Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dociskanie do ściany

RENATA OCHWAT 722 57 72 [email protected]
Blisko 50 kobiet dostało propozycję pracy jako opiekunki i sprzątaczki u starszych osób. Pracodawca chciał zatrudnić do tego ludzi po studiach.

Kobiety o pracy dowiedziały się w Powiatowym Urzędzie Pracy w zeszłym tygodniu. Na spotkaniu z pracodawcą usłyszały, że... mają sprzątać, robić zakupy i opiekować się osobami schorowanymi i starszymi. - Żadna praca nie hańbi, ale czy rzeczywiście trzeba było kończyć uniwersytet czy podyplomową szkołę położnych, żeby opiekować się staruszkami? - dziwią się kobiety, które nie przyjęły oferty. Szef PUP Krzysztof Hurka tłumaczy, że ostatnio coraz częściej pracodawcy stawiają wysokie wymagania. - Dlatego też robimy te spotkania u nas, żeby nikogo do niczego na siłę nie przymuszać - tłumaczy.

Dociskanie do ściany

Wśród niedoszłych opiekunek są Agata i Katarzyna. Proszą, żeby nie ujawniać ich danych, bo cały czas są zarejestrowane w pośredniaku. Urzędniczka z PUP poinformowała je, że będzie dla nich praca i mają przyjść na spotkanie z pracodawcą. - To był przymus. Usłyszałyśmy, że jak nie przyjmiemy oferty, to stracimy status bezrobotnych na trzy miesiące. Ale kiedy na spotkaniu z pracodawcą dowiedziałyśmy się, że będziemy opiekunkami i sprzątaczkami, ofert nie przyjęłyśmy - opowiadają młode kobiety. Jedna jest po pedagogice opiekuńczo-wychowawczej na uniwersytecie, druga ma dyplom położnej i kilka specjalistycznych kursów. - Nie uchylamy się od pracy, ale ta oferta nie ma nic wspólnego z naszymi wyuczonymi zawodami. Uważamy, że potraktowano nas przedmiotowo, bez rozeznania w naszych umiejętnościach - mówią kobiety.
Pełnomocnik firmy z Lubina na Dolnym Śląsku (to ona chciała zatrudnić gorzowianki) Piotr Spaliński tłumaczy, że nie popełnił żadnego błędu. - Zgodnie z rozporządzeniem ministra pracy i polityki społecznej z grudnia 1996 r. do opieki nad starszymi ludźmi można zatrudnić także wykwalifikowanych pedagogów czy osoby z zawodami medycznymi. Tak stanowi prawo - mówi.

Wymagają coraz więcej

K. Hurka tłumaczy, że zdarzają się takie sytuacje, kiedy pracodawca wymaga wysokiego wykształcenia od swoich potencjalnych pracowników. - Te panie miały prawo nie przyjąć oferty i jej nie przyjęły. Statusu bezrobotnych nie stracą - tłumaczy. Opowiada, jak ostatnio do PUP trafiła oferta od pracodawcy, który szukał archeologa z uprawnieniami wodnymi, biegłą znajomością ukraińskiego i angielskiego i za tak wygórowane wymagania chciał zapłacić jedynie 860 zł na rękę. W ogłoszeniach o pracę coraz częściej pod etykietką asystentki kryją się sekretarki, a menedżerów - zwykli sprzedawcy. - Bywa, że przy obsłudze 600 osób dziennie mogą się zdarzyć nieporozumienia, ale zawsze staramy się je rozstrzygnąć na korzyść ludzi - zaznacza K. Hurka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska