Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do światka tenisistów wcale go nie ciągnie

Krzysztof Zawicki
Janusz Kubot ma 50 lat, lubinianin, był m.in. piłkarzem Zagłębia Lubin i Chrobrego Głogów, obecnie jest trenerem głogowskiego zespołu.
Janusz Kubot ma 50 lat, lubinianin, był m.in. piłkarzem Zagłębia Lubin i Chrobrego Głogów, obecnie jest trenerem głogowskiego zespołu. Fot. Krzysztof Zawicki
Rozmowa z Januszem Kubotem ojcem najlepszego polskiego tenisisty Łukasza Kubota

- Jak to się stało, że pan, znany wcześniej piłkarz a teraz trener, wychował syna na tenisistę?
- W wieku siedmiu lat syn sąsiada zaciągnął Łukasza do szkółki tenisowej i tak się to wszystko zaczęło. Łukasz był uzdolniony ruchowo i szybko robił postępy. Już w wieku 10 lat zdobył nieoficjalne mistrzostwo Polski. W tym momencie nie było sensu pchać go do innej dyscypliny. Przełomowy w jego karierze był wyjazd w wieku 16 lat do Stanów Zjednoczonych. Spędził tam rok w akademii tenisowej w Teksasie. Dało mu to spojrzenie na zawodowy tenis. Później trafił do Austrii, trenował w Linzu i Wiedniu i tak już zostało.

- Współczesny tenis nie jest tanią dyscypliną i w dzisiejsze kariery mistrzów rodzice musieli sporo inwestować. Jak to było w przypadku pana rodziny?
- Nie było łatwo, a czasy wtedy były trudne. Wyjechałem do Niemiec z myślą o pracy. Grałem tam jeszcze w piłkę przez dwa lata. Dzięki temu Łukasz mógł się normalnie sportowo rozwijać. Powiem szczerze, że były strasznie duże wydatki. To też spowodowało, że po zakończeniu kariery nie mogłem wcześniej zająć się trenowaniem. Po prostu szedłem tam gdzie były pieniądze.

- Od paru lat Łukasz skutecznie zaznacza swoją obecność w tenisowym świecie. Czy teraz, kiedy jeździ na najważniejsze turnieje, odnosi sukcesy, budżet domowy został odciążony?
- To już jest poza nami. Syn żyje samodzielnie, zarabia na siebie.

- Towarzyszy pan nieraz Łukaszowi na zawodach?
- Rzadko. Rok temu byłem na Wimbledonie. Tam gdzie możemy i jest czas, to jesteśmy. Generalnie, to syn sam jeździ, bo my w tym czasie mamy inne sprawy zawodowe. Muszę jednak dodać, że oglądanie meczów z jego udziałem jest bardzo stresujące.

- Nie jest tajemnicą, że wielu rodziców tenisowych gwiazd zachowuje się wobec swoich dzieci apodyktycznie. Nieraz wręcz zmuszają je do gry, może nawet ponad ich siły. Pan też był takim ojcem?
- Z Łukaszem nie było żadnych problemów. On ma talent, choć może nie tak duży jak czołowi tenisiści, ale jest profesjonalistą, który cały czas pracował i pracuje nad sobą. On sam garnął się do sporu i nie trzeba było go zmuszać do treningów. Jako dziecko wstawał o szóstej rano i chodził ćwiczyć do jedynej w Lubinie hali. Sam się budził godzinę wcześniej, siadał na rower i jechał na trening. W wieku 12-13 lat na turnieje rozgrywane na Dolnym Śląsku także jeździł sam. Dlatego my w ogóle nie musieliśmy ingerować w jego zajęcia.

- Czy na turniejach miał pan kontakt z innymi tenisowymi rodzinami, jak choćby z rodzicami sióstr Radwańskich?
- Nie poznałem. Dla mnie to tenisowe towarzystwo jest czymś całkiem nowym i tak szczerze mówiąc, mnie do tego "światka" nie ciągnie. Przede wszystkim koncentruję się na piłce nożnej.

- Łukasz często przyjeżdża do domu?
- Bardzo rzadko.

- Czyli jest tęsknota...
- Oczywiście. Jak przyjeżdża, to jest prawdziwe wydarzenie. Od razu zjawiają się dziadkowie, babcie i inni członkowie rodziny. Wszyscy się z tego jego krótkiego pobytu cieszymy.

- Planuje pan w tym roku wyjechać na jakiś turniej syna?
- Raczej nie

- A na jaki wynik sportowy Łukasza liczy pan w tym roku?
- Nigdy tego jako rodzice nie zakładaliśmy. Dla nas najważniejsze jest to, że Łukasz jest wspaniałym człowiekiem. Dopiero później są kwestie sportowe. Cieszymy się z tego, że jest zdrowy, i że przyjeżdża do domu. Dla nas to czy wygra turniej czy odpadnie w pierwszej rundzie, nie ma znaczenia. Po prostu go kochamy.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska