Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy po tym co pokazuje Stelmet Enea BC kibice koszykówki już powinni się martwić?

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Trener Igor Jovović i zawodnicy Stelmetu nie zaliczą występu w Gdyni do udanych
Trener Igor Jovović i zawodnicy Stelmetu nie zaliczą występu w Gdyni do udanych Mariusz Kapała
To powtarza się od kilku spotkań. Zespół gra dobrze, albo w miarę dobrze, ,,trzyma wynik” i nagle następuje tąpnięcie. W ciągu krótkiego czasu rywal robi co chce, a my nie potrafimy odpowiedzieć. Jesteśmy bezradni, niczym dzieci we mgle. I wyrównany mecz w którym cały czas mamy szansę na zwycięstwo w czasie dwóch, trzech minut zmienia oblicze. Rywale wyglądają przez ten moment jak herosi basketu, Stelmet jak przypadkowo skrzyknięta grupa ludzi, której każe się grać.

To co się wydarzyło w środowy wieczór w Gdyni było tego jaskrawym przykładem. Prowadziliśmy na początku czwartej kwarty w 32 minucie 53:48 a po pięciu minutach było 56:69! Jak zespół mający w składzie tak doświadczonych i dobrych, jak na warunki naszej ligi, zawodników może do tego dopuścić? Gdyby coś takiego zdarzyło się raz można by uznać za ,,wypadek przy pracy”. To się jednak się powtarza.

Kibice są wściekli i dają temu wyraz na forach internetowych. Oczywiście, trudno by dziennikarze i fani wtrącali się do personalnego składu zespołu czy decyzji trenera. Jednak po tym meczu nie można nie zapytać. Dlaczego, mając do rotacji tylu zawodników ani razu nie podnieśli się z ławki Michael Humphrey i Jarosław Mokros? Czemu na parkiecie tak długo przebywali zawodnicy, którzy tego dnia mieli wyraźnie słabszy dzień? Szkoleniowiec Stelmetu w wywiadzie telewizyjnym mówił, że Stelmet czekają trudne miesiące i fakt że w zespole jest siedmiu obcokrajowców i jeden musi być poza składem nie przeszkadza, bo trzeba będzie rotować składem. Potem jednak podczas meczu robił coś dokładnie odwrotnego i dwóch graczy, którzy mogliby przynajmniej spróbować odwrócić losy spotkania nie podniosło się z ławki rezerwowych. Niepokoi fakt, że w zespole brakuje kogoś kto w trudnych momentach wziąłby odpowiedzialność, tchnął nowe życie w ekipę i próbował coś zmienić. Jak to się dzieje, że grupa dobrych przecież zawodników w trudnych momentach nie tworzy teamu, który wygląda jak ekipa mająca cel i wierząca w odniesienie sukcesu? To wszystko rodzi kolejne pytania, być może jeszcze przedwczesne ale pojawiające się dyskusjach głosy trudno lekceważyć. Może rzeczywiście walka o odzyskanie złota i udział w wyczerpującej lidze VTB to jednak zbyt wielki wysiłek dla tego zespołu, a także sztabu szkoleniowego? Oczywiście porażka z Arką mimo jej fatalnego stylu jeszcze niczego nie przesądza. Formalnie jesteśmy jeszcze na pierwszym miejscu ale mamy jedno spotkanie więcej, jeśli więc liczba meczów się wyrówna i gdynianie dopiszą sobie dwa punkty oni obejmą prowadzenie. Jedyna pociecha z Gdyni to taka, że po dwóch meczach mamy z Arką lepszy bilans, więc gdyby obie ekipy na koniec miały tyle samo punktów będziemy w tabeli wyżej.

Oto co powiedzieli po meczu trenerzy, Igor Jovović: - Gratuluję Arce zwycięstwa. Uważam jednak że to mój zespół bardziej przegrał niż rywal wygrał. W pewnym momencie wydawało się że mamy to spotkanie pod kontrolą, ale pozwoliliśmy na przeprowadzenie gospodarzom kilku, bodaj sześciu bliźniaczych akcji, których nie potrafiliśmy zatrzymać. Na takim poziomie to jest po prostu nie do zaakceptowania. Zmarnowaliśmy bardzo wiele prostych pozycji rzutowych. Musimy w pewien sposób zmienić podejście, być bardziej zaangażowanym i walecznym.

Przemysław Frasunkiewicz: - Pomimo że w pierwszej połowie wyglądało to średnio, bo mieliśmy problemy w ataku, staraliśmy się grać zespołowo. W drugiej połowie poprawiliśmy się więcej graliśmy jeden na jeden, a mamy zawodników którzy potrafią trafić w takiej sytuacji. To był mecz walki, stawką było pierwsze miejsce w tabeli i to zapowiada świetne play offy.

Zobacz: Na czym polega akcja „Pomoc mierzona kilometrami”?

Źródło:Dzień Dobry TVN

POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:

To była wielka falubazowa zabawa. W czwartek, 7 marca, w auli Uniwersytetu Zielonogórskiego przy ul. Podgórnej odbyła się finałowa gala Przedszkolnego Przeglądu Dopingu. Dzieci, nie tylko z zielonogórskich placówek, zaprezentowały swój dopingowy program przed całą drużyną Falubazu Zielona Góra. Wszystkie wypadły wspaniale. Dzieciaki nie szczędziły gardeł na śpiew i okrzyki. Widać więc, że o nowe pokolenia kibiców Falubaz martwić się nie musi. A w nadchodzącym sezonie, z takim dopingiem zielonogórscy żużlowcy powinni zajść na sam szczyt.Zwycięzcami przedszkolnego przeglądu dopingu zostały maluchy z Miejskiego Przedszkola nr 1 w Krośnie Odrzańskim. Kolejne miejsca zajęły zielonogórskie przedszkolaki: drugie z Miejskiego Przedszkola nr 8 w Zielonej Górze, a trzecie z MP nr 20.Zobacz też: Kapitan Falubazu Zielona Góra, Piotr Protasiewicz zaprasza kibiców na mecze żużlowe oraz na relacje live Gazety Lubuskiej

60 godzin z Falubazem. Finałowa gala Przedszkolnego Przegląd...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska