Emeryt musiał wrócić pamięcią do 1965 roku. Pracował wówczas jako siedemnastoletni murarz przy remoncie ratusza w Kargowej. W tamtym czasie przez budynek można było przejechać bramami, a pan Julian pracował przy ich zamurowywaniu. Na dziedzińcu, pod brukiem robotnicy rozkopali również dół, który prawdopodobnie służył dawniej za ściek.
- Choć strasznie śmierdziało, to postanowiłem wejść do środka - mówi J. Nowicki. Okazało się, że zszedł do piwnicy, a po prawej stronie zobaczył zamurowane drzwi. Chwycił za młotek, przecinak i na własną rękę zaczął przekuwać się na drugą stronę.
- Nie bałem się, bo ja to zawsze taki ciekawski byłem - tłumaczy. Trzymając przed sobą żarówkę, wszedł do tajemnego lochu o wielkości około 25 mkw. Jego koledzy zostali na zewnątrz. Nie wiedział, czego się spodziewać.
Zobacz też: Dzikie zwierzęta w ukrytej kamerze leśników. Zobaczcie niezwykłe zdjęcia
- Na podłodze zobaczyłem sterty kości, a na każdej ścianie wmurowane ogniwa łańcuchów kowalskiej roboty, grubości palca. Do tego pierścienie z płaskownika prawdopodobnie na szyję - opowiada. Twierdzi, że mogło tam być nawet osiem szkieletów. Nagle zgasło światło.
- Jak żeś taki odważny i tam wszedł, to niech cię teraz zjedzą! - usłyszał od kolegi.
- Nie wystraszył mnie. Bardziej przerażał mnie sam fakt, że ktoś mógł zostawić ludzi na tragiczną śmierć głodową. Jakaś bestia musiała ich zamurować - przypuszcza.
Znalezisko zgłosił kierownikowi, ale nikt z partyjnych notabli nie był zainteresowany pracami archeologicznymi. Padła decyzja, żeby zamurować celę śmierci. - Szkoda. W powiecie powiedzieli jedynie, że to dezerterzy z armii Napoleona sprzed 200 lat - mówi pan Julian.
Swoją historię powtórzył w ostatnich latach szwagrowi z Warszawy. - Pewnie przy jakiejś wódeczce, jako anegdotkę - śmieje się pan Julian.
Szwagier z kolei pół roku temu powtórzył opowieść koledze z Warszawy - Michałowi Antczakowi, który hobbystycznie działa w stowarzyszaniu eksploracyjnym na rzecz ratowania zabytków "Sakwa".
- Chcemy odkrywać tajemnice dotychczas nieodkryte - mówi Antczak. Razem z kolegami przyjechał do Kargowej w piątek, 4 kwietnia. Chcieli odsłonić podłogę, wykonać kilka odwiertów i wprowadzić do pomieszczenia kamerę endoskopową. Potrzebna jest jednak zgoda konserwatora zabytków. Chcą zbadać podziemia ratusza jeszcze przed Wielkanocą.
- Mogę zapewnić, że urząd miasta idzie na pełną współpracę - zapewnia Przemysław Nitschka, kierownik referatu inwestycji i promocji.
Poszukiwacze liczą na to, że odkrycia rzucą ich na kolana. - Prawdopodobnie dostępna jest tylko piąta część całej powierzchni piwnic i mamy nadzieję, że znajdziemy skarby nawet z Potopu Szwedzkiego - mówi Antczak i zastrzega, że takim skarbem może być nawet guzik wojskowego munduru.
- Myślę, że warto poznawać historię i cieszę się, że moja pamięć mogła się komuś przysłużyć - mówi na koniec pan Julian.
Zobacz też: Nowe oferty pracy z woj. lubuskiego. Sprawdź!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?