Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelnicy Gazety Lubuskiej pomagają Fabiankowi

Katarzyna Borek, (kurz) 68 324 88 37 [email protected]
fot. Paweł Janczaruk
- Przyszłam do "Gazety Lubuskiej" po pomoc, bo nie mam za co żyć. Przyznaję, to był krok rozpaczy. Ale nie żałuję - podkreśla Katarzyna Waszkowiak, mama Fabianka, który dzielnie walczy z bardzo złośliwym rakiem.

MOŻESZ POMÓC

MOŻESZ POMÓC

* Wpłaty kieruj na konto: Fundacja "Nasze Dzieci", bank PKO SA oddział Warszawa, nr konta: 76 1240 1109 1111 0010 1163 7630, koniecznie z dopiskiem "Dla Fabiana Waszkowiaka".
* Jeśli chcesz w inny sposób pomóc Waszkowiakom, skontaktuj się z naszym Działem Łączności z Czytelnikami, tel. 68 324 88 37.

Trudno w to uwierzyć, ale ten uśmiechnięty, pogodny Fabianek Waszkowiak naprawdę jest bardzo chory. Ma raka tak złośliwego, że atakuje całe malutkie ciałko. Oczy, płuca, główkę, węzły chłonne...

Chłopczyk 11 z 16 miesięcy swojego życia spędził w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Na początku lekarze dawali mu 1 proc. szans na przeżycie. Ale maluch dzielnie walczy! Ostatnia kontrola stanu zdrowia wykazała, że jest dobrze. Na ile? Na jak długo? To okaże się podczas kolejnej wizyty w centrum, zaplanowanej na środę. Tyle że podróże do Warszawy sporo kosztują. A na koncie fundacji, której podopiecznym jest Fabian, od lutego wpłynęło zaledwie 600 zł. Po tych pieniądzach nie ma już śladu. Opieka społeczna niedawno dała Waszkowiakom 152 zł i 48 gr. To kropla w morzu potrzeb siedmioosobowej rodziny. Pracuje tylko tata, na budowie.

Dlatego Katarzyna Waszkowiak, mama Fabianka, przyszła po pomoc do redakcji. - To nie było dla mnie łatwe, z wielu powodów - powiedziała. - Ale tak ułożyło się życie. Co mój synek winny, że ma taką chorobę? To przez nią nie mamy już pieniędzy. Na życie, na nic... Kaloryfer nam pękł, a nowego nie ma za co kupić.

Słowa mamy były tak dramatyczne, że natychmiast pojechaliśmy do Trzebiechowa. W dwupokojowym mieszkanku zobaczyliśmy cudownego, uśmiechniętego chłopczyka. Bawił się z czterema siostrami, grał na instrumentach, turlał się po dywanie... Serce nam się ścisnęło, że ten maluszek ma w sobie taką radość. I takiego raka - zabójcę. Decyzja mogła być tylko jedna, że pomożemy tej rodzinie. I dlatego w poniedziałek opisaliśmy historię Fabianka. Konkretnie - jak jest, jak można pomóc i co potrzeba.
Wy zareagowaliście jak zwykle. Czyli wspaniale! Pani Katarzyna była w szoku, gdy przyjechał do niej "święty Mikołaj z Sulechowa", nasz Czytelnik. Nazywamy go tak, bo pomógł już w wielu akcjach "GL". Tym razem dał dwa wózki spacerowe, kaloryfer, mikrofalówkę, odzież, obuwie...
- Ja tylu pięknych rzeczy to w życiu na oczy nie widziałam - powiedziała nam uradowana mama.

Dostaliśmy też dobre wieści od miejscowego zespół Caritas. - Będziemy płacili za wyjazdy do kliniki w Warszawie - osobiście przekazał nam ksiądz proboszcz Krzysztof Mrukowicz.
A to nie koniec! W tygodniu do naszej redakcji przynieśliście tak potrzebny mikser (ukłony dla pana Radka), pieluchy jednorazowe (od pani Mai), herbatki owocowe, maskotki... Te wszystkie dary są jeszcze w Zielonej Górze, bo czekamy na kolejne, o których wiemy, że płyną do nas z całego województwa. Choćby z Gorzowa - m.in. od pani Grażynki, której wielkie serce też znamy z innych akcji "GL".

Zgłosiliście nam również wiele ciekawych pomysłów pomnożenia pieniędzy dla Fabianka. Przegadamy je z mamą i gdy będziemy mieli jej zgodę, część zaczniemy realizować. Chodzi np. o aukcję internetową, na którą mamy już pierwsze fanty!
- Obiecuję drzewka miłorzębu japońskiego - zgłosił nam pan Bogusław z Gorzowa. Za te ogromne serca wszystkim bardzo dziękujemy. Będziemy Was na bieżąco informowali, co dalej z pomocą dla Fabianka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska