Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doktor wykorzystała dane 1624 pacjentów. Jest wyrok [WIDEO, ZDJĘCIA]

Redakcja
Rozprawa w sprawie doktor Ewy B. nie trwała nawet godzinę.
Rozprawa w sprawie doktor Ewy B. nie trwała nawet godzinę. Jarosław Miłkowski
We wtorek 28 marca w Sądzie Rejonowym w Gorzowie zapadł wyrok na Ewę B. To nefrolog, która wykorzystała dane 1624 pacjentów i naciągnęła Narodowy Fundusz Zdrowia na 272 tys. zł.

W jaki sposób doktor Ewa B. naciągnęła NFZ? Jak tłumaczyła przed prokuratorem (we wtorek nie przyszła do sądu), na polecenie funduszu, kilka lat temu otworzyła gabinet. Włożyła w to pieniądze, które miała w spadku po matce. Do tego na jego uruchomienie wzięła spory kredyt.

„Okazało się jednak, że koszty są większe od dochodów. Nie tylko brakowało mi na gabinet i koszty obsługi, ale także na utrzymanie siebie. Wówczas kolega zaproponował mi pracę w ZUS-ie. Zgodziłam się, uważając, że jest to niewielkie, ale zawsze jakieś, źródło dochodów” – odczytywał zeznania pani doktor Ewy B. sędzia Sylwester Kusiński.

W ZUS-ie doktor była orzecznikiem, więc oprócz danych osobowych swoich pacjentów miała też dostęp do bazy danych osób ubiegających się o świadczenia z ZUS-u.

- Chcąc osiągnąć korzyść majątkową, wykorzystywała te dane i wpisywała w dokumenty świadczenia, których nie udzieliła. Jednocześnie rozliczała te świadczenia w zielonogórskim oddziale NFZ – mówił we wtorek przed sądem prokurator Andrzej Bogacz.
Sprawa wyszła na jaw za sprawą dwóch pacjentów. Mieli ono dostęp do Zintegrowanego Informatora Pacjenta (to internetowa baza danych, w której są informacje o wszystkich wizytach u lekarzy czy w szpitalach). Pacjenci odkryli w nim „usługi” doktor Ewy B., których nigdy im nie świadczyła. Sprawę zgłosili w NFZ, a fundusz złożył zawiadomienie w prokuraturze.

Kobieta do wszystkiego się przyznała. Spłaciła już też wszystkie wyłudzone pieniądze wraz z odsetkami. Było to ponad 300 tys. zł (ona sama zarabia miesięcznie 11 tys. zł brutto). Wymierzenia sprawiedliwości jednak nie uniknęła.

W sprawie wymierzenia kary dla Ewy B. prokurator Bogacz i obrońca oskarżonej – mecenas Paweł Majka byli zgodni.
- Konsensualne załatwienie sprawy jest sądowi miłe – mówił sędzia S. Kusiński.

Zarówno prokurator ja i obrońca zgodzili się, by Ewa B. została skazana na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, 5 tys. zł grzywny oraz dwuletni zakaz zajmowania stanowiska lekarza orzecznika ZUS.

Wyrok mógłby ogłosić w zasadzie już po kilkudziesięciu minutach od wejścia do sali rozpraw. Jego ogłoszenie odłożył jednak do 14.15. Powód? Chociażby techniczny. Wyrok odnoszący się do 1624 zarzutów nie zmieści się na kilku kartkach.

- Nawet przy zastosowaniu czcionki „dziesiątki”, sprawdziliśmy to wcześniej, wychodzi 350 stron – mówił sędzia.

Uzasadniając wyrok, sędzia Kusiński zwrócił uwagę, że rzadko w jego kilkunastoletniej karierze spotkał się z przypadkiem, że oskarżony jeszcze na etapie postępowania przygotowawczego zaczął naprawiać szkody.
- To był przyczynek, żeby spojrzeć na oskarżoną przychylnym okiem - mówił sędzia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska