Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobrzy i źli ludzie

Zbigniew Borek 0 95 722 57 72 [email protected]
Jarosław Romański. W chwili ogłoszenia wyroku na esbeków dwa tygodnie temu przed gorzowskim sądem płakał. W 1982 r. w przyspieszonym trybie stanu wojennego został skazany na 3,5 roku więzienia za udział w demonstracji przy gorzowskiej katedrze. Faktycznie był w tym czasie w mieszkaniu opozycjonistki Teresy Klimek, ale pogrążyły go fałszywe zeznania esbeków: Ryszarda Sidorowicza (tylko on godzi się na podawanie nazwiska - dop. red.), Stefana J. i Zdzisława M., którzy rzekomo widzieli go na manifestacji. Z więzienia wyszedł po ośmiu miesiącach dzięki amnestii, potem wyemigrował do Kanady. Wrócił do kraju w 1991 r. Sąd Najwyższy uniewinnił go od zarzutów ze stanu wojennego. O kłamstwie esbeków Romański zawiadomił IPN. Gorzowski sąd skazał każdego z nich na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Romański ma 47 lat, mieszka - jak mówi - w Gorzowie na świecie.
Jarosław Romański. W chwili ogłoszenia wyroku na esbeków dwa tygodnie temu przed gorzowskim sądem płakał. W 1982 r. w przyspieszonym trybie stanu wojennego został skazany na 3,5 roku więzienia za udział w demonstracji przy gorzowskiej katedrze. Faktycznie był w tym czasie w mieszkaniu opozycjonistki Teresy Klimek, ale pogrążyły go fałszywe zeznania esbeków: Ryszarda Sidorowicza (tylko on godzi się na podawanie nazwiska - dop. red.), Stefana J. i Zdzisława M., którzy rzekomo widzieli go na manifestacji. Z więzienia wyszedł po ośmiu miesiącach dzięki amnestii, potem wyemigrował do Kanady. Wrócił do kraju w 1991 r. Sąd Najwyższy uniewinnił go od zarzutów ze stanu wojennego. O kłamstwie esbeków Romański zawiadomił IPN. Gorzowski sąd skazał każdego z nich na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Romański ma 47 lat, mieszka - jak mówi - w Gorzowie na świecie. fot. Aleksander Majdański
Rozmowa z Jarosławem Romańskim z Gorzowa Wlkp., ofiarą esbeków, która wygrała z nimi proces.

- Powinni pójść siedzieć, jak pan?- Nie, nie o to mi chodziło.

- A o co?- O sprawiedliwość.

- Czyli?- Może jakby choć tydzień posiedzieli w więzieniu, to by zrozumieli, co zrobili... Ale to nie jest tak, że jak ktoś dał mi w twarz, to ja muszę mu w twarz oddać. Najważniejsze dla mnie było, żeby sędzia w wyroku powiedział: oni są winni.

- No i powiedział. A pan, stary chłop, rozkleił się jak dziecko.- Bo mi się zrobiło cholernie przykro.

- Dlaczego?- Spodziewałem się skruchy.

- Po roku procesu, w którym nie było po nich widać żadnych odruchów przyzwoitości? Jak robiłem wywiad z Sidorowiczem, mówił, że na grilla z kumplami z esbecji przypina sobie plakietkę "Jestem zbrodniarzem komunistycznym". I pan się skruchy spodziewał?- Wie pan, ja dopiero na procesie dowiedziałem się, że wsadzenie mnie do więzienia im się normalnie opłaciło. Dostali premie, awanse, podwyżki... Mimo wszystko, wierzę w ludzi. Niech pan spojrzy na M. (Zdzisław M., jeden z trzech esbeków, których kłamstwa zaprowadziły Romańskiego do więzienia - dop. red.). On powiedział prokuratorowi IPN: nie pamiętam, ale jeśli faktycznie skrzywdziłem, to przepraszam. I dobrowolnie poddał się karze.

.

- I to pana urządza?- Ja wiem, że on w imię, no... solidarności z kolegami nie może się przyznać, choć na pewno wszystko pamięta. Ale szanuję taką postawę, bo powiedział przepraszam.

- Stefan J. też przeprosił, choć - jak dodał ironicznie - nie wie za co.- Niestety. Tak sobie myślę, że M. przeprosił szczerze, bo jako esbek w ramach działań operacyjnych chodził na duszpasterstwo akademickie. Może nieświadomie, niechcący coś dobrego mu w głowie zostało.

- Wybaczył mu pan?- Jemu tak. Niedawno Bronisław Wildstein (dawny opozycjonista, teraz publicysta - dop. red.) zauważył, że u nas strasznie wypaczono sens słowa "wybaczenie", bo ciągle są nawoływania do wybaczenia temu i tamtemu, za to i za tamto. Zapomina się, że do tego trzeba dwóch stron: ktoś musi okazać skruchę, żeby wybaczyć mógł ktoś. Jeśli dwaj esbecy nawet dziś, po tylu latach, powołali na proces fałszywego świadka, to o jakim wybaczeniu może być mowa?

- A sędziowie z 82 roku? Odrzucili zeznania opozycjonistów, że w czasie zadymy pan siedział w mieszkaniu działaczki Solidarności. Uznali, że Służba Bezpieczeństwa gwarantuje prawdomówność swoich funkcjonariuszy.- Według nich, po zadymie, w której rzekomo byłem jednym z prowodyrów, jakby nigdy nic poszedłem sobie do domu. Rozumie pan: zatrzymali jakieś dwie setki ludzi, a ja zamiast uciekać w podziemie, wieczorem normalnie położyłem się spać, rano wstałem do pracy i dopiero wtedy oni mnie wygarnęli z domu?! Pamiętam słowa adwokata. Uczciwie postawił sprawę: "Wiem, że jesteś niewinny, ale cię wsadzą. Czy nadal chcesz adwokata? Bo to kosztuje...". W tamtym procesie nic nie trzymało się kupy. Wyroki w stanie wojennym zapadały w 15-20 minut, a nad moim głowili się dwie i pół godziny. Wie pan dlaczego? Sędziowie konsultowali się z komitetem (partii komunistycznej - dop. red.). Nie, nie żeby mnie wybronić. Sędziowie wiedzieli, że się tym wyrokiem ośmieszą i tylko dlatego walczyli. To świadczy o nich jeszcze gorzej, bo w końcu ten wyrok i tak wydali.

- Powinni stanąć przed sądem?- Jak pana dziecko robi coś złego, to jak najszybciej musi pan mu przerwać, uświadomić, co robiło złego, a potem upomnieć, ukarać, bo inaczej dziecka pan dobrze nie wychowa. Z państwem jest jak z rodziną. Jaruzelski do dziś uważa, że nic złego nie zrobił, bo stan wojenny nie został osądzony. Sędziowie w moim procesie mieli pełną świadomość, że łamią nawet tamto, komunistyczne, ich własne prawo. Dziś oni mają po 6-7 tysięcy emerytury, a moja matka, która całe życie uczciwie pracowała i nigdy nikogo nie skrzywdziła, ledwie ponad tysiąc. Chodzi o sprawiedliwość. Dla mojej matki.

- Ci esbecy, sędziowie... czy oni złamali panu życie?- A jak pan myśli?

- Wsadzili pana do Rawicza, jednego z najcięższych więzień w PRL-u, później musiał pan emigrować.- A ile pan ma miał lat w 81 roku, jak ogłosili stan wojenny?

- 12.- Może pan tych lat nie pamiętać... Jak mnie internowali, wsadzili do wozu i jechali do więzienia do Wawrowa, to ja już liczyłem się z tym, że zostanę odpałowany i rzucony w śnieg na polu. Wie pan, jak czuli się koledzy z Poznania, kiedy wieziono ich do "internatu"? W środku lasu nocą kazali im wysiąść z samochodu, a tam szpaler milicjantów z bronią gotową do strzału... Myśleli, że już po nich, a to tylko samochód się zepsuł. Więc człowiek tak łatwo nie dawał się złamać, nawet w Rawiczu... Dostać po gębie to dla faceta nic strasznego, ale siedział tam ojciec trzy-, cztero- i pięciolatki, za czyny lubieżne z nimi, pedofil, jakby się to dziś powiedziało. To był wielki zdrowy chłop. I on mnie kiedyś zaatakował. Nic nie zdążył zrobić, kryminalni zaraz się nim zajęli... Po prostu wszędzie są dobrzy i źli ludzie.

- A klawisze?- Była wśród jedna szczególna kanalia. Mieliśmy w celi zgodę na pociągnięcie prądu z korytarza, żeby herbaty można było zrobić czy coś, to ten na każdej swojej zmianie wyciągał nam wtyczkę albo ciął przedłużacz. Ale inny, jak tylko przyszliśmy siedzieć, to pyta nas, na ile. My, że na trzy i pół roku. Nie martwcie się, ja całe życie tu siedzę, co to jest trzy i pół roku. Wie pan, ile wtedy znaczyło dobre słowo?...

- Esbecy, którzy pana wsadzili, mają jeszcze szansę stać się dobrzy?- To ludzie źli i tchórzliwi. Oni są jak chuligani, co to po paru piwach na mieście potrafią z kolegami kogoś napaść i obić. Jak mnie zgarniali 1 września w 82 roku z samego rana, wrzucili do mieszkania gaz łzawiący. Do mieszkania, w którym był mój siostrzeniec, ledwo czteromiesięczny. Ze mną zabrali szwagra. Jego też by wsadzili, tylko że w czasie, jak była zadyma pod katedrą, to był w pracy w Zrembie i nie mogli mu nic "udowodnić".

- To mają szansę stać się dobrzy czy już nie?- Modlę się za nich.

- Za esbeków?- Tak. Za to, żeby zrozumieli swoją winę.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska