- Po wygraniu play outu z AZS UZ Zielona Góra rozpoczęliście sportowe wakacje. Wiesz już, co zrobisz z wolnym czasem?
- Jeszcze o tym nie myślałem. Do niedzieli priorytetem była walka o utrzymanie się w drugiej lidze. Wszyscy pamiętaliśmy, że Olimpia występuje na centralnym szczeblu od ponad dziesięciu lat, więc strasznie baliśmy się spadku. Bo wtedy można by łatwo zaprzepaścić cały dorobek. Teraz wiemy już na pewno: wyczynowa siatkówka zostaje w Sulęcinie, a nasze miasto wciąż będzie rozpoznawalne na sportowej mapie Polski!
- Co by się stało, gdybyście stracili status drugoligowców?
- Na pewno skomplikowałaby się nasza sytuacja finansowa. Za siebie mogę powiedzieć, że z całych sił chciałbym jak najszybciej wrócić na poprzedni poziom. Podobnie myśli większość kolegów. Pochodzą z naszego miasta lub jego okolic, często uczą się w Gorzowie. Jestem przekonany, że nie opuściliby Olimpii.
- Czym jest dla was siatkówka?
- Z pewnością nie sposobem zarabiania na życie. Raczej na jego spędzanie. Uwielbiamy naszą dyscyplinę, treningi i mecze dostarczają nam mnóstwo przyjemności. No i kochamy wygrywać! Udowodniliśmy to w ostatnim, niedzielnym spotkaniu z zielonogórzanami. Przegrywaliśmy 0:2 w setach, ale nie odpuściliśmy rywalom. Wzięliśmy się w garść i osiągnęliśmy cel, o którym marzyliśmy od początku sezonu.
- Masz 26 lat. Długo byłeś w tym sezonie najstarszym zawodnikiem Olimpii. Nie masz wrażenia, że brakowało wam trochę sportowego doświadczenia i ligowego cwaniactwa?
- Zasadniczą fazę skończyliśmy na trzecim miejscu od końca. Adekwatnym do naszych możliwości, bo ponieśliśmy wiele wstydliwych porażek. Niepowodzenia długo tłumaczyliśmy sobie młodym wiekiem zawodników. W końcu doszliśmy do wniosku, że nie można tak mówić w nieskończoność. Tylko wziąć się ostro do pracy i grania. Na szczęście zdążyliśmy z formą przed końcem rozgrywek.
- Play out zaczynaliście z pozycji ,,słabszego''. I nie byliście faworytami w rywalizacji z zielonogórzanami...
- Najważniejszy okazał się pierwszy, wygrany przez nas mecz w Zielonej Górze. A w swojej hali postawiliśmy kropkę nad ,,i''. Mimo tego, że przegrywaliśmy w setach 1:2 w pierwszym i 0:2 w drugim meczu. Ściany pomagają jednak gospodarzom...
- W jakim stopniu waszą drużynę odmienił w końcówce sezonu powrót do gry trenera Łukasza Chajca?
- Łukasz zakończył zawodniczą karierę dwa lata temu. Nie przepracował okresu przygotowawczego, nie trenował regularnie, ale na finiszu rozgrywek pokazał klasę. Może nie był jakimś bezwzględnym egzekutorem, lecz swoim doświadczeniem, spokojem i przeglądem sytuacji dał nam ogromne wsparcie. No i poprowadził nas do triumfu w ostatnim meczu z AZS UZ. Wszedł na boisko z ławki i okazał się jednym z głównych autorów zwycięstwa.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?