Czy zapinasz pasy swojemu dziecku?

W ubiegłym tygodniu opisaliśmy perypetie związane z bezpieczeństwem uczniów podstawówki nr 1 w Wolsztynie. Przypomnijmy, naprzeciwko ich szkoły znajduje się przejście przez dość ruchliwą ul. Poniatowskiego. I maluchy boją się tamtędy przechodzić. Problem mógłby rozwiązać tzw. wzbudzany sygnalizator świetlny, który znajduje się przy tej samej ulicy, kilkaset metrów dalej przy przejściu dla pieszych w okolicach liceum.

Swego czasu był pomysł, aby ów sygnalizator przenieść sprzed liceum w okolice podstawówki. Niestety, sami policjanci przyznają, że sprawa utknęła w martwym punkcie, podobnie jak uruchomienie wzbudzanego sygnalizatora na przejściu przy ul. Dworcowej. Problem bowiem w tym, że oba sygnalizatory zamontowane na czas remontu wiaduktu należą do Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad. Gdy o sprawie powiadomiliśmy wicestarostę Jacka Skrobisza, obiecał osobiście interweniować w miniony piątek w poznańskim oddziale GDDKiA.

- Jest zgoda na przekazanie nam obu sygnalizatorów świetlnych. Pozostaje tylko kwestia spisania i podpisania odpowiedniej umowy - poinformował nas zaraz po przyjeździe z Poznania J. Skrobisz, który zapewnia, że jeśli sugestie dotyczące przenosin sygnalizatora sprzed liceum oraz ,,ożywienia" tego przy ul. Dworcowej okażą się zasadne, to nie widzi przeszkód, żeby jak najszybciej wprowadzić te zmiany. Trzymamy za słowo i sprawdzimy, a póki co pozostaje nam zganić... niektórych rodziców.

Pisząc o bezpieczeństwie uczniów na drodze do szkoły, chociażby w sprawie sygnalizatorów, słyszeliśmy zastrzeżenia do drogowców, a tymczasem okazuje się, że co niektórzy rodzice sami narażają na szwank swoje pociechy. - Przed wizytą u pierwszoklasistów w Chobienicach byłem na miejscu przed czasem i postanowiłem przyjrzeć się, jak rodzice dowożą dzieci samochodami. Kontrola wypadła fatalnie! - przyznaje sierż. sztab. Waldemar Kałek, który tym razem nie sięgnął po bloczek z mandatami, tylko poprzestał na srogich pouczeniach dla kierowców. Okazało się, że niemal wszyscy, którzy podwieźli dzieci do szkoły zapomnieli, że powinny być przewożone w fotelikach lub na siedziskach i obowiązkowo zapięte w pasy bezpieczeństwa.

Najczęściej kierowcy w Chobienicach tłumaczyli, że po prostu wypadło im to z głowy. Albo, że to przecież z domu tylko kawałek do szkoły, to co może stać się po drodze dziecku bez tych pasów... - Powinniśmy sobie wyrobić nawyk i zawsze zapinać je przewożonemu dziecku - podkreślają policjanci.

Wszyscy wiemy, jak jeździ się po naszym regionie. Spróbujmy więc razem poprawić bezpieczeństwo na drogach. Dość już tragedii! Jeżeli znasz miejsce, w którym trzeba ograniczyć prędkość, postawić znak ostrzegawczy albo fotoradar, zawiadom o tym "Gazetę Lubuską". Zgłoś też informację o niebezpiecznych przejściach dla pieszych pod szkołami. Wasze uwagi przekażemy policji i drogowcom. Nasze drogi muszą być bezpieczniejsze. Piszcie na e-mail: [email protected], dzwońcie do dziennikarzy: