Kiedyś w naszym kraju było tak, że byliśmy otwarci i życzliwi dla wszystkich cudzoziemców. Teraz tylko dla niektórych. Jedynie przed Amerykanami zawsze schylaliśmy czoło i tak zostało. W naszej pamięci kojarzą się pozytywnie. Od kilku dni witamy ich półoficjalnie, oficjalnie i centralnie.
W sobotę Żagań i premier Beata Szydło przywitają amerykańskich żołnierzy, a ci pochodzą z nie byle jakiej jednostki. Sto lat temu, w 1918 roku, byli we Francji, potem zdobywali Normandię, Niemcy, zaliczyli Wietnam, Afganistan, Irak – gdzie schwytali Husseina. Dziś są u nas i pozdrawiają Czytelników „Gazety Lubuskiej” (str. 10 i 11). Bratamy się z Amerykanami, ale, jak to my, pokazujemy światu, że braterskich uczuć dla siebie nie mamy. Polscy wybrańcy narodu toczą ze sobą wojnę, i to wszystko w naszym imieniu.
Od ponad czterech tygodni obrazki sejmowe zmieniają się niemal tak szybko, jak rozlokowanie wojsk amerykańskich w polskich miastach. Na przełomie roku autorytety (?) polityczne pokazały swoje nowe oblicze. Wymachujący sztandarami KOD został poniżony zagmatwaną przeszłością finansową swojego lidera Mateusza Kijowskiego. A uczestników marszów wszelakich pozostawił w poczuciu wykorzystania i w dużym zażenowaniu. Nic to. On nadal krzyczy do mikrofonu, stając na czele walczących o godność i prawdę, niepodległość. Kolejny lider – Ryszard Petru – i jego zastępczyni okłamali nie tylko swoich partyjnych kolegów, ale przede wszystkim pokazali, jak może wyglądać walka dzisiejszej opozycji.
Zastanawiające, czemu grupa mądrych, doświadczonych i nowocześnie myślących ludzi, siedząca w ciemnym sejmowym budynku, pozostawiła jednak na swoim czele człowieka, który ich ośmieszył, bawiąc się w tym samym czasie na słonecznych plażach. Oddanie i wierność wcale nie-zbyt godne podziwu. I znowu nic się nie stało. Pan Petru kroczy dalej, tym razem walcząc z Grzegorzem Schetyną, który najpierw chciał dialogu, potem nie chciał, a co będzie dalej, pokażą najbliższe dni.
A marszałek Kuchciński? Parlament przeżywa kryzys (w dużej mierze dzięki niemu), a on zniknął na dwa tygodnie i na pastwę dziennikarzy rzucił „Bogu ducha winnego” marszałka Senatu. Odważny sposób na rozwiązanie problemu. Teraz liderem numer jeden opozycji – jak pokazują badania – został Paweł Kukiz. Takie mamy autorytety polityczne, bo takie sobie wybraliśmy. A bitwa przed kamerami trwa. Pewnie Państwo zauważyli, że politycy mają krótką pamięć i szybko sobie wybaczają. Na szczęście wyborcy mają pamięć zdecydowanie lepszą.
A propos pamięci. W lutym 72 lata temu ukraińscy SS-mani w Hucie Pieniackiej (Tarnopol) zamordowali 1200 Polaków. Ocaleni z rzezi mieszkają u nas (str. 8). W miejscu mordu stanął pomnik – wielki krzyż i dwie tablice – upamiętniający spalonych żywcem ludzi. Prawie w rocznicę dramatu ktoś wysadził w powietrze krzyż i barwami band UPA zamalował nazwiska Polaków.
Czytaj również:Nadzieja potrzebna jak pieniądze...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?