Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy warto żyć w Lubuskiem? Dobrze sobie radzimy w życiu, ale władza nam się nie podoba

Agnieszka Stawiarska 68 324 88 51 [email protected]
Prof. Maria Zielińska, dyrektor Instytutu Socjologii na Uniwersytecie Zielonogórskim. Jest członkiem zespołu badawczego realizującego projekt pod nazwą Lubuski Sondaż Społeczny 2005 i 2009.
Prof. Maria Zielińska, dyrektor Instytutu Socjologii na Uniwersytecie Zielonogórskim. Jest członkiem zespołu badawczego realizującego projekt pod nazwą Lubuski Sondaż Społeczny 2005 i 2009.
- Z naszych badań wynika, że aż 85 proc. mieszkańców ceni sobie nasz region jako miejsce, w którym żyje i nie chce stąd wyjeżdżać - mówi prof. Maria Zielińska, socjolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego.

- Czy mieszkańcy województwa są zadowoleni z życia? - I tak, i nie. Odpowiedź zależy od tego, o co pytamy. W świetle badań prof. Janusza Czapińskiego Lubuszanie mają najgorsze poczucie dobrostanu w porównaniu z mieszkańcami innych regionów i to odczucie pogorszyło się w ciągu roku. Oznacza to pesymistyczną ocenę własnego zadowolenia.

- Zacznijmy od tego co nas cieszy? Socjologowie z pani wydziału pytali o to w sondażu.

- Prawie 70 proc. mieszkańców jest zadowolona z tego, co ma, a w 2005 r. było to 56 proc. To naprawdę duża zmiana. Zadowalają nas zarobki, poziom życia, warunki mieszkaniowe i wiemy, że sami musimy o siebie zadbać. Kupujemy zdrowsze i droższe jedzenie, badamy się profilaktycznie, pijemy lepsze alkohole i częściej spotykamy ze znajomymi poza domem. Wydajemy więcej niż oficjalnie zarabiamy, co oznacza, że posiadamy nierejestrowane dodatkowe źródła dochodu. Ale ja bym nie postrzegała tego negatywnie, to objaw zaradności ludzi.

- Czy zadowoleni jesteśmy z miejsca, w którym żyjemy?

- Tak. Dla 85 proc. badanych ważny jest region. Chcą tu zostać, nie chcą wyjeżdżać. Dobrze się tu czują. Tylko 4 proc. obojętne jest, gdzie będą żyć. To naprawdę doskonały wynik.

- W takim razie, co nam psuje samopoczucie? - Mam swoją tezę. Z naszych badań wynika że 64 proc. Lubuszan nie ufa władzy, instytucjom, urzędom. Ten wynik jest dużo gorszy niż w innych regionach kraju. Dlatego uważam, że to nasze złe doświadczenia z władzą, instytucjami mają istotny wpływ na końcową ocenę województwa.

- Narzekać jest najłatwiej, ale może to my sami nie umiemy korzystać z praw, które mamy. Wyboru radnych, którzy nam odpowiadają, zgłaszania im spraw do załatwienia, domagania się, aby władza brała pod uwagę nasz głos. W regionie jest najmniej w Polsce organizacji pozarządowych, czyli ludzi zainteresowanych działalnością społeczną, wolontariatem. - Na pewno jeszcze brakuje nam takich zachowań. Dowodem może być choćby niższa frekwencja w wyborach samorządowych niż prezydenckich. Oddajemy głos na kogoś, kto ma nikły wpływ na nasze życie, a jesteśmy bierni w sytuacjach, gdy możemy w wymierny sposób uczestniczyć w kreowaniu najbliższej nam rzeczywistości. Ale nauczymy się tego, przez ostatnie lata skupialiśmy się na poprawie spraw materialnych, teraz przyjdzie czas na zaspokojenie potrzeby uczestnictwa w życiu społecznym.

- A jakie zadanie widzi pani dla władz, instytucji, z którymi się kontaktujemy?

- Powinny wziąć sobie do serca wyniki tych badań i mocno pracować nad poprawą tych kontaktów. Podam drobny przykład. Mieszkańcy buntują się i wysyłają petycje przeciw budowie sklepu, bo ich zdaniem szpeci ulicę, miejsce, w którym żyją. A sklep powstaje. To nie jest zachęta do aktywności społecznej. Poza tym urzędnicy, szefowie instytucji muszą wiedzieć, że nas interesuje nie tylko poprawa jakości pracy całej rzeszy zatrudnionych tam pracowników, ale także ponoszenie odpowiedzialności za niewłaściwe, błędne czy wręcz szkodliwe decyzje. Na przykład, jeśli ktoś dokonał odbioru źle wykonanej drogi, ktoś inny zmarnował szansę na korzystną inwestycję, petent zbyt długo czekał na odpowiedź urzędnika, to powinny być wyciągnięte konsekwencje. Jeżeli władza uchyla się od odpowiedzialności, to daje zły przykład obywatelom.. Kiedy to się zmieni, wtedy też zaczniemy chętniej brać udział w życiu społecznym i poczujemy się współgospodarzami regionu.

 

 

KOMENTARZ

Tomasz Niesłuchowski

od 20 lat wójt gminy Żagań

- Nie znam recepty na to jak to zrobić, aby ludzie ufali władzy. I chyba nie ma takiego patentu. Na pewno liczy się po prostu praca dla środowiska, które potem mnie wybiera. Zawsze mówiłem ludziom prawdę, nawet jeśli nie chcieli jej usłyszeć. Poza tym rozmawiałem z mieszkańcami, gdy przychodzili do urzędu. Nie mam nawet wyznaczonych godzin przyjmowania, co zarzucały mi kontrole. Jeśli ktoś chce kontaktu ze mną, to go nie utrudniam. Ważny jest też klimat, jaki się tworzy wokół radnych, urzędu. Odkrywam też, że trzeba cały czas słuchać ludzi, bo ja większość znam od trzydziestu pięciu lat, a młodzi mają zupełnie inne oczekiwania.

 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska