To z pozoru plan nie do wykonania. W Kostrzynie po tramwajach zostało praktycznie tylko mgliste wspomnienie, kilka zdjęć i niewielkich pamiątek rozsianych w różnych częściach miasta. - Ale kiedyś przecież tymi ulicami śmigały wagoniki. To ważna część historii. Warto by było przywrócić pamięć o komunikacji miejskiej - mówi Kamil Filipczuk, młody mieszkaniec miasta. To, że tramwaje "śmigały" najłatwiej zauważyć na ul. Sportowej. Tuż za przejazdem kolejowym poprowadzona jest brukowa droga. Można na niej zauważyć doskonale zachowany ślad po torowisku.
O sprowadzeniu do Kostrzyna choćby jednego wagonu, który przed wojną woził mieszkańców, mówi się już od kilku lat. - Szukaliśmy bardzo długo, ale nie mamy żadnych informacji, żeby te konkretne, z Kostrzyna, jeszcze gdzieś się zachowały - przyznaje Ryszard Skałba, dyrektor Muzeum Twierdzy. Tramwaju szukano w Niemczech. Bez skutku. Tuż po wojnie jeden wagon jeździł w Gorzowie. Prawdopodobnie później trafił do Łodzi, ale trop nagle się urywa.
Szukaliśmy bardzo długo, ale nie mamy żadnych informacji, żeby te konkretne, z Kostrzyna, jeszcze gdzieś się zachowały
Pojawiło się jednak światełko w tunelu. We Wrocławiu odnalazło się kilka wagoników niemal identycznych jak te, które kursowały po przedwojennym Küstrin. W marcu przedstawiciele muzeum mają pojechać i sprawdzić, czy jeden z nich uda się przywieźć do Kostrzyna. - Myślę, że to bardzo realny pomysł - mówi R. Skałba. Na ile realny okaże się dopiero po wizycie we Wrocławiu. Wtedy też ma się okazać, czy muzeum w ogóle stać na zakup takiego eksponatu. - Na pewno w naszej zajezdni stoją zabytkowe tramwaje. Opiekuje się nimi stowarzyszenie miłośników komunikacji miejskiej - przyznaje Agnieszka Korzeniowska z wrocławskiego MPK.
Plan jest ambitny. Na początek wagonik miałby stać na krótkim odcinku torów w Bramie Berlińskiej. Ale to nie wszystko. Z czasem muzeum chciałoby poprowadzić linię tramwajową od bramy do Hotelu Bastion. Oczywiście bez linii elektrycznej, której koszt byłby horrendalnie wysoki. Wagonik miałby być napędzany akumulatorowo. - To byłaby duża atrakcja. Zwiedzanie starego miasta można by zaczynać od przejażdżki tramwajem, wizycie w Bramie Berlińskiej i dopiero potem na zabytkowej starówce i tworzonym muzeum w bastionie Filip - wyjaśnia Ryszard Skałba.
Pamiątki po tramwajach cały czas można odnaleźć. Jedne z niewielu ocalałych znajdują się na elewacji dworca PKP, którego remont już trwa. Dyrekcja muzeum jest już po rozmowie z wykonawcą, którego uczulono, żeby elementy te zachować. To m. in. mocowania dawnej trakcji elektrycznej, która służyła linii poprowadzonej pod sam dworzec. - To naprawdę cenne relikty i szkoda by było, gdyby zostały zniszczone w czasie remontu - tłumaczy dyrektor.
Tramwaje to już kolejny pomysł muzeum na ożywienie ruchu turystycznego na dawnej starówce. Przypomnijmy, że poznańskie stowarzyszenie Perkun bada piwnice zburzonych kamienic na starym mieście. Jeśli wyniki badań będą pozytywne, w przyszłości muzeum chce tu urządzić piwniczny szlak turystyczny. Kolejna wizyta eksploratorów z Poznania już niebawem. W czasie ostatniej w jednej z piwnic znaleziono m. in. fragmenty działka przeciwlotniczego, broń z okresu drugiej wojny światowej i przedmioty codziennego użytku. Prawdopodobnie wzbogacą one tworzoną właśnie ekspozycję w bastionie Filip.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?