Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Kostyszak

Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected]
Aby oddać głos na tego strażaka, wyślij SMS o treści zaw.10 na numer 71051. Koszt SMS-a 1,22 z VAT. Jedna osoba może wysłać dowolną ilość SMS-ów.

Młodszy kapitan Dariusz Kostyszak ma 43 lata, od maja 1997 r. Dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Gubinie.

Żonaty, ma dwie córki. W służbie pożarniczej od ponad 23 lat. Drugą kadencję przewodniczący Regionalnej Sekcji Pożarnictwa NSZZ Solidarność woj. lubuskiego. Lubiany i szanowany przez podwładnych jak i przełożonych. W czasie wolnym, którego ciągle nie ma - działka , wędkarstwo i wycieczki rowerowe z rodziną.

Gdybym nie poszedł na zawody sportowe, pewnie nie zostałbym strażakiem - mówi Dariusz Kostyszak, który chciał być policjantem. Dziś decyzji nie żałuje. Gdy uda się ocalić komuś życie czy jego majątek, czuje satysfakcję.

Dariusz Kostyszak pochodzi spod Gorzowa. Planował, że zostanie policjantem w mieście nad Wartą. Tymczasem - jak mówi - przypadek spowodował zmianę zamiarów.

- Któregoś dnia kolega namówił mnie, byśmy razem wybrali się na zawody strażackie. Jego tata był prezesem - opowiada. - Oglądaliśmy zmagania funkcjonariuszy i w pewnym momencie ojciec kolegi zapytał: - A może byś tak się wybrał do szkoły strażackiej w Poznaniu?

Pomyślał, że warto spróbować. To był koniec lat 80. Ciężko się wtedy w kraju żyło. O mieszkaniu można było tylko pomarzyć. I nagle po skończeniu szkoły pojawiła się propozycja pracy z mieszkaniem!

- Nie można było takiej oferty nie przyjąć - przyznaje. - I tak z Poznania zamiast do Gorzowa, trafiłem do Krosna Odrzańskiego. Dziewięć lat tam pracowałem. Aż pojawiła się kolejna propozycja: objęcia dowództwa jednostki w Gubinie.

Ledwo się zgodził, a już został rzucony na szeroką wodę. W przenośni i dosłownie. Bo był to czas powodzi w 1997 roku. Nieprzespane noce, przerażone twarze mieszkańców powiatu… Nigdy tego nie zapomni. Tak jak zwęglonych zwłok znalezionych podczas pożaru.

- Za każdym razem, gdy wybucha pożar, boję się, by nie przeżywać tego widoku po raz kolejny - opowiada. - Na przykład kiedy się palił zajazd U Bolka. Obawialiśmy się, czy wewnątrz nie było jakiś bezdomnego, bo obiekt stał od dłuższego czasu pusty. Ciężko go było zagasić, płonął jak pochodnia, ale co się dziwić, cała konstrukcja była drewniana.

Najbardziej przeżywa jednak, gdy w wypadkach samochodowych, do których także jeżdżą, giną dzieci. Sam przecież jest ojcem dwóch córek. Co prawda, jedna jest studentką, druga gimnazjalistką, ale dla taty to przecież zawsze ukochane córeczki. To z nimi i z żoną najchętniej odpoczywa na rowerowych wycieczkach, działce i wędkowaniu. Jednak z tym wolnym czasem najlepiej nie jest, ale cóż zrobić? Służba nie drużba.

Dziś widzi, że w wielu sprawach jest łatwiej niż dawniej. Ludzie mają większą świadomość, potrafią odpowiednio zachowywać się w lesie. Najgorzej jest z wypalaniem traw. Tu nie pomagają ani tłumaczenia, ani akcje.

- Ale już w trakcie powodzie, tej 13 lat temu jak i tegorocznej, ludzie naprawdę się mobilizują i wszyscy razem pracują przy umacnianiu wałów - chwali mieszkańców dowódca. Podobnie w samych superlatywach wypowiada się o 34 strażakach pracujących Gubinie.
Dostać się do tej grupy nie jest łatwo. W zeszłym roku na 11 miejsc w powiecie zgłosiło się 81 kandydatów.

Dzięki współpracy ze strażą z Guben mieszkańcy mogą czuć się jeszcze bezpieczniej. Niemcy pomagają w gaszeniu większych pożarów, pożyczają sprzęt np. 30-metrową drabinę, której nam brakuje. Ale i na wsparcie Polaków w razie potrzeby mogą liczyć.

- Też im pomagamy przy pożarach - dodaje D. Kostyszak, który w tym roku dostał awans i jest młodszym kapitanem. Poza tym pełni też funkcję przewodniczącego lubuskiej Solidarności strażaków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska