Do czterech razy sztuka! Koszykarze Enei Zastalu BC Zielona Góra wygrali po raz pierwszy w sezonie. Twarde Pierniki Toruń bez szans

• Kwarty: 22:24, 11:31, 21:14, 18:20.
• Twarde Pierniki: Burns 12 (4x3), Brunk 12, Cel 9 (1x3), Diduszko 8 (2x3), Burk 0 oraz Kenić 19 (3x3), Gordon 7, Griszczuk 3 (1x3), Janczak 2, Tomaszewski 0.
• Enea Zastal BC: Kutlesić 16 (1x3), Żołnierewicz 15 (3x3), Hadzibegović 12 (7 zb.), Zecević 11 (1x3), Brewton 9 (1x3) oraz Kowalczyk 11 (2x3), S. Wójcik 11, J. Wójcik 2, Alford 2, Trubacz 0, Kunc 0, Góreńczyk 0.

- Potrzebujemy tego zwycięstwa, bardzo chcemy wygrać. Nie widzimy innej możliwości niż nasze zwycięstwo. Cały czas się budujemy, ale wygrane w lidze trzeba łapać – to słowa kapitana Enei Zastalu BC Zielona Góra Przemysława Żołnierewicza przed spotkaniem w Grodzie Kopernika. Oczekiwania „Żołnierza” i jego kolegów zostały spełnione w stu procentach. Zastal wygrał pewnie i zdecydowanie pokazując w Toruniu niezły basket. A torunianie? Twarde Pierniki były tylko w nazwie. W czwartkowy wieczór okazały się bardzo miękkie. Ale po kolei.

Była 15 minuta meczu. Trafił Kacper Gordon zmniejszając prowadzenie zielonogórzan do dwóch punktów. Było wówczas 35:33 dla gości. Wcześniej, przez półtorej kwarty, grano „kosz za kosz”. Przewagę minimalną mieli zielonogórzanie, którzy po pierwszej kwarcie prowadzili nieznacznie - 24:22. Ostatnie pięć minut pierwszej połowy wstrząsnęły koszykarskim Toruniem. Twarde Pierniki po prostu nie istniały. Gospodarze nie mogli się przebić przez konsekwentną obronę gości. Inna sprawa, że torunianom przestały wpadać „trójki”. A Zastal? Grał jak „z nut”, szybko powiększając przewagę. Ten fragment gry zakończył się – uwaga – wygarną „biało-zielonych” aż 20:0! Do przerwy zatem podopieczni trenera Olivera Vidina prowadzili 55:33! Takiego nokautu nikt się nie spodziewał, ale przed koszykarzami była jeszcze druga połowa.

Po zmianie stron już na samym początku zielonogórzanie powiększyli przewagę do niebotycznych rozmiarów. Po efektownych wsadzie Alena Hadzibegovica w 23 min zastalowcy odjechali na 26-punktowe prowadzenie (62:36). Zapowiadał się pogrom. Torunianie jednak przebudzili się. Nie mając niczego do stracenia próbowali zniwelować przewagę zielonogórskiej drużyny. Końcówka trzeciej odsłony była dobra w wykonaniu Twardych Pierników. Po „trójkach” Aleksandra Griszczuka i Stefana Kenića gospodarze zmniejszyli straty do 15 punktów (było 54:69 po 30 minutach). W czwartej kwarcie torunianie zbliżyli się nawet na 13 punktów (56:69 w 32 min), ale to było wszystko, na co było ich stać tego dnia. Zastal na więcej nie pozwolił. Wreszcie, w ostatniej kwarcie zielonogórzanie zagrali mądrze taktycznie i dowieźli prowadzenie do końcowej syreny notując pierwsze w tym sezonie zwycięstwo w Energa Basket Lidze.

Warto wspomnieć o debiucie w zielonogórskiej drużynie Amerykanina Bryce’a Alforda. 27-letni koszykarz przebywał na boisku przez 14 minut. Zdobył w tym czasie dwa punkty, zanotował także dwie asysty. Amerykanin ma zastąpić Glenna Coseya, który w Zastalu już na pewno nie zagra.

– Glenn był pierwszym rozgrywającym, miał być liderem. Teraz każdy z nas musi wziąć więcej na siebie – mówił Przemysław Żołnierowicz, pytany przed meczem o to, czy strata Coseya może się odbić negatywnie na formie jego kolegów. Sam „Żołnierz” w Toruniu błyszczał. 15 punktów, 5 zbiórek, 3 przechwyty – takie statystyki mogą tylko cieszyć. Satysfakcjonuje również forma strzelecka Dusana Kutlesića. Serb zdobył 16 punktów, będąc najskuteczniejszym graczem w zespole Olivera Vidina. Czy to będzie lider drużyny, którego szuka nie tylko trener, ale i kibice? Czas pokaże. To jednak wciąż dopiero początek sezonu, ale zwycięstwo w Toruniu ma swoją wartość. Pamiętajmy jednak, że zespół Twardych Pierników do potentatów ligi w tym sezonie nie będzie należał. Torunianie po porażce z Zastalem wciąż pozostają bez wygranej w lidze. Dla Zastalu było to pierwsze zwycięstwo. Czekamy na następne.