Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dach budynku w Łęgowie sknocono podczas... remontu

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
- Latem przez nieszczelny dach, a potem do mieszkań cieknie nam woda, a zimą na strych dostaje się śnieg, potem topnieje i jest to sami - irytuje się Dorota Janociak
- Latem przez nieszczelny dach, a potem do mieszkań cieknie nam woda, a zimą na strych dostaje się śnieg, potem topnieje i jest to sami - irytuje się Dorota Janociak fot. Mariusz Kapała
W budynku PKP obok stacji Łęgowo Sulechowskie mieszkają cztery rodziny. - Wszyscy jesteśmy od lat związani koleją, ale kolej jakoś o nas nie dba - mówią podczas spotkania z "GL". Pokazują zacieki w pokojach, na klatce, strych pełen śniegu.

Budynek z odległości wygląda solidnie. Wiadomo, kolejowy. Powstał w 1932 r. Piętrowy, z porządnej cegły, ma wysokie sufity, bardzo okazały strych. Każda rodzina posiada własny balkon, do tego jest budynek gospodarczy w podwórzu. - Jednak właściciel o to nie dba - zdaniem lokatorów. W imieniu czterech rodzin zadzwoniła do redakcji Dorota Janociak. Pojechaliśmy na spotkanie. W mieszkaniu Janociaków usiedli przedstawiciele rodzin. Wszyscy związani z koleją, bo albo sami pracują na PKP, albo ich rodziny.

- W 2003 roku kolej przeprowadziła remont dachu, konkretnie Oddział Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Poznaniu, któremu podlegamy - zaczyna pani Dorota. - Niestety, robotę wykonano niefachowo. Usunięto stare dachówki i w to miejsce położono płytę typu onduline. Jak na jakieś szopki, a nie na budynek mieszkalny.

Siedzący z nami u Janociaków lokatorzy zgodnie podkreślają, iż cała robota funta kłaków nie warta, gdyż po jakimś czasie nie tylko na strychu, ale i w mieszkaniach położonych poniżej pojawiły się zacieki. Gospodyni prowadzi do pokoju córki. - O, proszę zobaczyć - pokazuje ślady na suficie. - I tak samo mają sąsiedzi.

Całą grupą idziemy na strych. Po otwarciu drzwi widać śnieg i mokre ślady. - Po prostu jak są wiatry zachodnie, to nawiewają śnieg - Jarosław Bączkiewicz wyjaśnia skąd "zaspy" na strychu. - A dzieje się tak dlatego, że gdy był remont w 2003, to "fachowcy" zrzucili dachówkę i na to miejsce bezpośrednio przybili ondulinę. Bez podłożenia wpierw folii, nie mówiąc już o ociepleniu strychu.

- Szpary są takie, że zimą mamy śnieg, a latem przez szpary wlatują ptaki - uzupełnia Krystyna Walencik. Lokatorzy zabezpieczając się przed skutkami topniejącego na strychu śniegu sami położyli jakieś folie, a w miejscach newralgicznych ustawili miski.

Oglądamy dom

- Śnieg topnieje i przecieka przez sufit do mieszkań, a gdy zima minie i mamy deszcze, to przez sufity leci nam woda - tłumaczy D. Janociak.
Każda z rodzin urządza i naprawia mieszkania w własnym zakresie. Wszyscy pozakładali sobie szczelne plastikowe okna, ratowali się też na własną rękę przed plagą os, które latem zaczęły "wydłubywać" tynk w ścianie zewnętrznej, pech chce, że akurat przy wejściu na dwa balkony. Pani Dorota po prostu kupiła tzw. siding i obiła nim ścianę balkonową. Pan Jarosław cierpliwie uzupełniał szpary między cegłami zaprawą murarską.

Cała nasza "komisja" wędruje jeszcze na klatkę schodową. Tutaj, niestety, okna są stare, bo wspólne, kolejowe. Oczywiście z drewna. - Po tylu latach okna są nieszczelne, zatem jak deszcz zacina z boku, to oczywiście woda dostaje się na parapet, wpływa do środka na klatkę i spływa na podłogę - opisuje J. Bączkiewicz. Zaprasza piętro niżej pokazując skutki, czyli dziurę w suficie. - Deszczówka przez deski w podłodze przecieka i powoduje wilgoć, a dalej kruszenie, a potem odpadanie tynku.

- Po prostu od 10 lat zupełnie o nas nie dbają - uważa Janociak. - Przez ten okres tylko raz pomalowano klatkę schodową, a wszystko inne co tu jest zrobione robimy na własny rachunek.

Złożyli pismo, jest odpowiedź

Lokatorzy 4 września zeszłego roku napisali oficjalny list do poznańskiego Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP, właściciela budynku. Zaznaczyli w nim, że "odpada ondulina, wychodzą gwoździe, są dziury przez które wpada deszcz, śnieg".

- Reakcją była wizyta pani Wolnej z Czerwieńska, która pracuje jako administratorka Nieruchomości - opowiada K. Walencik. - Przyjechała, porobiła zdjęcia i wysłała je chyba do Poznania. Ale dotąd wciąż żadnych reakcji. Dlatego zwróciliśmy się o pomoc do "Gazety".

Przekazaliśmy natychmiast opis tej sytuacji do Oddział Gospodarowania Nieruchomościami w Poznaniu. Po zapoznaniu się z sytuacją zadzwonił rzecznik prasowy Piotr Kryszak. - Podejmiemy próbę uszczelnienia tego dachu, ale wówczas, gdy poprawią się warunki atmosferyczne - przekazał "GL". - Po prostu do tego rodzaju prac musi być lepsza pogoda.

Obiecał też, że gdy w Łęgowie pojawi się ekipa remontowa, to zajmie się również nieszczelnymi oknami na klatce. Mamy zresztą wrażenie, iż mieszkańcy z pewnością tego dopilnują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska