Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelniczka: Ginekolog, który ma sądowy zakaz wykonywania zawodu, nadal przyjmuje pacjentki

Janczo Todorow 68 363 44 99 [email protected]
- To nie do pomyślenia, żeby skazany lekarz nie respektował wyroku sądu - mówi Agata Schmidt, mama chłopczyka, którego pijany ginekolog zranił w główkę podczas porodu. Obok Kamil Berger, ojciec dziecka.
- To nie do pomyślenia, żeby skazany lekarz nie respektował wyroku sądu - mówi Agata Schmidt, mama chłopczyka, którego pijany ginekolog zranił w główkę podczas porodu. Obok Kamil Berger, ojciec dziecka. Janczo Todorow
Sprawdziliśmy. Okazuje się, że na razie "nie ma prawnych przeszkód", by wykonywał swoją pracę.

Chodzi o Andrzeja K., który w lipcu 2012 podczas porodu w Szpitalu na Wyspie przy nakłuwaniu pęcherza płodowego nakłuł też główkę dziecka Agaty Schmidt. Maluszek został przewieziony na oddział intensywnej terapii lecznicy w Zielonej Górze, gdzie dzięki natychmiastowej pomocy udało się uniknąć komplikacji.

Apelacja odrzucona

- Byłem przy porodzie. Widziałem, co wyprawia lekarz i byłem przerażony, kiedy zobaczyłem na główce dziecka rany i krew. Mojemu synkowi założono cztery szwy, miał krwiaka, rany były dość głębokie - opowiadał nam Kamil Berger, ojciec chłopczyka. Bliscy pani Agaty wyczuli od ginekologa woń alkoholu, zorientowali się, że jest pijany i wezwali policję. Andrzej K. miał prawie 2 promile w wydychanym powietrzu. Został wtedy dyscyplinarnie zwolniony, zawieszony na pół roku, a sąd lekarski orzekł grzywnę.

Sprawą zajęła się prokuratura, później sąd. Lekarze i pielęgniarki, którzy byli świadkami zdarzenia, podczas procesu zgodnie twierdzili, że nigdy nie widzieli ginekologa pijanego. Sąd Rejonowy w Żarach orzekł wobec Andrzeja K. rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, grzywnę w wysokości 9,6 tys. zł oraz zakaz wykonywania zawodu przez dwa lata i zakaz zajmowania stanowisk w służbie zdrowia.

Ginekolog złożył apelację, zaskarżając zakaz wykonywania zawodu. Sprawa ciągnęła się jeszcze kilka miesięcy. Wreszcie 26 lutego 2015 Sąd Okręgowy w Zielonej Górze apelację odrzucił. Tym samym wyrok nabrał mocy prawnej, co potwierdziliśmy w Sądzie Rejonowym w Żarach.

- Jesteśmy usatysfakcjonowani decyzją sądu - przyznał nam pan Kamil, ojciec poranionego dziecka. - Mamy nadzieję, że werdykt będzie nauczką dla innych lekarzy i przestrogą, żeby traktowali pacjentów z powagą i nie narażali ich życia na niebezpieczeństwo. Gdy wyrok się uprawomocnił, Andrzej K. został natychmiast odsunięty ze stanowiska, które ostatnio zajmował w żagańskiej filii 105. Kresowego Szpitala Wojskowego w Żarach. Od naszej Czytelniczki słyszymy jednak, że nadal pracuje w jednym z gabinetów w Żarach.

To moja sprawa

Sprawdzamy ten sygnał i dzwonimy do wskazanej przychodni. W rejestracji dowiadujemy się, że taki ginekolog faktycznie przyjmuje pacjentki. I że pracuje w jeszcze jednym gabinecie w mieście. Rzeczywiście, jego nazwisko widnieje na stronie internetowej przychodni. Potwierdza to telefon do rejestracji.
Obie placówki odwiedzamy też osobiście. - Czy pan wie, że ginekolog, który tu pracuje, ma sądowy zakaz wykonywania zawodu? - pytamy szefa jednej z przychodni. - Nie będę z panem rozmawiał. To moja sprawa - pada odpowiedź. To samo pytanie zadajemy szefowej drugiej z przychodni. - Nie będę z panem rozmawiać - słyszymy.

Rozmawiać nie zamierza także sam Andrzej K., do którego dotarliśmy. - Jestem zszokowana tą informacją. Myślałam, że ginekolog liczy się z wyrokiem sądu. Trzeba coś z tym zrobić. To nie do pomyślenia, żeby skazany lekarz nie respektował wyroku sądu - pani Agata, mama poranionego dziecka, nie kryje oburzenia.

Dalej sprawdzamy, w jaki sposób sąd informuje placówki medyczne o wyroku na Andrzeja K., który już się uprawomocnił. - Sąd wysyła odpis wyroku wraz z zarządzeniem wykonania kary, w tym i w zakresie zakazu wykonywania zawodu, do Okręgowej Izby Lekarskiej oraz do zakładu pracy, w którym oskarżony jest zatrudniony. Te organy mają prawny obowiązek wykonania wyroku w części do nich należącej, ale sposobu, jak jest to realizowane, sąd nie sprawdza - wyjaśnia nam Ryszard Rólka, rzecznik Sądu Okręgowego w Zielonej Górze.

Kontaktujemy się więc z Mariuszem Witczakiem, przewodniczącym Okręgowej Rady Lekarskiej przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Zielonej Górze. - Informacja o skazanym lekarzu nie dotarła jeszcze z sądu do nas. Kiedy już ją dostaniemy, umieścimy w rejestrze lekarzy praktykujących oraz roześlemy do wszystkich izb lekarskich w kraju. Skazany lekarz na pewno nie będzie mógł nadal wykonywać zawodu - zapewnia Witczak.

Może czy nie może?

Pozostaje jednak pytanie: Czy w tej chwili skazany prawomocnym wyrokiem ginekolog może przyjmować pacjentki? Tak czy nie? Rzecznik Rólka nie odpowiada wprost, tylko wyjaśnia, że "do czasu wydania przez sąd formalnego zarządzania o wykonaniu prawomocnego wyroku i przesłania tego zarządzenia do podmiotów, które obowiązane są wyrok wykonać, nie ma prawnych przeszkód do wykonywania zawodu przez skazanego".

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska