Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Deklamacja sepleniących

Andrzej Flügel 683248806 [email protected]
Nasza gazeta wybiera najlepszych samorządowców. Fajna zabawa i nawet zakładając, że kilka sms-ów może wysłać szwagier, sąsiad, włażący wiadomo gdzie, podwładny, albo w chwili desperacji, sam zainteresowany, pokazuje jaką popularnością cieszy się lokalna władza.

Sam z przyjemnością zagłosowałem na ,,nie" w przypadku pewnego urzędnika, którego uważam za jedną z większych pomyłek w naszym regionie. Przeglądając listę kandydatów zauważyłem kilku dla których ważny jest sport. Pomagają, walczą o budowę hal i boisk są obecni na meczach, a kluby zawsze mogą liczyć, że gdzieś znajdą jakieś zaskórniaki żeby im pomóc.

Po prostu sport traktują bardzo poważnie. Myślę tu choćby o starostach polkowickim i wolsztyńskim, burmistrzu Świebodzina, Witnicy czy Czerwieńska. Z drugiej strony na obszernej liście znalazłem też takiego, który kiedy trzeba było pomóc twierdził, że nie będzie się zajmować futbolem, kiedy ma problem z drogami. Dziś nie ani porządnych dróg ani solidnego klubu. Tak więc głosując patrzmy też jak nasi samorządowcy traktują sport. Czy jedynie wyprężają klatę, kiedy ktoś odniesie sukces i wygłaszają drętwe mowy, a na stadionie bywają tylko i wyłącznie wtedy gdy trzeba przeciąć wstęgę, czy uczestniczyć w zakrapianym bankieciku.

Koniec leniuchowania. W ubiegłą sobotę wystartowali pierwszoligowcy, a pojutrze wszyscy pozostali. Z jednej strony cieszę się, bo wreszcie zobaczę na żywo piłeczkę, a z drugiej ciągle mam wątpliwości jak oni zagrają na zmrożonych płytach i jak owe murawy będą wyglądać po meczach. A tu prognozy zapowiadają w sobotę opady śniegu...

O Legii nawet nie wspomnę. Załamka. Dramat w dwóch aktach, balet kulawych tancerzy, koncert na piłę, durszlak i zamrażarkę, aria zachrypionych śpiewaków, zbiór poezji grafomanów, deklamacja sepleniących, opowiadanie jąkały. Niedosmażony kotlet, ciepła wódeczka, przesolona zupa. Wizyta cioci Jadzi, marudzenie teściowej, nieświeży oddech szwagra, ryczący po nocy sąsiad. Polujący z suszarką policjant, niegrzeczny kanar, wezwanie z urzędu skarbowego. Po prostu.

Prezes Kaczyński mówi, że nie wyobraża sobie żeby za 10 lat plaże Tunezji i Egiptu nie roiły się od Polaków. Nigdy nie przypuszczałem, że będę w kiedykolwiek w czymkolwiek popierał prezesa PiS-u. Dotąd jedyny nasz styczny punkt to miłość do kotów. A tu proszę. Afrykańskie plaże pełne Polaków. To jest to! Już słyszę miło brzmiące okrzyki w oliwkowych gajach,, Józek, k....a, gdzie jesteś", ,, Jolka, nie pier....", sykniecia otwieranych puszek, brzękanie flaszek. Ale będzie miło. Tylko nie wiem co na to Egipcjanie i Tunezyjczycy. Ale co nas to obchodzi?

My też znosimy wycieczki wiecznie ryczących niemieckich emerytów i jakoś dajemy radę. A więc, panie prezesie: najpierw chcę do Egiptu, następnego lata do Tunezji, a potem się zobaczy. Czekam teraz na turystyczne propozycje partii rządzącej. Skoro opozycja proponuje północną Afrykę, to może oni Amerykę Południową albo Biegu Północny?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska