Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy w Żaganiu łamana jest ustawa o ochronie danych osobowych?

Tomasz Hucał
Nawet książki telefoniczne nie ujawniają pełnych adresów abonentów. A nasz Czytelnik dostał z Enei siedem nazwisk i pełnych adresów klientów tej firmy.
Nawet książki telefoniczne nie ujawniają pełnych adresów abonentów. A nasz Czytelnik dostał z Enei siedem nazwisk i pełnych adresów klientów tej firmy. fot. Zbigniew Janicki
Chciał tylko numer telefonu do biura obsługi klienta. Dostał dane siedmiorga klientów firmy Enea. Taka niespodzianka spotkała naszego Czytelnika. Koncern energetyczny do dziś się z tego nie wytłumaczył.

Przypomnijmy. O sprawie pisaliśmy w "Tygodniku Żarsko-Żagańskim" w sobotę 21 lutego. Opowiedzieliśmy tam historię, jaka przydarzyła się naszemu Czytelnikowi. On przyszedł podzielić się nią z nami, my próbowaliśmy sprawę wyjaśnić u źródeł. Ale po kolei...

Łamanie ustawy

Marian Niwiński wynajął mieszkanie w Żaganiu. Zanim zaczął jego urządzanie, musiał uregulować wszelkie sprawy związane z mediami, czyli prądem, gazem itp. Poszukując w Żaganiu biura obsługi klienta firmy Enea trafił jedynie na, nazwijmy to placówkę roboczą firmy - przy ul. Konopnickiej. Innej placówki by nie znalazł, bo obsługa klienta jest tylko w Żarach.

- Tego właśnie się tam dowiedziałem. Pracownik na karteczce napisał mi numer telefonu do żarskiego biura i sobie poszedłem - opowiada żaganianin.

Historia z pozoru nieciekawa, gdyby nie jedna "drobnostka". Jakież było zdziwienie naszego Czytelnika, gdy po przyjściu do domu, na odwrocie kartki zauważył listę nazwisk i pełnych adresów kilku osób. - To zapewne dane ich klientów. To ewidentne łamanie ustawy o ochronie danych osobowych - zaalarmował nas M. Niwiński.

Kartkę zachował, pozwolił nam nawet ją obejrzeć. Rzeczywiście jest na niej osiem adresów. Siedem osób fizycznych i jeden wspólnoty mieszkaniowej. Pochodzą z Iłowej, Konina Żagańskiego, Czernej oraz Tomaszowa.

Odpowiedzi brak

Zaniepokojeni rozdawaniem adresów klientów, natychmiast skontaktowaliśmy się z siedzibą koncernu Enea w Poznaniu.

Było to w poniedziałek 16 lutego. Zapytaliśmy czy dopuszczalne jest upublicznianie w ten sposób danych osobowych klientów, przesłaliśmy także zeskanowaną kartkę. Jedyna odpowiedź, jaką wtedy otrzymaliśmy to: - Oczywiście sprawdzimy zaraz tą sprawę i będziemy prosić pracownika o wyjaśnienie - napisał Paweł Oboda, rzecznik spółki Enea. E-mail trafił do nas już we wtorek 17 lutego.

Mijały kolejne dni, a odpowiedzi nie było. Napisaliśmy znowu do rzecznika. Tym razem odpisał nam nagle, że do 23 lutego jest na urlopie i jak tylko wróci sprawą się zajmie... Zajmuje się nią chyba do teraz, bo do wczoraj, do godz. 14.30 nie otrzymaliśmy kompletnie żadnej odpowiedzi, mimo wysłania kolejnych dwóch wiadomości do P. Obody.

- Nie wolno tak zostawiać tej sprawy. To trzeba wyjaśnić. Ktoś rozdaje adresy ludzi i to bez ich wiedzy - podkreśla nasz Czytelnik.

Oczywiście sprawy nie zostawimy. Jak będzie trzeba, to codziennie będziemy pisać i dzwonić do Enei, domagając się wyjaśnień, a o efekcie naszych starań poinformujemy na łamach "GL" i w wydaniu internetowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska