Dzień zaczął się w fosie około godz. 10.00. Na głogowian, poza podróżnikiem, czekali także Krzysztof Petek - autor książek przygodowo-sensacyjnych dla młodzieży oraz Krzysztof Kwiatkowski - jeden z czołowych surwiwalowców w Polsce, autor książek związanych z funkcjonowaniem szkół przetrwania.
Każdy mógł spróbować zjechania na linach do fosy. Jako pierwsza pojechała dyr. biblioteki miejskiej Izabela Owczarek. - To bardzo przyjemne - powiedziała. - Polecam wszystkim.
Były także pokazy walki Wing Tsun Kung Fu w wykonaniu Andrzeja Kominka i jego uczniów. To wyjątkowa metoda stworzona do walki z silniejszym i większym przeciwnikiem. Styl zawiera proste, ale skuteczne techniki, i jako sztuka walki jest łatwy do opanowania - działa niezależnie od wzrostu lub siły fizycznej. - Nie polecam nikomu walki z innymi - mówił A. Kominek. - Sam także nie szukam powodów do bójek. Zazwyczaj zalecam ucieczkę, tym bardziej, gdy ktoś ma nóż w ręce. Ja stosuję przede wszystkim rozmowę z agresorem. To najlepszy sposób na załagodzenie konfliktu.
Przedpołudnie w fosie było bardzo ciekawe. - Szkoda, że z zaproszenia do udziału w tej imprezie nie skorzystała ani jedna głogowska szkoła - powiedziała dyr. I. Owczarek. - Wszystkich serdecznie zapraszałam wiedząc, że to sobotnie przedpołudnie w fosie może być bardzo interesujące dla młodych ludzi. Widocznie nauczyciele uznali inaczej.
Kolejnym ciekawym elementem wizyty J. Pałkiewicza i jego przyjaciół było spotkanie z głogowianami w Miejskim Ośrodku Kultury. Wszyscy mówili o swoich pasjach. J. Pałkiewicz promował swoje książki, opowiadając o podróżach po świecie, a także szkole przetrwania.
Zapytaliśmy podróżnika o powody przyjazdu do Głogowa. - Muszę przyznać, że moje wyprawy po świecie są egoistyczne. Ale opisuję je w książkach nie dla siebie, a dla innych. Potrzebuję więc kontaktu z czytelnikiem. Taki wyjazd i bezpośrednie spotkania z ludźmi, to najlepszy sposób na kontakt a zarazem sposób na pozyskiwanie nowych czytelników. Podczas tego pobytu przeżyłem przyjemne chwile właśnie dzięki młodym czytelnikom, którzy przyjechali na spotkanie ze mną do Głogowa aż z Kluczborka. To harcerze, ich drużyna nosi moje imię. Byli w podróży całą noc, by się ze mną zobaczyć. To miłe. Byłem tym wręcz wzruszony.
Więcej na temat podróżnika, jego włoskiej żony i robiących interesy dzieciach przeczytasz w sobotnim wydaniu "GL".
(fot. Fot. Anna Białęcka)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?