Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Das Klima kennt keine Grenzen”* - felieton Marcina Kędryny

Marcin Kędryna
Mieliśmy sąsiadkę. Nie mogę sobie przypomnieć, jak miała na imię. Na pewno nie Wanda, bo miała męża Niemca...

Mieli mieszkanie w oficynie naszej kamienicy. Kiedyś wynajmowali je korespondentowi „Süddeutsche Zeitung”. Później korespondent się wyprowadził, a oni przyjechali z Niemiec. Pomieszkali parę lat i był to dobry czas dla kamienicy, gdyż rzeczona sąsiadka weszła do rady nadzorczej spółdzielni i zaczęła robić tam porządki. Efektem tego był – niemożliwy do ogarnięcia wcześniej – remont elewacji. Później mąż Niemiec dostał posadę nauczyciela historii chyba w Hamburgu, spakowali się więc i pojechali. Męża Niemca spotkałem parę lat później na jakiejś imprezie w POLIN, gdzie wygłaszał dość żenujący wykład o antysemityzmie gomułkowskiej ekipy. Wykład był żenujący, gdyż mąż Niemiec pracując na archiwalnych dokumentach najwyraźniej niewiele z nich zrozumiał.

Przypomniała mi się legenda miejska opowiadana w kręgach IPN-u: STASI (enerdowska tajna policja) podsłuchiwała peerelowskie elity, do opracowywania stenogramów zatrudniała specjalnie wcześniej wysłanych na studia do Polski funkcjonariuszy, którzy nie dawali sobie z zadaniem zupełnie rady, gdyż nawet kształcony w Polsce Niemiec nie jest w stanie zrozumieć, że słowo – proszę o wybaczenie – pierdolić, może mieć w rozmowie aż tyle różnych znaczeń. Impreza była międzynarodowa, większość gości to byli amerykańscy Żydzi, którzy dużo lepiej niż Niemcy są w stanie ogarnąć nadwiślańską specyfikę. Wykład nie został więc zbyt dobrze przyjęty, mimo iż dotyczył tak chwytliwego tematu, jak antysemityzm w Polsce w 1968 roku.

Ale nim mąż Niemiec przyjechał wygłosić wykład, kilka lat wcześniej wyprowadzał się z Polski. A zanim się wyprowadził zorganizowali z żoną nie-Wandą pożegnalną imprezę. Na tej imprezie się dowiedziałem, że sąsiadka pracowała w warszawskim biurze fundacji Heinricha Bölla. Wiedziałem wcześniej, że ktoś taki jak Böll istnieje. W liceum, na olimpiadzie polonistycznej, błysnąłem znajomością „Zwierzeń klauna”. Dziś mi by mi się to nie udało. Nie wiedziałem zaś o tym, że Heinrich Böll Stiftung, to fundacja niemieckiej partii Zielonych. Ale się dowiedziałem. Poznałem szefa warszawskiego biura. Opowiedział mi historię swojego życia. Syn Rosjanina z wojsk okupacyjnych („to była prawdziwa miłość”), ojca nie poznał, bo nim się urodził, przerzucili go na daleką Syberię. W szkole nikt go nie lubił, został więc komunistą. I był tym komunistą do czasu wizyty w Krakowie, w maju 1977 roku, czyli wtedy, gdy ludowa władza zamordowała Stanisława Pyjasa. Stwierdził więc, że mordowanie studentów przez władzę ludową nie mieści się w jego wyobrażeniach o komunizmie i został opozycjonistą. To trzecia, po Maleszce i Bronisławie Wildsteinie, znana mi osoba, której śmierć Pyjasa zmieniła życie (choć Maleszce to chyba nie za bardzo zmieniła). Został opozycjonistą ze wszystkimi tego wyboru skutkami, które w NRD były dość dotkliwe. Później, po zjednoczeniu Niemiec, został Zielonym.
No i przy okazji się okazało, że spora część z obecnych na imprezie pracowników biura fundacji to też Zieloni. Tyle że polscy. No i przy okazji się okazało, że spora część działalności polskich Zielonych pokrywa się z działalnością, którą prowadzą jako pracownicy fundacji niemieckich Zielonych. I wszystko jest legalnie, bo prawo w Polsce, choć zabrania finansowania działalności partii politycznych z zagranicznych środków, to nie zabrania polskim funkcjonariuszom partyjnym pracy w finansowanych z środków zagranicznych partii fundacjach.

Skąd ta historia? Przeczytałem, że jednym z czworga głosujących przeciwko uchwale o reparacjach był lubuski poseł Tomasz Aniśko (Koalicja Obywatelska – Zieloni).

*„Klimat nie zna granic” – napis z wyborczego bilbordu, na którym poseł Aniśko występuje obok kandydującej w 2021 roku do Bundestagu Annaleny Baerbock, dziś federalnej minister spraw zagranicznych.

Felietony Marcina Kędryny:

Wywiady Marcina Kędryny:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska