Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Determinacja - tego trochę zabrakło AZS AJP Gorzów z AZS UMCS Lublin

Alan Rogalski
Alan Rogalski
Ariel Atkins (w środku) jak tylko mogła, to była odcinana od podań.
Ariel Atkins (w środku) jak tylko mogła, to była odcinana od podań. Łukasz Kaczanowski
Wydawało się, że na papierze InvestInTheWest Enea Gorzów ma mocniejszy skład niż Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin, ale w niedzielę w 15. kolejce Energi Basket Ligi Kobiet silniejsze były lublinianki 89:81.

Porównajmy obie ekipy. Na pozycji rozgrywającej Amerykanka Brianna Kiesel była lepsza od rodaczki Sharnee Zoll-Norman, zwłaszcza pod względem liczby zdobytych punktów. Ta pierwsza miała ich aż 32, przy 57-procentowej skuteczności z gry, a ta druga jedynie siedem, przy 28 proc. celności oddanych rzutów. Z takich a nie innych statystyk nasza jedynka z USA w pełni zdawała sobie sprawę. – Spodziewaliśmy się trudnej przeprawy w Lublinie. Pszczółki zawsze u siebie grają bardzo dobrze. Często niewiele im brakowało do zwycięstwa i wiedzieliśmy, że w końcu muszą wygrać. Padło, że wygrały z nami. Musimy grać mocniej, przede wszystkim w obronie. Oddawać więcej rzutów, szczególnie ja. To dopiero początek rundy rewanżowej i musimy być dalej drużyną, jeśli chcemy walczyć o play-offy – powiedział Zoll-Norman. Jej dwanaście asyst na nic się zdało.

Na dwójce zagrała Dorota Mistygacz z jednej strony i Katarzyna Dźwigalska z drugiej. Obydwie nie były wiodącymi postaciami, chociaż od bardzo doświadczonej kapitan AZS AJP należałoby wymagać trochę więcej niż asysta i przechwyt przez osiem minut. Jednak Dźwigalska od początku rozgrywek, do których powróciła po narodzinach dziecka, jest dość daleko od optymalnej dyspozycji.
Ostatnio formę ustabilizowała amerykańska niska skrzydłowa Ariel Atkins, zdobywczyni 24 pkt., przy 41 procentach. Julia Adamowicz rzuciła mniej punktów, bo 14, ale prezentowała się bardzo dobrze. Z pewnością znacznie lepiej niż każda z polskich zawodniczek w gorzowskim klubie.

Czwórka to Magdalena Szajtauer i Maria Papowa. W tym przypadku znacznie więcej punktów miała ta druga, bo 13, ale tego można było przypuszczać. Z drugiej strony od Białorusinki można była chyba jeszcze więcej, bowiem Atkins była w niedzielę w Lublinie bez wsparcia.

Takiej pomocy nie udzieliła jej belgijska środkowa Kyara Linskens, która sprawia wrażenie nieobecnej. Przez co ze zdobywczynią 17 „oczek” Sheniqua Greene musiała walczyć Agnieszka Fikiel. I to niestety z powodzeniem.

Z rezerwowych najlepiej nie pierwszy raz pokazała się Laura Juskaite, bo Daria Stelmach, a zwłaszcza, też nie pierwszy raz, Julia Rytsikawa, niczego nie pokazały. Bardzo nierówno grała i Annamaria Prezelj. Takich wahań nie miała ani Kataryna Rymarenko, ani Dajana Butulija. – Z całą pewnością ta wygrana wpłynie pozytywnie na atmosferę w zespole. Zrealizowałyśmy na parkiecie przedmeczowe założenia. Każdy wiedział, co miał robić. To sprawiło, że odniosłyśmy zwycięstwo – mówiła massmediom serbska rzucająca.

A co powiedzieli obydwaj trenerzy? – Lubliniankom trzeba pogratulować bardzo dobrej dyspozycji. Sam przestrzegałem przed tą drużyną. Ten zespół pozbierał się po wszystkich perturbacjach. Ma w składzie kilka indywidualności. Gospodarze zagrali bardzo dobre spotkanie. My graliśmy falami, ale tak naprawdę końcówka była pod kontrolą miejscowych. To był zespół bardziej zdeterminowany od naszej drużyny. Po porażce PGE MMK Siedlce Pszczółka Polski Cukier poczuła, że może odskoczyć w tabeli od siedlczanek, w walce o pierwszą ósemkę. Dla niej pierwsza runda nie była udana w wykonaniu AZS UMCS, ale teraz, gdy wszystkie zawodniczki wróciły do treningu, to z całą pewnością będzie bardzo groźny dla każdego na swoim boisku – stwierdził prowadzący gorzowianki.

A co na to szkoleniowiec Pszczółki? – Nie patrzeliśmy na siedlczanki, bo sami sobie chcieliśmy udowodnić, że możemy wygrać z taką dobrą drużyną, jaką jest AZS AJP Gorzów. Pierwsza runda rzeczywiście była dla nas bardzo niekorzystna, z różnych względów. Liczę, że teraz w pełnym składzie jesteśmy w stanie być w grupie drużyn wyżej notowanych niż niżej. Na pewno zwycięstwo w tym spotkaniu pozwoli nam uwierzyć w ten cel, dlatego bardzo cieszymy się z tych dwóch punktów. Cieszy mnie też fakt, że w trudnym momencie w drugiej kwarcie, kiedy przegrywaliśmy kilkoma punktami, dziewczyny dalej walczyły, nie poddały się, przez co wróciliśmy do gry – przyznał Wojciech Szawarski.

Zobacz: Witamina D ma u sportowców olbrzymie znaczenie. Sprawdź, dlaczego warto ją przyjmować

Źródło:Agencja TVN

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska