– Klient zawsze może poprosić o czas do analizy oferty, sprawdzić jej opłacalność w oparciu o swoje dotychczasowe rachunki i podpisać umowę w innym, dogodnym dla siebie terminie - wyjaśnia Berenika Ratajczak z firmy Enea.
– Przychodzimy w dobrej wierze. Liczymy na poszanowanie wieloletniego klienta, a wygląda to na janosikowy skok na kasę – mówi rozżalony mężczyzna. – Byłem przekonany, że stawka będzie taka, jaka była. Przez myśl nie przyszło mi coś takiego.
– Po przedstawieniu oferty, upewnieniu się, że wszystko jest zrozumiałe, akceptacji oferty przez klienta, to klient podejmuje ostateczną decyzję, podpisując umowę. Przed jej podpisaniem jest zobowiązany do dokładnego zapoznania się z treścią umowy, w której wyszczególnione są wszystkie opłaty – podkreśliła Berenika Ratajczak
- Cała sprawa kojarzy mi się z firmami, które handlują garnkami i robią spędy w różnych miejscach. 240 zł rocznie trzeba zapłacić za frajer. Nie wiem, dlaczego firmy energetyczne chcą zarobić na ludzkiej niewiedzy - zastanawia się pan Bogdan.