Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do komendy trafił prosto z pałacu

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Karol Miarka, 29-letni policjant z Głogowa, który trenuje judo i pracował w BOR. Już sam jego wygląd wzbudza respekt.
Karol Miarka, 29-letni policjant z Głogowa, który trenuje judo i pracował w BOR. Już sam jego wygląd wzbudza respekt. Dorota Nyk
- Przez trzy lata pracowałem w pałacu prezydenckim, ochraniałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Odszedłem z tej pracy 10 dni przed katastrofą - opowiada sierżant Karol Miarka z wydziału prewencji głogowskiej komendy.

Karol Miarka pracuje w Głogowie od półtora roku. Jest policjantem tzw. pierwszego kontaktu, dyżuruje w patrolach interwencyjnych. - Jak gdzieś trzeba komuś pomóc, to właśnie mnie wysyłają - mówi. W drogę mu lepiej nie wchodzić, bo od 1994 roku trenuje dżudo i ma w tym sporcie wiele osiągnięć. - Jako nastolatek byłem lekko misiowaty, chciałem nad sobą popracować - wspomina tamte lata. - Brat mnie zaprowadził na treningi i zacząłem uprawiać sporty walki. Na początku trenowałem w UKS "Ósemka" w Nowej Soli, a potem w AZS AWF Warszawa.

Pochodzi z Bytomia Odrzańskiego, a na studia na Akademii Wychowania Fizycznego wyjechał do Warszawy. Tam był wtedy najmocniejszy klub judo w Polsce, trenował w nim m.in. Paweł Nastula. Właśnie w tamtych latach, w czasie studiów, miał największe osiągnięcia sportowe. Dwukrotnie startował w Mistrzostwach Europy juniorów - w 2000 r. na Cyprze a rok później w Budapeszcie. Na tych drugich zawodach zajął piąte miejsce.

Ma siedem medali z Mistrzostw Polski, w tym dwa złote. - Niestety, po skończeniu studiów doznałem kontuzji i musiałem odpuścić sport zawodniczy - opowiada. Wtedy postanowił wstąpić do Biura Ochrony Rządu. Z takimi umiejętnościami i wyglądem dostać się nie było trudno. Wysłał list motywacyjny, oddzwonili do niego, poszedł na rozmowę kwalifikacyjną - i dostał tę pracę.

Przez trzy lata pracował w pałacu prezydenckim, za rządów nieżyjącego już prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zabezpieczał otoczenie i wnętrze pałacu. Zabezpieczał także wyjazdy - raz był na szczycie wyszehradzkim, raz na szczycie ekonomicznym.

- Można powiedzieć, że znałem prezydenta, bo widywałem go bardzo często. Prawie codziennie mówiliśmy sobie "dzień dobry". Ale oczywiście kawy z nim nie piłem - mówi. 10 dni przed katastrofą smoleńską odszedł z tej pracy i przeszedł do policji w Głogowie. - Od 1 kwietnia byłem w nowej pracy, a 10 kwietnia koledzy z BOR do mnie zadzwonili, że naszych dziewięciu kolegów zginęło. Znałem wszystkich - mówi.

Razem z żoną, także bytomianką, postanowili wrócić na Ziemię Głogowską. To ich wybór ze względu na życie rodzinne. Mają ośmiomiesięczną córeczkę, a drugie dziecko właśnie jest w drodze. - W policji jest wiele możliwości, a poza tym jest nawet ciekawiej niż w BOR. Nie żałuję, że zrezygnowałem - mówi. - Nigdy nie musiałem wykorzystywać w pracy swoich umiejętności. Chyba już mój wygląd wzbudza respekt.

Ostatnio na Mistrzostwach Polski wszystkich służb mundurowych w judo zajął drugie miejsce w kategorii ponad 100 kilo. Przegrał tylko z kolegą policjantem z Gdańska. Myśli o tym, żeby kiedyś, w przyszłości, zająć się trenowaniem młodych judoków, bo ma do tego uprawnienia. Ale po pracy, hobbystycznie i dla własnej satysfakcji.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska