Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Derby po przerwie

Janusz Dobrzyński
W powietrznym pojedynku główkowym Piotr Gajewski (z lewej) z GKP i Jakub Jasiński z Pogoni
W powietrznym pojedynku główkowym Piotr Gajewski (z lewej) z GKP i Jakub Jasiński z Pogoni fot. Paweł Siarkiewicz
Trzecioligowe derby lubuskie Gorzowskiego Klubu Piłkarskiego z Pogonią Świebodzin, zaskoczyły kibiców na stadionie przy ul. Olimpijskiej.

Wzbudziły też niejakie wątpliwości.

Mecze sąsiadów zza miedzy mają zwykle zwiększony ładunek emocji. W sobotę w Gorzowie nie było jednak tego widać, zwłaszcza przed przerwą. Przegrana miejscowych 1:2 wywołała więc różne komentarze. - Przykro było patrzeć na to, co graliśmy przed przerwą - ocenił trener GKP Mariusz Kuras. - Taki mecz przed własną publicznością nie może się powtórzyć. Trzeba ,,orać'', grać, zostawić na boisku zdrowie. Tego, niestety, zabrakło. W drugiej części gry próbowaliśmy zmienić wynik, ale się nie udało. Ta porażka bardzo boli.

Ekiert zmęczył rywali
W innym nastroju był Sylwester Buczyński, prowadzący wraz z Mieczysławem Sobczakiem zespół Pogoni. - Z meczu na mecz zdobywamy większe doświadczenie, bo przecież zimą zmieniło się w kadrze 12 zawodników! Lecz nadal nie jest to zespół w pełnym znaczeniu tego słowa, więc trzeba pracować od podstaw. Wywozimy jednak z Gorzowa trzy cenne punkty, bo pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Zagęściliśmy środek pola, a Mariusz Ekiert pełnił rolę wysuniętego napastnika. Przy rosłych obrońcach GKP miał bardzo ciężkie zadanie, ale się z niego wywiązał, bo zmęczył ich, a w najważniejszym momencie nie było ich tam, gdzie mieli być i strzeliliśmy dwa gole.

Zawinił sędzia czy obrońcy?

Wiele kontrowersji wzbudził wyrównujący gol, poprzedzony bezpardonowym atakiem Mariusza Ekierta na bramkarza GKP Dawida Dłoniaka. - Po interwencji upadłem na ziemię i przez moment byłem jakby poza grą - tłumaczył później Dłoniak. Lecz na uwagę, że pasywnie zachowali się obrońcy, dając możność Łukaszowi Kołodyńskiemu główkować z metra, bramkarz uciął krótko: - Nie mnie to oceniać...

- Uważam, że był ewidentny faul na Dawidzie, bo przecież w polu bramkowym bramkarz jest nietykalny - dodał pomocnik GKP Krystian Weres. - Łapiąc piłkę, został potrącony przez napastnika gości i z tego padła bramka. Ta sytuacja zaważyła na wyniku całego meczu, bo sądzę, że gdyby sędzia odgwizdał rzut wolny, byśmy wygrali to spotkanie.

- Być może sędzia się w tym momencie pomylił i puścił tę sytuację, ale nie będę podważał jego decyzji - odparł z kolei Ekiert. - Ważne, że strzeliliśmy bramkę i jestem z tego bardzo zadowolony.

- Mamy teraz o wiele silniejszy zespół niż jesienią - dodał kapitan gości Tomasz Iwanowski. - Są jeszcze trzy mecze, więc jeśli je wygramy, to przy korzystnym układzie możemy się jeszcze utrzymać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska