Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy przez sporną drogę, przedsiębiorcy z kamienicy przy ul. Wojska Polskiego w Nowej Soli będą musieli się wynieść?

Filip Pobihuszka
Pani Agnieszka niedawno otworzyła swój salon kosmetyczny. Teraz boi się że będzie musiała zamknąć interes.
Pani Agnieszka niedawno otworzyła swój salon kosmetyczny. Teraz boi się że będzie musiała zamknąć interes. fot. Filip Pobihuszka
Przedsiębiorcy z kamienicy przy ul. Wojska Polskiego boją się, że będą musieli zwinąć swoje interesy, bo jedyna droga do ich firm prowadzi przez teren prywatny. Każda z trzech stron konfliktu widzi problem w innym świetle

W patowej sytuacji znaleźli się przedsiębiorcy wynajmujący pomieszczenia pod działalność gospodarczą w kamienicy przy ul. Wojska Polskiego 26. Do większości zakładów i firm działających w kamienicy dostać się można tylko i wyłącznie przed małe drzwi od podwórka, gdyż główna klatka schodowa została kilka lat temu zaadaptowana pod zakład bukmacherski. Jednak by dojść do wspomnianych drzwiczek trzeba przejść przez teren należący do właściciela pizzeri "Maurizio", Romana Wilanta. I tu zaczynają się schody. Na spornym gruncie stoi już stosowny znak zakazu ruchu, a do końca lutego ma pojawić się płot.

- Kiedyś ten teren należał do spółdzielni i problemu nie było. Jak wszystko się rozpadło to pojawiło się zainteresowanie tym gruntem - mówi jeden z przedsiębiorców. - Kiedyś zarówno budynek jak i ziemia należały do Stanisławy Gembary. Dziś jest to tylko budynek. Nie chcę nikogo ganić, ale dlaczego nikt nas nie poinformował? - dodaje.

- Nic nie możemy zrobić. Przez to wszystko my musimy się teraz stąd wynieść. Nikomu na nas nie zależy - mówi pani Ewelina, która w budynku od 11 lat prowadzi salon fryzjerski. W najgorszej sytuacji wydaje się być pani Agnieszka, która w połowie grudnia otworzyła na piętrze kamienicy salon kosmetyczny. - Włożyłam w remont 10 tys. zł. a teraz dowiaduję się, że jedyne dojście do mojego zakładu ma być zlikwidowane. Co mam zrobić? - pyta.

Co na to Roman Wilant? Właściciel pizzerii zaczyna od historii spornej ziemi. - Jako że dzierżawiłem grunt pod lokalem, miałem do niego prawo pierwokupu. Jednak gdy spółdzielnia ogłosiła sprzedaż okazało się, że pierwokup przysługuje nie mi, tylko pani Gembarze, byłej pracownicy spółdzielni. Później orzeczono, że mogę się sądzić ale tylko o całość gruntu, w tym ten pas, o który dziś jest taka afera. W czerwcu 2007 r. zapadł wyrok korzystny dla nas.

Potem była jeszcze apelacja pani Gembary, moja kasacja i w końcu pod koniec 2008 roku, na mocy wyroku sądu kupiłem wieczystą dzierżawę tego gruntu - mówi R. Wilant. 15 stycznia wpis do ksiąg wieczystych zostały upublicznione i właśnie wtedy zaczęła się cała awantura o ziemię. - Gdy tylko kupiłem grunt obwieszczałem to wszystkim okolicznym najemcom, ale to bagatelizowali. A oni przecież nie są stroną w sporze, bo są tylko dzierżawcami. To w ich interesie jest przechodzenie przez moją ziemię. A w moim, żeby ją chronić. Gdyby pani Gembara nie zlikwidowała głównego wejścia nie byłoby problemu - tłumaczy R. Wilant.

- W piątek o 12.00 postawiłem znak zakazu ruchu, z wyłączeniem pizzeri - mówi. - Powiedziałem, że chciałbym, żeby zabrali stąd swoje samochody. Nie poskutkowało więc zadzwoniłem po policję, ale zaznaczyłem, żeby nikogo nie karać. Policja przyjechała i faktycznie potwierdziła moje racje co do słuszności znaku - opowiada R. Wilant.

Stanisława Gembara ma odmienny pogląd na kwestię spornej drogi. - Pan Wilant postawił znak bezprawnie. Poza tym decyzja sądu jest nieprawomocna i zamierzamy złożyć apelację. Mamy na to czas do 4 lutego - mówi właścicielka kamienicy. - A nawet jeśli pan Wilant wygra to istnieje coś takiego jak "służebność drogi koniecznej". Przez tą własność musi być zapewniony dojazd, bo jest to jedyna możliwa opcja - dodaje S. Gembara.
- Jestem otwarty na propozycje, jeśli najemcy lokali tego chcą to możemy się jakoś dogadać odnośnie użytkowania tego gruntu - mówi Roman Wilant.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska