- Można już mówić do pana - trenerze?
- Oficjalnie czy nie?
- Jak najbardziej oficjalnie...
- Tak to niekoniecznie, ale przyznam, że miło by było tak się tytułować.
- W takim razie przy tym pozostanę. Panie trenerze przygotowania w trakcie, wszystko idzie zgodnie z planem?
- Plan jest taki sam od dawna. Od czterech lat jak jestem w Zielonej Górze nic się pod tym względem nie zmieniło. Mamy przykłady bardzo dobrych wyników z ostatnich sezonów, więc nic rewolucyjnego nie wprowadzamy. Dlatego też mam nadzieję, że rezultat będzie podobny.
- Czy po połowie tego okresu ma pan jakieś przemyślenia o sile Falubazu?
- Na papierze mocni nie jesteśmy, ale też trzeba pamiętać, że nigdy nie byliśmy. Co mogę powiedzieć na temat siły? Jeszcze nie wiem. Wiem, że na pewno obowiązuje jakieś prawo serii. Z pozycji faworyta jedzie się ciężko, a niejako w tej roli jesteśmy przez niektórych obsadzani z racji tytułu mistrza Polski 2011.
- Niedawno wróciliście z Harrachova. Wszyscy grzecznie trenowali czy były jakieś przejawy niesubordynacji?
- Było bardzo dobrze i nie mogę na nikogo narzekać. Ale prawie zgubiliśmy toromistrza. Zjeżdżaliśmy na nartach i po którymś z kolei razie już do nas nie wrócił. Nie było go nigdzie, szukałem, nawet się martwiłem. A on w końcu się pojawił... ale dopiero wieczorem na kolację. Bez niego w sezonie na pewno byłoby ciężko.
- Greg Hancock i Rune Holta, trenerze czy ta zmiana się opłaci?
- Ten pierwszy jest doskonałym zawodnikiem i człowiekiem, więc na pewno będzie niezastąpiony. Natomiast Holta ma sobie i kibicom do udowodnienia, że jest wartościowym żużlowcem i że miniony sezon to był po prostu wypadek przy pracy.
- O Rune Holcie krąży historia, że niezbyt angażuje się w drużynę. Jak pan myśli odnajdzie się w Zielonej Górze, gdzie kibice wymagają praktycznie "więzów krwi"?
- Liczę, że Falubaz go zmieni. Atmosfera w klubie i na stadionie to jest duch. Myślę, że wszyscy swoje małe interesy i biznesy w postaci punktów indywidualnych odstawią na bok i będą pokazywać naprawdę dobry żużel.
- Rozmawialiście ostatnio? Może wie pancoś na temat jego nadgarstków?
- Tak, miałem okazję. Rune twierdzi, że wszystko jest coraz lepiej. W przerwie między sezonami nie miał, ani mieć nie będzie żadnych zabiegów chirurgicznych. Rehabilitacja powoduje, że są one zbędne. Ja trzymam go za słowo.
- Czy między panem, a resztą drużyny już widać jakieś zmiany?
- Nie jestem ponad nimi. Jesteśmy w jednym zespole. Każdy pcha ten wózek. Czasem pod górę, ale wszyscy musimy robić to w tym samym czasie i w tą samą stronę. Jedziemy o ten sam cel. No ja już nie pojadę w sumie, ale oczywiście sercem jestem z chłopakami.
- Czy reszta zawodników zwraca się do pana - trenerze?
- Nie. Absolutnie. Wszystko zostało na takim samym etapie jak to zostawiliśmy w zeszłym sezonie. I na pewno to się nie zmieni. Jesteśmy kolegami z drużyny od paru lat. Od wielu lat kolegami uprawiającymi ten sam sport. Teraz byłoby dziwnie wskoczyć nagle na poziom trener - zawodnicy.
- Możemy się spodziewać jakiś spektakularnych wyczynów... np. darcia koszuli Rafała Dobruckiego po wygranym meczu, jak to już u nas bywało...
- O nie! Ja tego kibicom nie zrobię!
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?