Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawna Zielona Góra oczyma pionierów. Miasto było pełne zieleni i życzliwych ludzi - wspominają pierwsi polscy mieszkańcy [ZDJĘCIA, WIDEO]

Natalia Dyjas-Szatkowska
Natalia Dyjas-Szatkowska
14 lutego 2019. Zielona Góra. Obchody Dnia Pioniera Zielonej Góry
14 lutego 2019. Zielona Góra. Obchody Dnia Pioniera Zielonej Góry Natalia Dyjas
14 lutego to ważna data dla Pionierów Zielonej Góry. Nie tylko jest to właśnie ich dzień, prawdziwe święto. Ale i rocznica powołania Stowarzyszenia Pionierów Zielonej Góry. W tym roku mija 28 lat, odkąd pierwsi mieszkańcy powojennej Zielonej Góry postanowili się zjednoczyć i założyć wspólnie działającą grupę.

- To 14 lutego obchodzimy 28. rocznicę powstania Stowarzyszenia Pionierów Zielonej Góry - mówi jego prezes, Wanda Skorulska. - Pionierzy to nie tylko ci mieszkańcy, którzy są w szeregach stowarzyszenia. Ale chodzi też o tych pionierów, którzy już dawno odeszli. To oni stawiali pierwsze kroki w powojennej Zielonej Górze. A łatwo wtedy nie było. Choć Zielona Góra była ładnym, schludnym, małym miastem. Ale trzeba było wykonywać ciężką pracę.

Ludzie sobie pomagali

- Pamięta pan pierwsze miesiące w powojennej Zielonej Górze? - pytamy Leszka Nowaczyńskiego. A ten? Najpierw chwilę się uśmiecha w milczeniu, a dopiero potem zaczyna wspominać:

- Oj pamiętam, pamiętam - mówi z rozrzewnieniem. - Bratnia, przyjemna... w tych pierwszych powojennych miesiącach Zielona Góra nas po prostu przyjęła. - Bywało ciężko, to prawda, ale my potrafiliśmy się przyjaźnić, kochać. Cieszyliśmy się z byle czego. Ciężkie, ale miłe czasy. Bo wracaliśmy tu do siebie, do wspólnoty. Miło wspominam te chwile i tutaj już zostaję. Nadal mi się miasto podoba. Wszystko mam w zasięgu ręki, wszędzie jest blisko, żyje tu mnóstwo miłych ludzi.

To właśnie poczucie jakiejś niepisanej wspólnoty, ale i misji często podkreślają pierwsi powojenni mieszkańcy naszego miasta.

- Chociaż powojenną Zieloną Górę tworzyli ludzie z różnych części Polski, często bardzo odległych, to wszyscy byli dla siebie bardzo życzliwi - zauważa Włodzimierz Apenit.

Pierwsze powojenne miesiące nie były dla nowych mieszkańców sielanką. Wszystko trzeba było budować od zera. A mimo to we wspomnieniach jawi się jako niezwykłe miejsce na nowej mapie Polski...

Lata młodości

- Jestem pierwszym rocznikiem, który zaczynał edukację w szkole na ul. Bema - mówi Wacław Springer, który do Zielonej Góry przyjechał w 1946 roku. - To były lata mej młodości. Wtedy to jeszcze nie było województwo zielonogórskie, ale poznańskie. Było bardzo ciężko. Brakowało wszystkiego. Nie było sklepów, dopiero zaczynało się wszystko tworzyć. W mieście nadal mieszkało jeszcze trochę Niemców. Pamiętam puste domy na ul. Wrocławskiej. Pootwierane na oścież. Z szaf wszystko powyrzucane. Przecież oni niczego nie zabrali.

Barbara Raszka szczerze stwierdza, że pierwszych dni w powojennej Zielonej Górze nie pamięta. Kiedy przybyła z rodzicami do miasta, miała zaledwie cztery lata.

- Przybyliśmy tu w 1946 roku - wyjaśnia zielonogórzanka. - Przyjechałam z rodzicami z Niemiec, którzy byli tam na robotach. To była niewielka miejscowość. Pamiętam, że przed wjazdem do niej, na ul. Wrocławskiej, stały zasieki. I jeszcze lata po wojnie. Jaka jest różnica między tą dawną a obecną Zieloną Górą? Ludzie więcej się szanowali, byli dla siebie życzliwsi. Choć mieli niewiele, to naprawdę potrafili się bawić. Teraz mijają się bez słowa na ulicy.

Określeń na tę powojenną Zieloną Górę we wspomnieniach pionierów jest sporo.

- Mnie jawiła się jako... dzika - mówi Edward Łuciński. - Mało ludzi. Ale jedna rzecz mnie w niej zauroczyła. Dawniej aleja Niepodległości pełna była magnolii. Do dziś pamiętam ten widok, jak kwitły drzewa. I każdy starał się wspierać każdego. Byłem jeszcze świadkiem ostatnich wysiedleń. Pamiętam, jak właścicielka banku przy ul. Sikorskiego krzyczała: Hilfe...

A czasem niemieckie rodziny mieszkały z polskimi obok siebie

- Mieszkałem razem z Niemcami - mówi Józef Murzyński. - Moi rodzice mieszkali na piętrze, a na dole byli Niemcy - pani z synem. Potem się wyprowadzili. To już był chyba 1947 rok. Zgodnie ze sobą żyliśmy. A w latach 70. ten chłopak przyjechał odwiedzić nas na osiedlu. I moja mama go rozpoznała natychmiast. Mimo, że dawni gospodarze opuszczali swój dom, to moi rodzice nie doświadczyli od nich żadnych przykrości. Takie to były czasy. I tak to wyglądało.

Obchody Dnia Pioniera jak co roku były bardzo huczne. Nie zabrakło mszy świętej w konkatedrze, uroczystości przy grobie księdza Michalskiego, przy ratuszu oraz w Palmiarni. Obecnie w Stowarzyszeniu Pionierów Zielonej Góry zrzeszonych jest 157 osób.

ZOBACZ TEŻ: Powrót Zielonej Góry do Macierzy, czyli wielkie święto naszych Pionierów [ZDJĘCIA, WIDEO]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska