Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czym podróżować?

EUGENIUSZ KURZAWA 324 88 54 [email protected]
Trzej wolsztynianie chcieli dojechać nad Bajkał. Dotarli do Nord Cap.

- Jesteśmy przyrodnikami, jeździmy po polskich parkach narodowych - informuje Samuel Tkaczyk, student wydziału leśnego Akademii Rolniczej w Poznaniu. Partnerują mu: Dawid Kwiatkowski, absolwent liceum w Wolsztynie i Tomasz Gołek, student prawa z Viadriny. - Wpierw zbieramy informacje o miejscu, które chcemy odwiedzić, potem szukamy tam noclegu, a wreszcie jedziemy. Szukamy rezerwatów, oglądamy osobliwości przyrody, fotografujemy.

Czym podróżować?

Przeszło rok temu w luźnej rozmowie padła propozycja dotarcia do jeziora Bajkał, konkretnie do Nadbajkalskiego Parku Narodowego. - Liczyliśmy również, że uda się nam wziąć udział w kongresie Świadków Jehowy w Bracku - opowiadają Dawid i Samuel. A ponieważ niedaleko jeziora leży Mongolia, młodzieńcy uznali, iż warto zobaczyć również ten kraj.
Wyprawę wspierał i popierał Ośrodek Kultury Leśnej w Gołuchowie koło Kalisza. Zawarł umowę z podróżnikami, że dostarczą fotografie nadbajkalskiej przyrody. I ruszyły przygotowania.
Jedną z najważniejszych decyzji było ustalenie czym podróżować. Padło na opla kadetta (rocznik1989) Samuela, najstarszego z ekipy. - Bałam się, że nie dojadą - wspomina mama, Anna Tkaczyk. - Mówiłam, weźcie stare ciuchy, plecaki i gdy samochód padnie, po prostu go zostawcie.
O dziwo, wysłużony opel pokonał 11.900 km. Niestety, nie w kierunku Bajkału.

Północna Europa

- Ruszyliśmy 4 sierpnia o 19.00 - relacjonuje S. Tkaczyk. Wpierw "zaliczyli" polskie Roztocze oraz Bieszczadzki Park Narodowy. Przekroczyli granicę z Ukrainą. Wówczas zaczęły się ,,schody’’. - Na drogach Ukrainy i późnej Rosji dało się jechać najwyżej 60 km na godzinę - podkreśla
D. Kwiatkowski. - Na tamtejszych dziurach urwały się nam amortyzatory, po prostu wyrwały się z wahaczy i wisiały; poszły także dwie poduszki zawieszenia silnika. - Ponieważ drogi się nie poprawiały, w Kałudze pod Moskwą postanowiliśmy zrezygnować z Bajkału - dodaje S. Tkaczyk.
Ale nie zrezygnowali z podróży. Ruszyli na północ. Wpierw był Petersburg, potem Helsinki, ale wciąż parli na północ. Przekroczyli koło podbiegunowe i wreszcie dotarli na Nord Cap (Przylądek Północny), najbardziej na północ wysunięty punkt Europy. Nie byli zupełnie przygotowani na - i tak letnią tam - temperaturę 5 st. C.
- Tylko jeden miał czapkę i rękawiczki - wtrąca mama Samuela. - Spaliśmy w namiotach lub w samochodzie - uzupełnia syn.

Jak młodzi bogowie

Niedostatki ubioru wynagrodziły wspaniałe wrażenia przyrodnicze i dobre drogi, dzięki czemu samochód sunął bez kłopotów. Trzeba było tylko uważać na renifery. Pojawiały się na drogach całymi stadami. Uroku podróży dodawały białe noce.
- Na przylądku poczuliśmy się jak młodzi bogowie - stwierdzają Dawid i Samuel. - Przed nami, gdzieś daleko, biegun północny, za nami cała Europa.
A podczas 7-kilometrowej podróży tunelem na Nord Cap mieli nad sobą wody Morza Barentsa; tunel bowiem wiedzie 212 m poniżej dna.
Powrót do kraju zaplanowali w ten sposób, żeby ich wyprawa okazała się podróżą wokół Bałtyku. Jechali przez Szwecję, Danię (w tym przez słynne - i drogie - mosty łączące oba kraje), Niemcy, a granicę z Polską przekroczyli w Kołbaskowie.
- Jak już byliśmy w tych okolicach, to nie mogliśmy opuścić kolejnych parków narodowych - informuje S. Tkaczyk. Zaliczyli Słowiński (z ruchomymi wydmami), Bory Tucholskie i Drawieński. W domu byli w zeszły czwartek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska