To nie jest jeszcze potwierdzona informacja, ale spodziewamy się najgorszego - mówi o zawartości zbiornika nadleśniczy Nadleśnictwa Gubin Janusz Rogala. W obawie przed nieszczęściem wprowadził częściowy zakaz wejścia do lasu. Terenu pilnują policjanci.
Tajemnicza beczka
Tajemniczą beczkę w lesie znaleziono wczoraj w lesie pod Dzikowem koło Gubina. Dostrzegł ją pracownik nadleśnictwa. Na pojemniku stał niewybuch. Później okazało się, że to atrapa miny. Zawartości zbiornika jednak jeszcze nie określono. Z nieoficjalnych informacji wynika, że to beczka należąca do wojska. - Możliwe, że jest w niej gaz bojowy sarin albo iperyt - informuje nadleśniczy. Na miejscu powołano sztab kryzysowy.
Sarin to silnie toksyczny gaz. Jest bezbarwny, nie ma zapachu. Do organizmu dostaje się przez drogi oddechowe i skórę. Zaledwie kilkanaście miligramów sarinu powoduje śmierć już po kilku minutach. W 1995 r. został użyty w metrze w Tokio. Zabił 12 osób, a około 5,5 tys. trafiło do szpitali.
Iperyty ma działanie parzące. Pierwszy raz użyli go Niemcy w 1915 r. w Ypres w Belgii podczas I wojny światowej. Kontakt z iperytem kończy się pęcherzami na skórze i ranami, które bardzo trudno się goją. Poraża on również drogi oddechowe. Gaz ten może oślepić i zabić.
Gaz albo pestycydy
Gen. bryg. Ryszard Frydrych, szef Obrony przed Bronią Masowego Rażenia daleki jest od stwierdzenia, że w beczce znajduje się sarin. Osoby, które sprawdzały beczkę skarżyły się jednak na pieczenie oczu, kaszel i pieczenie w drogach oddechowych. - Gdyby tam była choć odrobina sarinu, to te osoby już by nie żyły. Mielibyśmy poważny problem - przyznaje gen. bryg. Frydrych.
Generał bryg. Frydrych mówi, że polskie wojsko nie przechowywało sarinu w beczkach. - Jak już, to był w szklanych opakowaniach lub w pociskach, których jednak nie mieliśmy - mówi gen. bryg. Frydrych.
Możliwe, że w beczce są pestycydy stosowane w rolnictwie zawierające związki fosfororganiczne. - W dużych stężeniach mogą być niebezpieczne dla ludzi - tłumaczy szef Obrony przed Bronią Masowego Rażenia. Pierwsze badanie materiału w beczce sprzętem, który jest na wyposażenia strażaków chemików, mogło dać takie właśnie wyniki.
Dlatego zawartość beczki musi zostać sprawdzona przez specjalistów z Centralnego Ośrodka Analizy Skażeń. Jadą już na miejsce do Dzikowa. Powinni dotrzeć tam jeszcze dziś wieczorem. - Pierwsze badania przeprowadzone zostaną na miejscu - mówi gen. bryg. Frydrych. - Wtedy będzie wiadomo, z czym mamy do czynienia - mówi.
Sarni i iperyt nie były prawie w ogóle stosowany w polskiej armii. - Sarin jak już, to był używano go tylko na wyznaczonych poligonach i zaledwie w gramach, a nie w dziesiątkach litrów - wyjaśnia generał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?