Drapieżniki czy ludzie? - takie pytanie zadajemy sobie, po odnalezieniu w MRU zwłok rozszarpanych nietoperzy. Pisaliśmy o tym w zeszłym tygodniu. - To musieli zrobić ludzie - uważa dr Tomasz Kokurewicz z Wrocławia, który liczył nietoperze.
Według niego ofiara ludzi padły 204 nietoperze. Jednak policjanci i lekarz weterynarii w podziemiach znaleźli tylko 49 martwych nietoperzy. Padły one w sposób naturalny.
- Dlaczego uważa pan, że winne są dzikie zwierzęta a nie ludzie?
Jan Cichocki, Uniwersytet Zielonogórski. - Na początku jedno zastrzeżenie. Nie widziałem tych nietoperzy i nie badałem ich. Mogę się wypowiadać tylko na podstawie opisów i zdjęć zamieszczonych przez "Gazetę Lubuską". Takich ran nie mógł zrobić człowiek. Chyba, że biegał po podziemiach z szydełkiem w dłoni. Urwane głowy, porozrywane wnętrzności. To typowe oznaki działalności drapieżnika. Mogła to być kuna.
- Skąd taki wniosek?
- Przez cztery lata prowadziłem w podziemiach MRU padania nad śmiertelnością populacji nietoperzy. Obchodziliśmy Całe podziemia i sprawdzaliśmy ile nietoperzy padło i dlaczego. Wiele razy szliśmy śladami kuny badając jej zachowanie. Ona tak potrafi rozszarpać ofiarę, a zwłoki nawet zmagazynować w jednym miejscu. Głównie poluje na gacki i mopki, które chowają się po różnych niszach, łatwiej dostępnych dla drapieżników. Kuna idzie i sprawdza takie miejsca. Zimą traktuje podziemia jako miejsca, gdzie można znaleźć jedzenie.
- Jednak liczba zabitych, czy zagryzionych nietoperzy jest bardzo duża.
- To jest dziwne. Padają tu dwie liczby. Pan Kokurewicz mówi o 204 nietoperzach, policja o 49. Ta druga liczba jest zbliżona do normy. Jak prowadziliśmy badania, w czerwcu powinna ukazać się książka, to tyle mniej więcej ginęło nietoperzy podczas zimowania. To naturalna liczba, przy tak olbrzymiej populacji liczącej ok. 30 tys. osobników.
- Ale ich liczba wciąż spada.
- Tak twierdzi pan Kokurewicz. Żeby była jasność, jestem zwolennikiem zamknięcia zimą MRU, bo to największe w Europie miejsce zimowania tych ssaków. Ludzie powinni nie mieć do nich wtedy dostępu. Zimą powinny być zamknięte na głucho. Trzeba jednak pamiętać, że bunkry to twór ludzi i powinni mieć do nich dostęp. Oczywiście bez takich miejsc jak kolonie rozrodcze. Spadająca populacja nietoperzy w MRU to dziwne zjawisko. Nie ma go w innych miejscach w Polsce. Mam sporo wątpliwości co do sposobu liczenia nietoperzy w MRU. Do czego potrzebne jest 70 osób? Chyba nie do liczenia. To bardziej przypomina wycieczkę, niż badania naukowe. Dla mnie takie liczenie nie jest wiarygodne. Takie przedsięwzięcie powinno się robić w niewielkich grupach, które robią to przez kolejne lata, znają wszystkie miejsca, gdzie mogą być nietoperze.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?