Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Daniel Pałasik, najsympatyczniejszy listonosz w Zielonej Górze

(md)
Daniel Pałasik - rano listonosz, wieczorem kochający tata
Daniel Pałasik - rano listonosz, wieczorem kochający tata Mariusz Kapała
Daniel Pałasik z Zielonej Góry jest listonoszem od 11 lat. Miły i uśmiechnięty, prawdziwy wesołek. O swoich klientów dba, stara się nie zostawiać awiza.

D. Pałasik nie ukrywa, że praca na pocie to nie jest jego wymarzone zajęcie. Nie chciał być listonoszem: - Roznosić listy miałem tylko przez wakacje. Na początku zastępowałem doręczycieli na urlopie. Chciałem tylko dorobić - mówi i wspomina, że później urodziła mu się córka i nie chciał rezygnować z pracy. Jednak polubił to zajęcie, torba przestała być ciężka, zaprzyjaźnił się z klientami. Jak sam przyznaje - to właśnie ludzie tworzą klimat tej pracy. - Lubię moich klientów i wiem, że oni lubią mnie. Mam wspaniałe klientki, starsze panie, które traktują mnie jak wnuczka. Lubię to! - z radością opowiada listonosz.

Pocztę roznosi między ul. Zawadzkiego a Godlewskiego. Znają go tam doskonale. Panie wołają za nim "wnuczek Daniel". Zaproszą na herbatę albo kawę. Natomiast pan Daniel zawsze służy radą, miłym słowem. Pamięta o swoich chorych klientach, wie komu można zostawić pocztę w skrzynce, a do czyich drzwi trzeba zapukać: - Dbam szczególnie o osoby, które nie mogą już zejść do skrzynki, zawsze wejdę na górę - mówi. W dniu dziecka, klientki nagrodziły swojego doręczyciela ciastem. - Panie się skrzyknęły i każda upiekła dla mnie ciasto. Nie wypuściłyby mnie, gdybym nie zjadł chociaż kawałeczka. Do domu wróciłem 10 kilo cięższy - wspomina z uśmiechem od ucha do ucha.

Pan Daniel to także kochający tata. Ma dwójkę dzieci - ośmioletnią Kornelię i trzyletniego Wiktora. Po skończonej pracy poświęca im każdą wolną chwilę. - Z poczty, od razu jadę do przedszkola po Wikusia i do świetlicy po Kornelę. Latem cały wieczór spędzamy na dworze. Nie mogę ich zagonić do domu! - chwali się swoimi pociechami listonosz. Przyznaje, że jego miłością jest żużel. Przed narodzinami maluchów, był na każdym meczu. Postanowił zarazić tą pasją chłopca. - Poszliśmy na trening. Wiktor był zauroczony. Od tego czasu w głowie mu tylko motory.
A gdy żona pozwoli to w piątki urywa się z domu. Jak sam mówi - Całuje dzieciaki na dobranoc i idzie grać z kolegami w brydża.

Wszystkie informacje o Winobraniu 2014:**

Winobranie 2014 - program, koncerty, zdjęcia, wideo

**

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska