Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Dali mi błoto zamiast węgla - narzeka mieszkaniec Zielonej Góry

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Mariusz Świerk i Paweł Biały udowadniają, że gablami błota nie da się załadować...
Mariusz Świerk i Paweł Biały udowadniają, że gablami błota nie da się załadować... fot. Paweł Janczaruk
Pan Ryszard jest przekonany, że został oszukany. Do worka z węglem dorzucono mu pośniegowego błota. - Tymi widłami błota nie da się załadować - bronią się pracownicy.

- Przecież to było błoto, a nie węgiel - wścieka się pan Ryszard - I to za takie pieniądze. Na 25 kg jedną piątą wyrzuciłem. A jeśli ktoś kupi tonę "orzecha" za 650 zł to za błoto płaci 130 zł. Skandal!
Zielonogórzanin kupił worek węgla w składzie przy ul. Sulechowskiej. I jak narzeka było to klasyczne kupno kota w worku. Czuje się najnormalniej oszukany, zwłaszcza w kontekście śrubowanych cen węgla. Ponieważ naszego Czytelnika nie stać na hurtowy zakup opał ściąga po woreczku. Zresztą to problem większości ludzi, których ostra, tegoroczna zima zaskoczyła z tradycyjnym zapasem opału. Worek był biały, węgiel czarny i wszystko wyglądało porządnie. Dopiero, gdy zrzucił węgiel w komórce okazało się, że na dnie zostało błoto pośniegowe.

Zabawiliśmy się w kontrolerów. Z fotoreporterem zjawiliśmy się w składzie opału. "Zdybaliśmy" Mariusza Świerka przy ładowaniu węgla do worków. Ten natychmiast, słysząc o celu naszej wizyty udzielił nam instrukcji obsługi... gabli. To takie wyrośnięte widły.
- Tutaj nie da się nimi załadować błota i miału, bo się nie utrzyma - tłumaczy. - Tego dnia był śnieg i mróz i może trochę tego śmiecia na kostkach węgla się zaplątało, a w worku osypało, ale przecież nie da się każdego kawałka węgla oczyścić. Wiem, co mówię, dziesięć lat na kopalni robiłem.
- No, ale tego miału, błota, jak mówi ten pan, z pewnością nie było pięć kilogramów, może troszeczkę na dnie - dodaje Paweł Biały.

W biurze panie dodają, że dotychczas w historii tego punktu, a działa on od trzech lat, to pierwsza skarga.
- A ja w tym biznesie robię już 19 lat - dodaje właściciel punktu Piotr Różański. - I wszystkim pracownikom zawsze powtarzam, że każde oszustwo ma krótkie nogi. Taki klient nie wróci, a konkurencja na rynku jest ogromna. Stąd jestem przekonany, że nikt tego naszego klienta nie oszukał, a nasz węgiel jest sortowany. Oczywiście, jeśli to rzeczywiście nasza wina, tego pana przepraszam, ale nie sądzę, aby w tym worku było rzeczywiście aż tyle mokrego miału. Jednak jeśli zgłosi się do naszego punktu dostanie pięć, dziesięć kilogramów węgla. Na zgodę.

I szef każe pracownikom wysypywać węgiel z worków, aby udowodnić, że żadnego miału tutaj nie ma. Węgiel jest czysty.
No i te... gable.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska