Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla starszych schody w Ośnie jak dla zdrowych Himalaje

Beata Bielecka
Żeby dostać się do przychodni najpierw trzeba pokonać te schody. Do lekarza prowadzą kolejne. W sumie jest ich 40.
Żeby dostać się do przychodni najpierw trzeba pokonać te schody. Do lekarza prowadzą kolejne. W sumie jest ich 40. Czytelniczka
Żeby dostać się do lekarza osoby niepełnosprawne mają dwa wyjścia: albo wejść samemu na piętro, albo czekać na pielęgniarkę, która obsłuży platformę do przewozu chorych. Tyle, że czasami trudno się kogoś doczekać.

Przekonała się o tym niedawno Maria Oleszczuk z Połęcka, która przywiozła do lekarza 83-letniego tatę. - Ma problemy z niedotlenieniem, migotaniem przedsionków, nadciśnieniem i nadwagę. To wszystko powoduje, że ciężko mu chodzić po schodach - mówi. Od lekarki usłyszała jednak wcześniej, że jeśli ma nadal przypisywać leki jej ojcu, musi go przywieźć na kontrolne badanie krwi i EKG.

- Przed każdą wizytą u pani doktor bronię się rękoma i nogami z uwagi na to, że wejście na górę (gabinet mieści się na piętrze) jest dla mnie strasznym wysiłkiem i kończy się atakiem duszności. Córka zapewniła mnie jednak, że tym razem pojedziemy windą, którą zainstalowano niedawno w przychodni - wspomina mężczyzna.

Zobacz też: Nowe oferty pracy z woj. lubuskiego. Sprawdź!

Na miejscu okazało się, że platforma do przewozu osób niepełnosprawnych rzeczywiście jest, ale zamknięta na cztery spusty. Z informacji przyklejonej na niej wynikało, że pacjenci muszą dzwonić domofonem po kogoś z personelu, bo samemu z platformy korzystać nie mogą. - Dzwoniliśmy kilkukrotnie, ale żadnej reakcji nie było - żali się M. Oleszczuk. Poszli więc z ojcem pieszo. Czuł się fatalnie i musiała po chwili wyprowadzić go na powietrze, żeby nie zemdlał. - Powiedział mi, że więcej do lekarza nie pójdzie - wspomina.

Zdenerwowana udała się do urzędu miasta. Tam dowiedziała się od sekretarz gminy, że platformę powinny obsługiwać pielęgniarki. - Przecież one mają urwanie głowy, bo muszą rejestrować pacjentów, robić badania i czasami nie wiedzą jak się nazywają - mówi pani Maria. Uważa, że skoro gmina wydała pieniądze na platformę to powinna też zadbać o to, żeby można z niej było korzystać.

- Przychodnię dzierżawimy lekarzom rodzinnym, którzy zatrudniają wieloosobowe załogi. To pracownicy tych poradni mają obsługiwać platformę i jest to standardowe postępowanie w przypadku takich urządzeń - komentuje burmistrz Stanisław Kozłowski.

Pan Henryk o swoim problemie poinformował dyrektora wydziału zdrowia Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego. Ten odesłał jego skargę do Narodowego Funduszu Zdrowia. - Wczoraj przyszła odpowiedź, że sprawę oddają lekarce rodzinnej, u której leczy się tato - mówi pani Maria.

Tą lekarką jest Małgorzata Jodlińska-Puziuk. - Mam trzy pielęgniarki i na więcej mnie nie stać - komentuje to, że pacjent czekał na osobę, która obsłuży windę. Jej zdaniem takie sytuacje mogą się niekiedy zdarzać, gdy pielęgniarka w danym momencie będzie w gabinecie zabiegowym lub będzie wypisywała zwolnienie.
- To nie jest rozwiązanie - uważa pani Maria. - Skoro jest platforma powinna być zawsze dostępna, bo inaczej znów chorzy będą musieli pokonywać te schody. A jest ich 40 - obliczyła. - Problem nie dotyczy zresztą tylko lekarza rodzinnego, który przyjmuje na pierwszym piętrze. Jeszcze wyżej znajduje się poradnia K. Dla kobiet w ciąży to nie lada wyzwanie, żeby się tam dostać - mówi. Lada chwila w budynku zacznie też działać rehabilitacja więc pacjentów korzystających z platformy będzie dużo więcej.
- Może by lekarze zatrudnili wspólnie woźnego, który by obsługiwał tę windę - zastanawia się pani Maria.

Swietłana Winnicka, lekarka rodzinna, która też pracuje w tej przychodni jest zdania, że jeśli już, woźnego powinna zatrudnić gmina. - Bo to ona zrobiła platformę - tłumaczy.
M. Oleszczuk dziwi, że w gminnym budynku gabinety lekarskie zlokalizowano na piętrach, podczas gdy na parterze znajduje się prywatna restauracja i biblioteka. - Ten parter też jest na wysokości blisko 3 metrów - odpowiada burmistrz i dodaje, że takie rozwiązanie przyjęto kilkanaście lat temu i "trudno by dziś było robić przemeblowanie".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska