Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy uda się im zorganizować bal karnawałowy?

Karolina Wołotowska [email protected] tel. 530 97 47 80
Dzieci prezentują swoją gazetkę
Dzieci prezentują swoją gazetkę Karolina Wołotowska
Dzieci ze świetlicy Smyki czekają na długo zapowiadany bal karnawałowy. Brakuje jednak pieniędzy na napoje, jedzenie i drobne upominki. Czy uda się go zorganizować i zobaczyć ich dziecięce uśmiechy?

Świetlica to dla nich azyl

Dzieci prezentują swoją gazetkę
Dzieci prezentują swoją gazetkę Karolina Wołotowska

Dzieci prezentują swoją gazetkę
(fot. Karolina Wołotowska)

Poniedziałek - występ na deskach teatru. Wtorek - wyprawa w świat bajek i baśni. Czwartek pędzle w dłoń. A piątek? Relaks w rytmach muzyki. A wszystko to w dwóch malutkich pomieszczeniach w piwnicy bloku przy ul. Kołłątaja. To właśnie tu codziennie przychodzi gromadka rozkrzyczanych dzieci klas I-VI szkoły podstawowej. Świetlica profilaktyczno-wychowawcza Smyki, bo tak się nazywa, to dla nich azyl, miejsce radości i kolorowych wypraw w świat wyobraźni. Z daleka od przykrych sytuacji rodzinnych.

Są pełne entuzjazmu

- Są niesamowite. Mają milion pomysłów na sekundę - mówi kierowniczka świetlicy Edyta Kowalska. Ale nie trzeba nas o tym przekonywać. Bo Gabryś zdążył już pokazać nam skonstruowany z klocków lego poduszkowiec. Martyna gazetkę, której jest redaktor naczelną. A w której szefem działu sportowego jest Olek. Karolina zaś jest od kultury. A Patrycja robi komiksy. Najmłodsza jest 6-letnia Weronika. Poza gazetką robią mnóstwo innych rzeczy. Na przykład ... świeczniki! I to nie byle jakie, bo z masy solnej, ozdobione kolorowo. Istne cudo! Na ścianach wiszą wykonane przez nich prace. Dzieci mają też swój kącik złości.
- To miejsce, gdzie każde może iść i schować się przed wszystkimi. Jeśli nie ma ochoty na zabawę, ani na rozmowę - opowiada pani Edyta.

Nie wystarcza na wszystko

Ale to ta lepsza strona medalu. Są też cięższe momenty. Dotacja, którą dostaje świetlica, nie zabezpiecza wszystkich potrzeb. Czasem brakuje pieniędzy na podstawowe rzeczy. Jak mówią wychowawczynie, dla dzieci masło orzechowe na popołudniowy posiłek, to luksus. A płatki cynamonowe, kiedy tylko się pojawią, rozchodzą się w mgnieniu oka. - Dziennie idą u nas dwa bochenki chleba. Bo niestety przychodzą do nas często głodne dzieci - opowiada wychowawczyni Katarzyna Zgórek- Łagoś. I dodaje, że nie tylko trzeba je nakarmić, ale czasem także nagrodzić. - Jak wszystkie są "zielone", to muszą dostać chociaż po czekoladzie - mówi pani Kasia. Zielone? Co to znaczy?- pytamy. Pani Edyta śmieje się i pokazuje nam tablicę, na której wymienione są imiona wychowanków. Jeśli obok każdego za zachowanie jest zielony kwadrat, to znaczy, że cały tydzień dzieci były grzeczne.

Pomóżmy zorganizować wymarzony bal!

A teraz czekają na wielki bal karnawałowy. Czy się uda? Wszystko zależy od funduszy, których póki co ich nie ma. - Potrzebne są napoje dla dzieci, jakieś łakocie, jedzenie. No i drobne upominki za wygrany konkurs - mówi pani Kasia. Niby nic. A jednak wiele - Cieszą je takie małe rzeczy. Olek oszalałby ze szczęścia jakby dostał breloczek Falubazu - mówi. I dodaje, że dla dzieci małe rzeczy są wielkie i sprawiają im ogromną radość. Nie ukrywa, że przydałby się ktoś, kto pomógłby wywołać uśmiech na ich twarzach. Jeśli ktoś chciałby zaoferować swoją pomoc, to można kontaktować się z kierowniczką świetlicy pod numerem tel: 695 63 8372.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska