Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy rodzina będzie miała w końcu ciepło w mieszkaniu?

Alicja Kucharska
Alicja Kucharska
- To koszmar. Boję się ja i dzieci - mówi I. Górniak. A co dla tej rodziny robi gmina?

To jest po prostu koszmar. Najpierw twierdzono, że wszystko jest sprawne a jak udowodniłam, że jest zupełnie przeciwnie, to zamiast wymienić piec, próbują załatać dziury. Już nie wiem, co mam robić. Boję się ja i boją się dzieci - mówi Iwona Górniak.

W rodzinie wszyscy poważnie chorują
Przypomnijmy, że pani Iwona od kilku miesięcy walczy w urzędzie o nowy piec. Chorującej na epilepsję kobiecie wychowującej czwórkę niepełnosprawnych dzieci, przydzielono mieszkanie komunalne wyposażone w kocioł c.o. na paliwo stałe. Chora kobieta musi wnosić węgiel na drugie piętro. - Mam epilepsję, dyskopatię karku, guzek na tarczycy oraz nerwicę. Wszystkie dzieci także mają epilepsję. Dodatkowo córka ma dyskopatię kręgosłupa, problem z oczyma. Młodszy syn ma niedosłuch i rozszczep kręgosłupa. By mieć ciepłą wodę albo ogrzać mieszkanie, musimy przynieść węgiel z piwnicy - mówi nasza rozmówczyni. Dodajmy, że węgiel kobieta sama musi wnosić aż na drugie piętro.

Ponadto, przez ostatnie miesiące w WGKiM, wątpliwości pani Iwony co do sprawności pieca bagatelizowano. Twierdzono, że wszystko jest sprawne, a funkcjonalność samego kotła i komina bardzo dobre. - Za każdym razem, gdy próbowałam palić w piecu całe mieszkanie było zadymione. Woda w zbiorniku się gotowała, a mi wmawiano, że to ja nie umiem palić w piecu - dodaje Iwona Górniak. Tak twierdzono do czasu, gdy trzech mistrzów kominiarstwa, po dokładnych badaniach przewodów kominowych wentylacyjnych i dymowych, wydało ekspertyzę wskazującą na poważne błędy i zaniechania. Jak podkreślali, używanie pieca zagrażało zdrowiu lub nawet życiu całej rodziny oraz sąsiadów.

Co deklarował wiceburmistrz?
Wtedy panią Iwonę odwiedzał szereg specjalistów, którzy nagle uznali, że jednak w podłączeniu pieca i samym mieszkaniu kilka rzeczy należałoby poprawić. Wtedy też Krzysztof Tomalak, zastępca burmistrza zapewniał że wszystko zostanie wykonane tak by było zgodnie z prawem i prawidłowo pod względem technicznym. Deklarował też, że jeśli usterek wyszczególnionych w ekspertyzie nie da się naprawić, zostanie przeanalizowana kwestia montażu pieca gazowego.

Kobieta wnosi węgiel na drugie piętro
- Komin nie jest przystosowany do odprowadzenia spalin z kotłów na paliwo stałe. W mojej ocenie, słusznym rozwiązaniem byłby montaż pieca gazowego - ocenia Wojciech Wittke mistrz kominiarstwa. Tak się jednak nie stało, bo fachowcy zajęli się łataniem dziur, usuwaniem niebezpiecznych elementów, a zamiast pieca gazowego, dzięki któremu chora kobieta nie musiałaby wnosić węgla na drugie piętro, postanowiono zamontować wkład kominowy i pozostać przy obecnym systemie grzewczym. - Już nie mam na to siły. Dzieci się boją… A co będzie, jak trafię do szpitala i dzieci zostaną same? Kto rozpali w piecu? - pyta bezradnie kobieta. - Naprawdę się boimy tego pieca - mówią Ania, Weronika, Kuba i Damian.

Straciła zaufanie do urzędu
Pani Iwona zapowiada, że ostatnio wykonane roboty także zostaną sprawdzone przez specjalistów, z którymi nawiązała współpracę. - Wszystkim, którzy współpracują z urzędem już po prostu nie ufam. Od kilkunastu tygodni wmawiali mi, że to moja wina. Okazało się inaczej - kończy ze smutkiem zzawiedziona kobieta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska