D. Kowalski nie wiedział, że to właśnie on został zgłoszony jako reprezentant OSP Świniary w plebiscycie "Gazety Lubuskiej". - Dowiedziałem się o tym z gazety, ale do dziś nie wiem, czyj to pomysł. Nikt nie chce się przyznać - mówi. - Wiem, że wszyscy na mnie głosują. Nie wiem, czy zasłużyłem sobie, ale z pewnością jest to bardzo miłe - dodaje ze skromnością.
Jednak wyniki świadczą, że strażak musi cieszyć się dużym szacunkiem i popularnością wśród kolegów z jednostki i mieszkańców wsi. Wczoraj po południu miał na koncie 930 głosów i przewodził plebiscytowej klasyfikacji.
Strażakiem był dziadek
D. Kowalski do Świniar przeprowadził się dziesięć lat temu ze Skwierzyny. Jego dziadek był strażakiem w Borach Tucholskich. Kiedy więc poznał się bardziej z miejscowymi, wstąpił do jednostki i został ochotnikiem. - Zresztą, kto nie chciał w młodości gasić pożarów? - pyta.
W OSP jest kierowcą. Na wyposażeniu jednostki są dwa wozy: star 266 i nowy ford. Pierwsze auto gaśnicze doskonale sprawdza się w trudnych warunkach. Do gaszenia pożarów w lasach jest niezastąpiony. A takich przypadków strażacy ze Świniar mają bardzo dużo, bo wieś sąsiaduje z Puszczą Notecką. Z drugim autem wiąże się ciekawa historia, bo dużą część pieniędzy zdobyli na niego sami strażacy.
- W zeszłym roku kupiliśmy stara 244. Odremontowaliśmy go i sprzedaliśmy dalej z zyskiem - zdradza D. Kowalski. - Do puli dorzucił się komendant, który na samochód przeznaczył nagrodę za zwycięstwo w plebiscycie "Gazety Lubuskiej".
W sumie uzbierało się tego 40 tys. zł. Kolejne 20 tys. dodała gmina ze swego budżetu i już było na tzw. wkład własny, bo auto udało się kupić dzięki dotacji z funduszy europejskich. OSP w grudniu odebrało nowego forda. Jednak strażak nie jest znany w Świniarach tylko z tego, że świetnie radzi sobie za kółkiem.
D. Kowalski jest również kucharzem i przygotowuje doskonałą grochówkę lub żurek... w olbrzymich ilościach. - Rok temu dostaliśmy za darmo a Agencji Mienia Wojskowego kuchnię polową. Odnowiliśmy ją, a że mam wykształcenie gastronomiczne, to opieka nad nią przypadła mi - tłumaczy.
Strażacy ze swą "polówką" odwiedzają okoliczne imprezy, dożynki, współpracują ze skwierzyńskim Ośrodkiem Kultury Sportu i Rekreacji. W czterech 50-litrowych kociołkach najczęściej znajdują się grochówka, żurek i bigos, czyli największe polskie przysmaki.
- Za pierwszy razem przygotowanie zupy w takich proporcjach nie jest takie łatwe. Na początku robiłem to trochę "na oko", ale udało się. Teraz mam już gotowe przepisy, które zawsze się sprawdzają - zaznacza. - Do tego zawsze może pomóc żona, która na moją prośbę pierwsza "testuje" moje kulinarne wyczyny i podpowiada, czy jeszcze doprawić.
Córki idą w ślady ojca
W OSP wraz z panem Darkiem udzielają się jego dwie córki: 19-letnia Aleksandra i o trzy lata młodsza Jagoda. Strażak doskonale pamięta swoją pierwszą poważną akcję. - Alarm, szybka zbiórka i wyjazd do palącego się lasu. Było wiele dymu i wysoki poziom adrenaliny - opowiada. - Żadna akcja z naszym udziałem nie jest łatwa, a do tej pracy zawsze trzeba podchodzić z respektem.
Świniary to wieś, w której tradycje strażackie są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Wszyscy chętnie pomagają w jednostce. Teraz strażacy szykują się do wielkiego święta. 7 sierpnia odbędzie się u nich podsumowanie naszego plebiscytu. Atrakcji będzie całe mnóstwo, więc warto już zarezerwować sobie tę datę i przyjechać do Świniar na festyn.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?