Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy lubuscy parlamentarzyści potrafią się przebić?

Zbigniew Borek 95 722 57 72 [email protected]
Tylko troje lubuskich parlamentarzystów utkwiło w świadomości wyborców na tyle, żeby ich nazwiska powtórzyły się w dwóch badaniach społecznych co pięć lat - wynika z raportu dr Agnieszki Opalińskiej z Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Czy lubuscy parlamentarzyści potrafią się przebić?

Są to: Józef Zych, Jan Kochanowski i Elżbieta Rafalska. Zych jest z PSL, Kochanowski z SLD, Rafalska z PiS. Co więc, jeśli nie przynależność partyjna, decyduje o tym, że innych parlamentarzystów wyborcy nie zapamiętują? - To m.in. efekt małej aktywności społecznej i braku ważnych sukcesów - ocenia dr Agnieszka Opalińska z Instytutu Politologii Uniwersytetu Zielonogórskiego. Porównała ona niedawno wyniki swoich badań nad lubuskimi elitami przeprowadzonych w latach: 2004 i 2009.
Wnioski? Przede wszystkim taki, że lubuska ekipa parlamentarna mocno zmieniła swój skład. Kto dziś pamięta, że w 2004 r. posłami byli: Robert Smoleń, Alfred Owoc, Jakub Derech Krzycki? To dlatego "premię" za pełnienie mandatu parlamentarzysty dłużej niż jedną kadencję mają tylko dwaj posłowie: Zych z Zielonej Góry i Kochanowski z Gorzowa. "Podaj nazwiska trzech lubuskich parlamentarzystów" - w odpowiedzi na to polecenie respondenci w obu badaniach umieścili ich w pierwszej dziesiątce: Zych na pierwszym, Kochanowski na czwartym miejscu. Józef Zych, poseł już szóstą kadencję, w obu badaniach był nie tylko najlepiej rozpoznawalnym parlamentarzystą, ale też najpopularniejszym politykiem. Nawet jednak jego wynik spadł: w 2004 r. jako posła wymieniło go ponad 20 proc. badanych, a pięć lat później już 15,5 proc.
W pierwszej dziesiątce najpopularniejszych polityków (nie tylko z parlamentu) oprócz Zycha powtórzyło się też nazwisko gorzowianki Rafalskiej, wcześniej pani senator, teraz posłanki. - Utrzymanie się polityków na tak wysokich pozycjach świadczy o stabilnym wizerunku oraz dobrze obranej drodze kariery politycznej - mówi dr Opalińska.
W rankingu 2009 r. pojawiły się też inne nazwiska osób z pierwszej dziesiątki sprzed pięciu lat, ale ich wyniki były znacznie słabsze. Spójrzmy na dwoje polityków SLD z Zielonej Góry, którzy byli w parlamencie, a teraz walczą o miejsce na listach wyborczych tej partii. Andrzeja Brachmańskiego w 2004 r. wymieniło 78 respondentów, a pięć lat później już tylko trzech. Jolanta Danielak miała 34 wskazań w 2004 r., w kolejnym badaniu - cztery. Warto też zauważyć, jak bardzo w świadomość wyborców kształtują ogólnokrajowe media. Były premier z Gorzowa Kazimierz Marcinkiewicz, który rzucił politykę, w 2009 r. znalazł się na drugim miejscu. Spadochroniarz z Łodzi, czyli Stefan Niesiołowski, w ostatnich wyborach zdobył w Lubuskiem aż 69385 głosów. To wynik dla rodzimych parlamentarzystów nieosiągalny i to pewnie przede wszystkim dlatego Niesiołowski jesienią znów znajdzie się na liście lubuskiej PO (najpewniej na drugim miejscu, za liderką partii Bożenną Bukiewicz).
Kogo mieszkańcy Zielonej Góry i Gorzowa najlepiej znali w roku 2009, czyli na półmetku obecnej kadencji parlamentu? Czołówka to wspomniani już: Zych (15,56 proc. wskazań), Rafalska (15,01), Niesiołowski (13,49), Kochanowski (10,60) i Bukiewicz (10,05). Co jednak powiedzieć o wyniku posła PO z Nowej Soli Bogdana Bojki i posłanki PO z Sulęcina Bożeny Sławiak (oboje 0,68 proc.)? Czy tłumaczy to fakt, że zasiadają w Sejmie pierwszą kadencję?
- Z jednej strony dowodzi to niskiego zainteresowania wyborców polityką, ale z drugiej pokazuje, jak słaby jest kontakt parlamentarzystów z ludźmi, dla których przecież pracują. Słaba rozpoznawalność powinna dawać politykowi do myślenia - uważa prof.
Jarosław Macała, politolog z Zielonej Góry.
Co na przestrzeni obu badań pozostaje niezmienne? Słaba ocena pracy parlamentarzystów (patrz infografika). Politycy (nie tylko z Sejmu i Senatu) pozostają najbardziej wpływową grupą zawodową, choć w 2009 r. mieli 52 proc. wskazań, gdy pięć lat wcześniej 57 proc. Konsekwentnie około 14 proc. ankietowanych wskazało na nieuczciwość lokalnych elit. - Sądzę, że bardziej niż o nieuczciwość osobistą chodzi o nieuczciwe motywacje wchodzenia do polityki i karmienia wyborców "kiełbasą wyborczą" - zastrzega autorka badań.
Oferty pracy z Twojego regionu**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska