, która za nakrętki wpłaca pieniądze na konto chłopca (1 zł od kg nakrętek). - My nie mamy z tego żadnych profitów - mówi A. Pruś i dodaje, że słyszała o podobnych akcjach w całej Polsce. - Niektóre naprawdę pomagają, a niektóre oszukują i być może zbierają dla własnych korzyści - uważa Pruś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska