Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy zabraknie miejsc dla 3-latków?

Alicja Kucharska
Zmiany wprowadzane przez rząd uderzają w lokalne samorządy. Jak gmina rozwiąże problem sześcio- i trzylatków? Co z przedszkolakami i nauczycielami?

Ubiegłoroczne nabory do szkół i przedszkoli przebiegły bardzo spokojnie i płynnie. Miało to być zapowiedzią dobrej zmiany, w której odwieczny problem braku miejsc w przedszkolach odejdzie w zapomnienie. Sielanka nie trwała długo, a problemy wróciły jak bumerang, gdy sejm zniósł obowiązek szkolny dla 6-latków. Rykoszetem oberwą nie tylko lokalne samorządy, pracownicy oświaty, ale i 3-letnie dzieci, dla których najzwyczajniej w świecie nie będzie miejsca w przedszkolu. Rodzice 6-latków wykładają swoje racje, pracownicy urzędu swoje. Jakie konsekwencje ściągnęły na lokalne samorządy, ale przede wszystkim mieszkańców, zmiany w systemie oświaty?

Zniesienie obowiązku szkolnego dla 6-latków
Pierwszego marca rozpoczęły się nabory do szkół i przedszkoli. Najpierw deklaracje składają rodzice dzieci, które już uczęszczają do konkretnego przedszkola. Od 15 marca wnioski będą musieli wypełnić opiekunowie dzieci, które jeszcze nie rozpoczęły swej przedszkolnej przygody. Burza związana ze zniesieniem obowiązku szkolnego dla 6-latków rozpętała się na przełomie stycznia i marca. Zmiany prawne były bezpośrednim komunikatem do rodziców dzieci 6-letnich: nie ma już obowiązku posyłania dziecka do szkoły. Można, ale nie trzeba. Decyzja należy do rodzica. Zmiana ta wywołała jednocześnie niepokój wśród rodziców dzieci 3-letnich. Pojawiły się zapytania, co będzie z 3-latkami, gdy rodzice 6-latków zadecydują, że ich dzieci nie pójdą do szkoły. Czy i dla nich wystarczy miejsc w przedszkolach? – Przewidując, na jakie problemy możemy natrafić postanowiliśmy zorganizować spotkania z dyrektorami szkół i przedszkoli. Po poznaniu opinii przeprowadziliśmy spotkania z rodzicami, podczas których chcieliśmy przedstawić problem i wspólnie poszukać rozwiązania. Nie możemy nikogo do niczego zmusić, mogliśmy jedynie przekonywać. Ideą spotkań było to, by poinformować rodziców o sytuacji, ale i przedstawić warianty jej rozwiązania – wyjaśnił Ryszard Graczyk, kierownik Wydziału Kultury, Oświaty i Sportu. W Zielonej Górze rodziców próbowano postawić przed faktem dokonanym, w Świebodzinie uważano, że rozsądniej będzie rozmawiać i wyjaśniać.

Racjonalne kontra emocjonalne
Wśród wymienionych rozwiązań znalazły się trzy możliwe opcje. Dziecko 6-letnie, które zdaniem rodzica nadaje się do szkoły może do niej iść. Rodzic może też oddać dziecko do oddziału zerowego w szkole. – Tu często padało pytanie: „ale tylko na pięć godzin”. Tak, w tym momencie na 5, co nie oznacza, że na tym musi się zakończyć – dodał Graczyk. Inną kwestią budzącą kolejne wątpliwości jest możliwość pozostawienia dziecka w przedszkolu.

Przedszkole, oddział „0” czy klasa pierwsza?Obowiązek szkolny po nowelizacji ustawy obejmuje dzieci 6-letnie. Rodzice 6-latków mają wybór, natomiast być może nie będą go mieli rodzice 3-latków. Pozostawienie 6-latków w przedszkolach siłą rzeczy zwiększy liczbę dzieci w nich przebywających. W przypadku 4 i 5-latków gminy mają obowiązek zapewnić im miejsce w placówkach, w przypadku 3-latków taki obowiązek będą miały dopiero od 2017 roku. Chcąc uniknąć sytuacji, w której 3-latkom trzeba będzie odmówić, pracownicy gminy rozmawiali z rodzicami. Rozmowy nie przyniosły oczekiwanych skutków, a rodzice walczą o dobro swoich dzieci. – W lutym podczas spotkania przedstawiono nam trzy opcje do wyboru. Żadna nie była satysfakcjonująca. Chcemy, by nasze dzieci pozostały w przedszkolu, nie zmieniały otoczenia, natomiast nam próbowano narzucić rozwiązanie oddziału „0” bądź klasy pierwszej, by zwolniło się miejsce dla 3-latków. Myślę, że szkoły nie są odpowiednio przygotowane na przyjęcie dzieci i w tak krótkim czasie się na to nie przygotują. Mamy ten przywilej, że możemy zdecydować, co dalej z naszym dzieckiem i jeśli chcemy, by zostało w przedszkolu, nikt nie ma prawa narzucać nam innego rozwiązania. Teraz gmina próbuje znaleźć miejsce dla dzieci 3-letnich, ale 2-3 lata temu nikt się nie przejmował czy dzieci zostały przyjęte czy nie. Składamy deklaracje, w której wyrażamy chęć pozostania dziecka w przedszkolu i po jej złożeniu okaże się ilu 3-latków przedszkole może przyjąć. Rozumiem trudne położenie gminy, ale zmiany nie muszą odbywać się kosztem naszych dzieci – wyraża sprzeciw Leszek Dolatowski, tata 6-letniego chłopca.

To, że spotkania nie miały narzucać rozwiązań, ale je przedstawić podkreśla R. Graczyk. – Gmina ma obowiązek zapewnić miejsce w przedszkolach dla dzieci trzyletnich, ale dopiero w 2017. Nie mamy tego obowiązku teraz i najprościej byłoby powiedzieć „nie musimy robić nic”. Nie róbmy spotkań, nie rozmawiajmy, ale myślę, że każdorazowo warto podjąć takie działania – stąd spotkania, dni otwarte, by wszyscy chętni otrzymali informację ze źródła. Chcemy odciążyć przedszkola i zwolnić kilka - kilkanście miejsc, by przyjąć tych najbardziej potrzebujących 3-latków w tym roku. Nasze działania miały minimalizować zamieszanie i niepokój – dodał.

Co z nauczycielami w podstawówkach?
Rodzice podkreślali, że proponowane oddziały szkolne nie są przystosowane do wieku ich dzieci. – Nie zapominajmy, że dzieci 6-letnie są już w szkołach. Teraz te dzieci mają 7,8 lat, a pozostają nam pomieszczenia przygotowane dla 6-latków – wyjaśniał Graczyk.

Należy podkreślić, że nowelizacja pozostawia rodzicom również możliwość decyzji do ponownego odbycia nauki w pierwszej klasie. Uczeń nie otrzyma promocji do klasy drugiej i nie będzie podlegał klasyfikacji rocznej. Jeśli chodzi o dzieci, które urodziły się w I połowie 2008 roku, a w roku szkolnym 2016/17 uczęszczają do II klasy – te również mają możliwość kontynuowania nauki w klasie II.

Problem samorządów, rodziców, dzieci, ale i pracowników oświaty. O ile w przedszkolach nie zmieni się nic, o tyle mogą bać się nauczyciele w szkołach. – Moja odpowiedź na dziś niestety jest brutalna. Jeśli w tym roku szkolnym pracę rozpoczęło 21 oddziałów, a w roku kolejnym do pierwszej klasy nie przyjdzie żaden 6-latek, a dzieci odroczonych jest garstka – to wielu nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej nie będzie miało pracy. Nauczyciele ci kończąc prowadzenie klasy III normalnym trybem przejmują I klasę, ale jeśli jej nie będzie, to z kim mają pracować – podkreśla kierownik wydziału KOiS.

Liczbowa ocena skali problemu będzie możliwa dopiero po wynikach naborów. Oby nie okazało się, że nie były one potrzebne, bo wszyscy zostają w przedszkolach – nie będzie ani pierwszoklasistów, ani miejsc dla 3-latków. Pamiętajmy jednak, że problem tzw. pustego rocznika nie zniknie w tym roku i będzie się pojawiał w kolejnych latach, na dalszych szczeblach edukacji. - Pusty rocznik to kwestia dziury edukacyjnej i jeśli teraz jej nie zapełnimy pójdzie w przyszłość – wyjaśnił Graczyk.
Wykonanie ustanowionego prawa spadło na gminę i to gminę obarcza się winą za całe zło.

Obecnie kluczowe są decyzje rodziców, którzy zadecydują o dalszych losach problemu oświatowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska