Pan Piotr (dane do wiadomości redakcji) napisał do nas, by ostrzec innych rodziców. Bo z jego klatki schodowej w nocy z poniedziałku na wtorek ktoś skradł dwa wózki dziecięce. Ale takie wartościowe. Czytelnik podejrzewa, że padły łupem szajki, która zna się na tego rodzaju towarze i dokładnie wie, jakie modele opłaca się zabrać. Zdaniem pana Piotra, kradzież nie może być przypadkiem, bo wcześniej wózki stały przez rok koło drzwi wejściowych (przecież nikt nie ma siły, by codzienne targać je na piętra) i nikt obcy się nimi nie interesował.
Czytaj też: Ale urwał! Złodziej w Zielonej Górze w biały dzień ukradł zderzak (wideo Czytelnika)
"Może warto byłoby ostrzec mieszkańców? Z góry dziękuję i pozdrawiam" - napisał do nas. Ostrzegamy więc, bo Czytelnik ma rację. Może trudno w to uwierzyć, ale są zorganizowane grupy, które specjalizują się w kradzieży dziecięcych pojazdów.
Mało tego, takie szajki działały już w naszym województwie! W kwietniu 2009 policjanci ze Świebodzina zatrzymali mężczyznę, który od około roku kradł w mieście wózki dziecięce. A potem przy pomocy młodej zielonogórzanki wystawiał je na sprzedaż za pośrednictwem znanego portalu aukcyjnego. Zarobili na tym ok. 4 tys. zł.
W tym wypadku spacerówki i tzw. głębokie z gondolami, w których jeżdżą noworodki i niemowlęta, ginęły głównie z klatek schodowych. Tak samo działała grupa (dwoje dorosłych i... 14-latka), która cztery lata temu wpadła podczas kradzieży wózków z os. Górczyn w Gorzowie. Pojazdy były specjalnie wybierane. Każdy miał wartość 1-1,5 tys. zł.
Jaka jest skala takiego zjawiska? Trudno to podać, nawet opierając się na oficjalnych danych. Bo wózki dziecięce - inaczej niż samochody czy urządzenia AGD - nie są odrębnie wyszczególnione w policyjnych statystykach.
Czytaj też: Ukradli 200 litrów paliwa i uciekając zderzyli się z innym autem
- Taka kradzież figuruje jako "inne przedmioty" - wyjaśnia Justyna Migdalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. Mówi jednak, że ludzie kradną dosłownie wszystko, więc i wózki się zdarzają. Podobnie wypowiada się Małgorzata Staniszewska z policji w Zielonej Górze.
Agnieszka Wodyka, mama m.in. 2,5-letniej Martiki, wcale by się nie zdziwiła, gdyby w regionie znów działała jakaś wózkowa szajka.
- Firmowy pojazd kosztuje w sklepie od tysiąca złotych w górę. Nie brakuje takich, którzy chcą wozić dziecko w wypasionym wózku, ale albo ich nie stać, albo nie chcę "przepłacać"... - mówi pani Agnieszka. - Dlatego dobrze, że Czytelnik nas ostrzega. Trzeba uważać. Ja podpowiem, że można przypiąć wózek do poręczy blokadą od roweru. To naprawdę działa!
Teraz możesz czytać "Gazetę Lubuską" przez internet już od godziny 4.00 rano.
Kliknij tutaj, by przejść na stronę e-lubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?