Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy w Żaganiu rzeka zaleje bulwar przy moście nad Bobrem?

Małgorzata Trzcionkowska 518 135 502 [email protected]
Józef Mutzbauer pamięta kilka powodzi w Żaganiu i z niepokojem patrzy na bulwar, który może zostać zalany.
Józef Mutzbauer pamięta kilka powodzi w Żaganiu i z niepokojem patrzy na bulwar, który może zostać zalany. Fot. Małgorzata Trzcionkowska
Do końca czerwca mają się zakończyć prace, związane z zagospodarowaniem bulwaru nad Bobrem. Tymczasem poziom rzeki zaczyna zbliżać się do stanu ostrzegawczego. Czy woda zniszczy inwestycję wartą prawie 2 mln zł?

- Stale sprawdzamy poziom Bobru, w związku z deszczem i powodzią w kraju - stwierdza Teofil Kulinowski z miejskiego wydziału zarządzania kryzysowego. - Ostatni pomiar to 282 cm na wodowskazie. Stan ostrzegawczy na rzece to 340 cm, zaś alarmowy 4 metry.
Urzędnicy twierdzą, że miasto jest dobrze przygotowane, na ewentualną powódź. W magazynach są worki na piasek, bosaki, toporki i pontony.

Mieszkańcy z niepokojem patrzą na podnoszący się poziom Bobru. I prace przy budowie bulwaru, tuż nad poziomem wody. - Mój kolega był inżynierem - budowlańcem - wspomina Józef Mutzbauer, mieszkaniec Żagania od urodzenia. - W pałacu widzieliśmy projekty bulwaru i bardzo nam się podobały. Ale byliśmy zaniepokojeni, że bulwar ma powstać tak nisko. Przecież w Żaganiu od czasu do czasu są powodzie, a rzeka wylewa, zatapiając wszystko na niskim poziomie. Szkoda pracy i pieniędzy, na coś, co może zostać zniszczone.
Pan Józef wspomina powodzie, gdy na ul. Dworcowej i Pstrowskiego było ponad metr wody. W 1997 r. rzeka nie wylała na ulice, ale pasaż przy Bobrze był kompletnie zalany, aż do czubków lamp oświetleniowych.

Prace nad Bobrem trwają mimo deszczu. Wykonawca stara się dotrzymać terminu - 30 czerwca. Będzie gorzej, jeśli wcześniej teren zostanie zalany. - Na bulwarze będą betonowe kosze i ławki, którym nic się nie stanie, nawet gdy podniesie się woda - tłumaczy Mariusz Smolarczyk z urzędu miasta. - Nie ucierpi również skatepark, który będzie wykonany z trwałych materiałów. Zaś drewniane urządzenia do zabaw dla dzieci będzie można zdemontować.
Część bulwaru jest już wyłożona elegancką kostką polbrukową. Murki zostały wykonane z cegieł klinkierowych. Być może wezbrana woda ich nie zabierze, ale z pewnością zalana nawierzchnia nie będzie już równa. Aby powróciły do przedniego stanu, trzeba będzie je remontować.
- Na razie prognozy meteorologiczne są dla nas w miarę optymistyczne - zaznacza T. Kulinowski. - Nie spodziewamy się wielkiej wody. Ale trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność.

W Żaganiu nie trzeba powodzi, aby ulice stały w wodzie. Po większej ulewie tworzy się kilometrowy korek przy ul. Przyjaciół Żołnierza, gdzie woda stoi pod wiaduktami. Samochody nie mogą przejechać, bo to grozi utopieniem auta. Deszcz podtapia posesje ul. Szkolnej i Narutowicza, nie da się przejechać, ani przejść przez ul. Dworcową, która na wysokości urzędu pracy przypomina Wenecję. Olbrzymie bajoro rozlewa się aż do elewacji budynków. - Mieszkam na Kolonii Laski i do domu mogę dojechać tylko pod wiaduktem przy ul. Przyjaciół Żołnierza - denerwowała się podczas ostatniego deszczu, kobieta przejeżdżająca przez głęboką kałużę. - Taka sytuacja powtarza się co jakiś czas. Nie rozumiem, dlaczego drogowcy nic nie robią?

Jeśli deszcz jest większy, to wodę spod wiaduktów muszą pompować strażacy, żeby udrożnić jedyną trasę z Żagania do Iłowej.
Drogowcy tłumaczą, że studzienki odpływowe są regularnie czyszczone, ale podczas nawałnic nie nadążają odbierać wezbranej wody. W Żaganiu kanalizacja burzowa jest poniemiecka i pozostawiająca sporo do życzenia. Zygmunt Sójka z powiatowego zarządu dróg wyjaśnia, że przy ul. Szkolnej w ogóle nie ma kanalizacji.
To ma się zmienić, gdy miasto wybuduje kanalizację osiedli Moczyń i Kolonii Laski. Ale na razie Żagańskie Wodociągi i Kanalizacje - nie dostały kredytu na ten cel. To oznacza, że przedsięwzięcie może się odwlec w czasie.

Miasto jest podtapiane podczas każdego, większego deszczu. Jednak żadna ze służb drogowych lub komunalnych nie poczuwa się do winy. Przyczyn nie trzeba długo szukać: stara, przedwojenna kanalizacja zaczyna się sypać. Nie wytrzymuje też nowsza, z czasów gierkowskich.
A bulwar nad Bobrem? Trzeba mieć nadzieję, że woda się bardziej nie podniesie i nie zniszczy urządzeń za 2 mln zł, dofinansowanych z Unii Europejskiej. A jak się podniesie, to za bardzo ich nie zniszczy, jak mówi z nadzieją M. Smolarczyk.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska