Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Derby "GL" w finale? Czemu nie

Konrad Kaptur 0 509 374 135 [email protected]
Gdy "pomarańczowe“ grają z akademiczkami z Gorzowa takie obrazki to norma. Amisha Carter próbuje wyrwać piłkę Justynie Żurowskiej.
Gdy "pomarańczowe“ grają z akademiczkami z Gorzowa takie obrazki to norma. Amisha Carter próbuje wyrwać piłkę Justynie Żurowskiej. fot. Konrad Kaptur
W ekstraklasowych derbach "GL" było wszystko, co kochają kibice. Piękne akcje, walka do upadłego, niesamowite przechwyty, bloki i emocje po ostatnią syrenę.

- Właśnie za taką grę kochamy nasze zawodniczki- mówili fani zarówno jednej, jak i drugiej drużyny.

- Mecze między naszym zespołem, a CCC to spotkania, w których do walki na całego nie trzeba mobilizować nikogo. Wola wygranej jest tak wielka, że dziewczyny zawsze dają z siebie wszystko, niezależnie od okoliczności - mówili fani z Gorzowa.

- My z Gorzowem gramy na więcej niż sto procent. Między naszymi zespołami od lat jest zdrowa, sportowa rywalizacja. Można zaryzykować stwierdzenie, że spośród wszystkich ekip ekstraklasy pokonanie gorzowianek ma dla nas znaczenie największe - zaznacza Ryszard Flisiewicz, wieloletni kibic CCC.

Atmosferę wydarzenia niezwykłego dało się wyczuć w hali w Polkowicach na długo przed pierwszą syreną. Grupki kibiców wypełniały widownię w oczekiwaniu na obejrzenie niezwykłego widowiska. I nie zawiodły się.

Bez centra poszło sprawnie

Polkowiczanki wyszły na parkiet bez DeMyi Walker, która ma problemy zdrowotne i nie wiadomo jaka będzie jej przyszłość w CCC. Zapytany o to na pomeczowej konferencji prasowej trener Koziorowicz odpowiedział, że sprawa centra zza Oceanu wyjaśni się w najbliższych dniach.

Na pozycji środkowej gorzowianki miały więc olbrzymią przewagę, bo koszykarki równie wysokiej jak Lindsay Taylor w ekipie CCC nie ma. Wydawało się, że akademiczki bez większych problemów wygrają walkę na desce. Polkowiczanki udowodniły jednak, że nie przewagę wzrostu można łatwo zniwelować wola walki oraz umiejętnym ustawianiem się pod koszami. Niższe o 20 centymetrów rodaczki Taylor z Polkowic Jillian Robbins oraz Amisha Carter bez problemu ogrywały gorzowską wieżę, wielokrotnie wyrywając jej piłkę z rąk po kilka razy z rzędu.

Zwłaszcza Carter, która zagrała, pomimo osłabienia spowodowanego wcześniejszym zatruciem pokarmowym imponowała na deskach. Amerykanka wybijała się w górę z takim impetem, jakby przedmiotem walki był najcenniejszy ze skarbów, a nie piłka do koszykówki. Przewaga na tablicach w zestawieniu z umiejętnym odcinaniem Taylor od podań poprzez wypychanie je za strefę podkoszową sprawiało, że gorzowianki miały olbrzymie problemy z kończeniem akcji, zwłaszcza w pierwszej połowie.

Alternatywą dla zdobywania punktów spod kosza były rzuty z dystansu, w których brylowała Katarina Zohnova. Czeszka trafiała zarówno za dwa jak i za trzy punkty i to głównie dzięki niej oraz Justynie Żurowskiej akademiczki były cały czas blisko "pomarańczowych".

Robbins show

CCC zagrało w sobotę jeden ze swoich lepszych, jeśli nie najlepszy mecz w sezonie. I choć na pochwałę zasługuje cały zespół, to szczególne słowa uznania należą się wspomnianej Carter, a także Agacie Gajdzie, która niczym wytrawny generał rozkazy, rozdzielała piłki pomiędzy swoje koleżanki. Na największe zaś peany zasłużyła Jillian Robbins, której wychodziło absolutnie wszystko.

Polkowiczanki spisały się w sobotę wyśmienicie, a mimo tego akademiczki były bliskie zwycięstwa. To świadczy o olbrzymiej sile tkwiącej w ekipie z Gorzowa. Sile, która może zaprowadzić dziewczyny trenera Maciejewskiego na sam szczyt. Nie mielibyśmy nic przeciwko, by w walce o ów szczyt rywalem akademiczek były polkowiczanki. Derby "GL" w finale ekstraklasy to by dopiero było wydarzenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska