Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy sąsiedzki konflikt skończy się w sądzie?

Alicja Kucharska
Uszkodzenia w mieszkaniu są poważne
Uszkodzenia w mieszkaniu są poważne Archiwum prywatne
Nieprawidłowo przeprowadzony remont spowodował poważne uszkodzenia mieszkania u sąsiada z góry. Każda ze stron wykłada swoje racje, co odwleka termin naprawy.

Pęknięta ściana, zapadająca się podłoga, przesunięty piec. Sprawa toczy się od maja. Nie pomaga fakt, że zbliża się okres jesienno - zimowy, a piec jest niesprawny.

- Wynajmuję to mieszkanie od ponad 20 lat. Na własny koszt wymieniłam okna, podłogi, odświeżyłam wnętrze. Po remoncie, który przeprowadzili sąsiedzi mieszkający pode mną, jedna ze ścian zaczęła pękać, tynk się sypać, a podłoga się zapadła, został uszkodzony również piec. Przez ponad 4 miesiące nie doczekałam się naprawy – alarmuje naszą redakcję Bożena Łysiak, najemczyni gminnego mieszkania.

Od naszej rozmówczyni dowiadujemy się, że sąsiad wyburzył ścianę nośną w swoim lokalu, w efekcie czego ściana w mieszkaniu pani Bożeny zaczęła pękać. – Ci państwo na dole nie mieli pozwolenia na budowę, a chcąc wyburzyć tak ważną ścianę trzeba mieć stosowne oświadczenia – mówi nerwowo pani Bożena. Sąsiedzi od odpowiedzialności się nie uchylają. Chcą naprawić powstałe uszkodzenia, ale tylko je. Pani Bożena natomiast zaznacza, że odremontowanie jednej ściany i połowy podłogi jest po prostu nieuczciwe. – Ściana jest wspólną dwóm innym pokojom. Kto w takim razie odmaluje pozostałe ściany? Dlaczego ja mam płacić za to, że ktoś zrobił błąd? – pyta podenerwowana.

Od pracowników ŚTBS dowiadujemy się, że monitorują sprawę od samego początku. – Nadzór budowlany zobowiązał właściciela do poprawy prac remontowych w swoim mieszkańcu. Ekspertyza wykazała, że wszystko spełnia wymogi i nie zagraża prawidłowemu funkcjonowaniu obiektu, ludzi i mienia. Właścicielowi – sprawcy nakazano usunięcie powstałych szkód w mieszkaniu sąsiadów. Właściciel – sprawca zgadza się na naprawę, natomiast poszkodowana chce dodatkowo przemalowania pozostałych ścian. Na to sprawcy już przystać nie chcą. Koszt musi ponieść sprawca, gmina nie jest winna, więc kwestie finansowe nie należą w tym momencie do naszych kompetencji - wyjaśnia inspektor Stefan Kapała z ŚTBS.

Sprawa jest znana również Krzysztofowi Tomalakowi, zastępcy burmistrza. – Właściciele przeprowadzający remont jedną kondygnację niżej spowodowali uszkodzenie w naszym lokalu, który zajmowany jest przez naszą długoletnią lokatorkę. Jesteśmy w ciągłym kontakcie ze sprawcami i naszym najemcą, jednakże decyzji sprawców nie akceptuje nasza najemczyni, oni z kolei nie akceptują jej wymagań. Chcielibyśmy, by zadowolone były obie strony. Mam nadzieję, że wszystko idzie w dobrym kierunku i uda się dojść do konsensusu w najbliższych dniach – wyjaśnia K. Tomalak. Pani Bożena stwierdza jednak, że z nowego mieszkania zrezygnowała, bo miało obniżony standard. – Zainwestowałam w moje mieszkanie dużo pieniędzy. Wymieniłam instalacje, okna. Dopiero gdy specjalista zobaczył zaproponowane mi mieszkanie, doradził mi, żebym odmówiła. Nie zgodzę się na naprawę szkód bez malowania pozostałych ścian! Sąsiedzi nie mieli pozwolenia na budowę, więc muszą za to odpowiedzieć. Nie będę dopłacać do ich szkody. Jestem gotowa iść z tym do sądu – podkreśliła pani Bożena.

Sprawa tym bardziej skomplikowana, że pewne swoich racji są obie strony. Sprawcy chcą naprawić uszkodzenia, poszkodowana - dostosowania pokojów. Nie wiadomo, kto w tym całym konflikcie jest bardziej stratny: czy sprawcy z uwagi na nieprzewidziany podwójny remont czy ich sąsiadka z pękniętą ścianą, zapadniętą podłogą i niesprawnym piecem w obliczu jesiennych chłodów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska