Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dekada niejasności wokół Dozametu

Michał Iwanowski
Prezes nowosolskiego sądu Andrzej Bogucki po zapoznaniu się z aktami jest przekonany, że zapadł sprawiedliwy wyrok. Oceni to jednak Sąd Apelacyjny w Poznaniu.
Prezes nowosolskiego sądu Andrzej Bogucki po zapoznaniu się z aktami jest przekonany, że zapadł sprawiedliwy wyrok. Oceni to jednak Sąd Apelacyjny w Poznaniu. fot. Paweł Janczaruk
Były syndyk Dozametu dostał niedawno rok więzienia w zawieszeniu. On sam twierdzi, że wyrok jest zbyt surowy, a prokurator - że zbyt łagodny. I obaj odwołali się od wyroku.

W latach 90. Dozamet był sztandarową zakładem w mieście. Jednak w kwietniu 1999 r. stracił płynność finansową, a miesiąc później sąd ogłosił jego upadłość. Do firmy wkroczył syndyk Wiesław K. Wkrótce syndykiem zajęła się prokuratura, która zarzuciła mu, że poprzez nadużycie uprawnień wyrządził zakładowi wielomilionowe szkody.

Mało kto pamięta dziś, że na przełomie wieków, w sylwestra 1999 - 2000 wiele banków obawiało się skutków tzw. wyzerowania daty. A to właśnie wtedy syndyk miał zawrzeć niekorzystną dla przedsiębiorstwa umowę sprzedaży Dozametu nowosolskiej firmie Metalex. Niekorzystną, bo za 3 mln zł, podczas gdy - zdaniem oskarżyciela - wartość firmy była wielokrotnie wyższa.

Poszło m.in. o 500 tys. zł wadium, wpłacone tylko przez Metalex, choć kupnem Dozametu interesowało się więcej firm (z Katowic, Warszawy i Szczecina). Termin zapłaty za przedsiębiorstwo upłynął z końcem 1999 r. Metalex jednak nie zapłacił. Wówczas syndyk przedłużył bez zgody sędziego-komisarza termin zapłaty. A powinien zatrzymać wadium i rozpisać nowy przetarg.

Groziło mu 10 lat

Zwłoka w płatności wyniosła kilka dni, a problem ponoć powstał właśnie wskutek przełomu wieków. Banki obawiały się wówczas jak zadziałają systemy komputerowe i bywało, że operacje bankowe miały opóźnienia.

Nowosolski sąd podzielił zdanie prokuratury i uznał Wiesława K. za winnego. Niedawno, po wielu latach procesu (akt oskarżenia trafił do sądu w 2003 r.!) skazał go na rok więzienia w zawieszeniu.

W myśl kodeksu karnego groziło mu nawet 10 lat. Jednak syndyk, który konsekwentnie nie przyznawał się do winy, właśnie złożył apelację. Utrzymuje, że cena 3 mln zł była wynikiem drugiego przetargu, gdyż pierwszy z ceną wywoławczą 28 mln zł nie dał efektu.

Temida nierychliwa

Jego zdaniem więcej nie można było za Dozamet dostać.
Tymczasem apelację złożył też autor aktu oskarżenia prokurator Piotr Baczyński. - Uważam wymiar kary za rażąco niski - mówi.

- Skala szkód poniesionych przez przedsiębiorstwo była na tyle duża, że rok więzienia w zawieszeniu to kara niewspółmierna do zarzucanych czynów.
Wygląda więc na to, że prawomocny wyrok w tej sprawie może zbiec się z dziesiątą rocznicą popełnienia przez syndyka tych czynów. Cóż... Temida nierychliwa. Byleby tylko znów nie okazało się, że data spowoduje brzemienne w skutkach zamieszanie w papierach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska